Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Delbar: o Łodzi jest głośno w Polsce, bo mamy się czym pochwalić

Joanna Delbar
Joanna Delbar, prezes zarządu Telma Group Communications
Joanna Delbar, prezes zarządu Telma Group Communications fot. Paweł Nowak
Na początek chcę wyjaśnić, co to jest promocja miasta. Otóż promocja to szereg zaplanowanych i świadomych działań, więc nie można promocją nazywać afery "łowców skór", dzieci w beczkach czy zawirowań wokół Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. To przypadkowe zdarzenia, wysyłające w Polskę pejoratywne sygnały o Łodzi, a nie żadna promocja.

Bo promocja Łodzi, szczególnie w ostatnich czterech latach, zasługuje na pochwały. Urzędnicy z wydziału promocji wybierają najlepsze imprezy, organizowane przez różne firmy czy osoby prywatne i umiejętnie je promują. Festiwale designu, fotografii, komiksu, reklamy i promocji - to tylko niektóre imprezy, o których jest głośno w kraju. A one wszystkie odbywają się w Łodzi! To zasługa właśnie umiejętnie prowadzonej promocji. Urzędnicy są otwarci na świat w tym sensie, że każdy, kto ma oryginalny pomysł na imprezę, ma szansę się przebić. Przykład? Choćby ostatnie Święto Łodzi, które Adam Radoń robił wspólnie z moją firmą. Złożyliśmy ofertę, biuro promocji nam przyklasnęło, a święto okazało się sukcesem. Nawet radni, krytycznie i sceptycznie nastawieni, chwalili ubiegłoroczne święto miasta. Tę otwartość urzędników od promocji na inne podmioty trzeba docenić, bo nikt nie jest omnibusem, zatem można powierzyć organizację specjalistom albo zepsuć najlepszą nawet imprezę. W Łodzi wybrano pierwsze i na efekty nie trzeba było czekać.

Tegoroczny sylwester także budził wiele negatywnych emocji, choć często słyszałam utyskiwania radnych, że Wrocław potrafi dotrzeć do telewizji i sylwestra zrobić, a Łódź nie. A kiedy Łódź wreszcie się zdecydowała, to znów było szukanie dziury w całym. I co? Sylwester był sukcesem ogólnopolskim, miał największą oglądalność w telewizji, a o Łodzi usłyszała cała Polska, a pewnie i zagranica, bo transmitowała go także TV Polonia. To samo z serialami, w których grają polskie miasta. Ileż razy słyszałam, że inne miasta mogą, a my nie. A kiedy miasto zaczęło się starać o zagranie w serialu - też było niedobrze. Krytykantom trzeba jednak jasno powiedzieć: zarówno sylwestry z telewizją, jak i udział w serialach muszą kosztować. Nikt, oprócz Łodzi, nie ma żadnego interesu w tym, by nas promować. Zanim ktokolwiek zacznie coś krytykować, niech najpierw sprawdzi, jak to robili inni. I nie zachwycajmy się innymi bezkrytycznie. Kraków, na którym lubimy się wzorować, miał fatalną kampanię "Piwo za funta". W efekcie pod Wawel zaczęli zjeżdżać Brytyjczycy i miasto pełne było nietrzeźwych, rozwydrzonych młodych ludzi, z którymi dotąd nie umie sobie poradzić. W Łodzi nie było nietrafionej kampanii promocyjnej, co też uważam za powód do pochwał.

Sukcesem jest kampania, związana ze staraniami Łodzi o miano Europejskej Stolicy Kultury. Na razie Łódź jest absolutnym liderem, wszystkie branżowe badania ustawiają nas na pierwszym miejscu i oby tak dalej. Ale przy okazji kampanii ESK udało się przełamać jeszcze jedno: sami mieszkańcy skupili się wokół tej idei, wiedzą, o co toczy się walka i popierają nasze starania. To może zabawnie zabrzmi, ale łodzianie podkradali sobie z samochodów magnesy, promujące kampanię, bo każdy chciał go mieć. Chyba po raz pierwszy w historii mieszkańcy naszego miasta są zjednoczeni.

W dziedzinie promocji wiele się w Łodzi zmieniło na plus, ale pamiętajmy, że promocja to nie brud, rozlatujące się kamienice czy niepunktualne MPK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki