Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla Victorii nie obciach

Z bocznej nawy
Matylda Witkowska
Matylda Witkowska Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Wstyd, obciach, buractwo i żenada - tak wiele osób oceniło poniedziałkowy szturm na Biedronkę w Andrzejowie. Człowiekowi na poziomie, otrzaskanemu z kapitalizmem, nie wypada wstawać w środku nocy, by potem wyrywać sobie z rąk przecenione laptopy. Czy rzeczywiście?

Teorii dotyczących zachowania sprzedawców i klientów podczas wyprzedaży jest wiele. Jedną z bardziej szalonych przedstawił amerykański ekonomista Robert H. Frank w kapitalnej książce "Dlaczego piloci kamikadze zakładali hełmy? Czyli ekonomia bez tajemnic".

Jego zdaniem promocje przeznaczone są dla osób wrażliwych na zmiany cen towarów, którzy bez promocji i tak nic by nie kupili. Są jednak w stanie podjąć spory wysiłek, by kupić towar taniej. Żeby bogaci nadal byli skłonni płacić wysokie ceny, "łowcom promocji" trzeba trochę utrudnić życie - na przykład zorganizować promocję w środku nocy, albo kazać pracownikowi zdrapać lakier z dobrych pralek, by jednak różniły się one od tych sprzedawanych w pełnej cenie.

Jeśli uzbroimy się w taką teorię nawet najbardziej absurdalne zachowania klientów i sprzedawców nie będą nas dziwić.
Wiele osób pamięta jeszcze, jak na seans do kina Cytryna wypychało się cytrynami kieszenie kurtek i zakładało kanarkowe spodnie - dla pary z cytryną w ręku i za każdą sztukę żółtej odzieży przysługiwała potężna zniżka. Z cytrynowych widzów nikt jakoś się nie śmiał.

Z opinią o buractwie klientów Biedronki prawdopodobnie nie zgodziłaby się też Victoria Beckham, która przed laty prowadziła odliczanie do otwarcia drzwi na wyprzedaży w londyńskim Harrodsie. Nie dość, że przyjęła propozycję, to jeszcze prywatnie przymierzyła diamentowy naszyjnik przeceniony ze 100 tys. funtów na jedyne 75 tys.

Na wyprzedaży w Harrodsie wypada tłoczyć się, wyrywać torebki od Hermesa, a nawet biegać po sklepie w samej bieliźnie. A u nas? Moje pierwsze ciuchy kupione na wyprzedaży w Niemczech zostały uznane za obciach. Szkolne modnisie orzekły, że skoro są kupione na wyprzedaży, to coś z nimi jest nie tak. Dwa lata później licytowały się, która upolowała coś najtaniej.

W sobotę otwierał się Ptak Outlet w Rzgowie. Były gwiazdy, oraz happy hour - ogłaszane przez megafon 60-minutowe promocje. Klienci biegali od sklepu do sklepu. Znów był tłok, szaleństwo, wyrywanie ciuchów i przepychanki. Tak jak w centrach handlowych na Zachodzie. Czy rzeczywiście branie udziału w takim szaleństwie to obciach?
Matylda Witkowska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki