MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego ONZ chce zatrzasnąć okna życia

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Czasem w imię idei dobra dziecka robi się coś, co jest dobre dla samej idei. Dla dziecka już niekoniecznie. W ubiegłym tygodniu Komitet Obrony Praw Dziecka przy ONZ oznajmił, że będzie nakłaniał Parlament Europejski i rządy, aby pozamykać tak zwane okna życia, gdzie matka, która nie chce z różnych względów wychowywać dzieciaka - może go anonimowo podrzucić.

Oenzetowski komitet intencje ma prawie dobre. Dzieci podrzucone do okien życia nigdy nie poznają swoich rodziców, ktoś określi, jak mają się nazywać, a jeśli będą miały szczęście, zostaną niejako "podpięte" do tożsamości innej rodziny. I to właśnie nie podoba się Komitetowi Obrony Praw Dziecka - porzucony w oknie życia dzieciak nigdy nie będzie miał szansy poznać swoich rodziców, chociaż takie prawo mu przysługuje.

Czasem jednak jest tak, że naprzeciw siebie stoją dwa ważne prawa, których pogodzić się ze sobą nie da i trzeba wybrać. Na przykład czy ważniejsze jest samo dziecko, czy prawo tego dziecka do czegokolwiek.

Prymas Polski arcybiskup Józef Kowalczyk w rozmowie z Faktami TVN wezwał do obrony okien życia. Trochę to chyba przedwczesne i sprawia wrażenie organizowania ludzi wokół nośnej kampanii. Jest rzeczą raczej mało prawdopodobną, aby ktokolwiek pomyślał o wdrożeniu takiego zakazu w Polsce. Poza tym sama zapowiedź zgłoszenia takiej inicjatywy to mniej groźba, a raczej świadectwo skrzywionego myślenia ludzi, którzy urzędowo widzą dobro dziecka. Niemniej prymas powiedział, co powinien był powiedzieć.

Jeśli już jednak zastanawiać się nad oknami życia, to rodzi się pytanie o ich skuteczność. Pierwsze powstało sześć lat temu, dziś jest ich prawie 50, w tym pięć w regionie łódzkim. Przez tych sześć lat zostawiono w nich niespełna 50 noworodków. Wychodzi niecały noworodek na okno.

Jeśli cokolwiek daje odpowiedź, to historia, którą opowiadają sobie ekolodzy.
Morze wyrzuciło na brzeg dziesiątki tysięcy fok. Pewien człowiek szedł plażą i mozolnie wrzucał je na powrót do morza.
- Ich są dziesiątki tysięcy. To co robisz i tak nie ma znaczenia - rzekł do niego spacerowicz.
- Dla tej ma - odpowiedział, wrzucając kolejną fokę do morza.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki