Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dłużnicy, którzy nie chcą płacić

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa archiwum
Łodzianie są tylko ludźmi. W zasadzie są, jacy byli, tylko problem mieszkaniowy ma na nich zgubny wpływ.

Niestety, nie są to moje słowa, tylko diabła i nie o łodzianach, tylko o mieszkańcach Moskwy lat 30. Ale ten cytat z "Mistrza i Małgorzaty" wyjątkowo dobrze oddaje sytuację mieszkaniową w Łodzi.

4 tysiące ludzi czekających na mieszkania komunalne, kolejnych 4500 na socjalne. To tak, jakby wyobrazić sobie konieczność wybudowania wielkiego osiedla mieszkaniowego niewiele mniejszego od, dajmy na to, Brzezin. Problem sam w sobie olbrzymi, przysłaniany nieco przez efekt skali - te niecałe 10 tysięcy osób pilnie potrzebujących mieszkań nie wydaje się aż tak wielką liczbą przy 740 tysiącach mieszkańców. Ale tylko jeśli zastosujemy ten efekt skali.

Władze Łodzi wprowadziły ostatnio dość efektowny chwyt - podział dłużników czynszowych na tych, którzy nie mogą płacić i na tych, którzy nie chcą płacić. Rozumowanie jest z gruntu fałszywe. Sytuacja finansowa określa świadomość ludzi. Jeśli ktoś mieszka w walącej się kamienicy z piecem na węgiel, to dlatego, że na lepsze mieszkanie go nie stać. Są ludzie, którzy w lęku przed eksmisją ostatni grosz zaniosą, aby zapłacić czynsz, albo zaciągną kolejny kredyt, aby spłacić ten poprzedni.

W tej samej kamienicy może mieszkać ktoś, kto jeździ zdezelowanym maluchem, który jest jego narzędziem pracy. Czy o kimś, kto jeździ tym maluchem, ale zalega z czynszem, można powiedzieć, że to łajdak i pasożyt, który rozbija się samochodem, ale nie chce płacić czynszu? Ludzie o niskich dochodach stają niekiedy przed dramatycznymi wyborami za co nie zapłacić.

Jeśli mówimy o problemie mieszkaniowym w Łodzi, to w gruncie rzeczy poruszamy coś znacznie ważniejszego. Mieszkanie jest jednym z ważnych składników naszego statusu społecznego. Mówimy więc o wielkiej grupie ludzi pogranicza, żyjących często od jednej pracy dorywczej do drugiej, od jednej renty do drugiej, dla których pojęcia Łodzi przemysłów kreatywnych, Łodzi modowej, akademickiej czy filmowej nic nie znaczą. Ludzi, których Nowe Centrum Łodzi obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg.

Jeśli tak na spojrzymy, cytat z Bułhakowa możemy zmodyfikować jeszcze w nieco inny sposób. "Łodzianie są tylko ludźmi. Łódź w zasadzie jest taka, jaka była, tylko problem mieszkaniowy ma na nią zgubny wpływ."

Zgubny w takim sensie, że wszystkie te wielkie programy i manifesty jakiej Łodzi chcemy, jaka może być Łódź za 20 czy 30 lat, pozostaną jak listy bez adresata, których całe stosy gromadzi poczta w Koluszkach w dziale przesyłek niedoręczonych.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki