Odkąd jestem w sieci, to Warszawa, centrala, zaopatruje mnie w towar. Ceny nie odbiegają od dyskontów. W Piotrkowie Trybunalskim jest jedna hurtownia i dla małych sklepikarzy ma wysokie ceny
Temat nowego podatku żywy jest też wśród kupujących tam mieszkańców gminy Aleksandrów. Pod listem, popierającym działania sklepikarza oraz innych przedsiębiorców, zrzeszonych w sieci Groszek, podpisało się blisko 150 osób, kupujących w sklepie Michała Szamburskiego.
- Czuję poparcie klientów. Pytali, o co chodzi, bardzo chętnie podpisywali list, było pięć kartek po 30 nazwisk. Moi klienci wiedzą, że jeżeli ta ustawa wejdzie, wszystko będzie droższe - mówi sklepikarz Aleksandrowa.
I tłumaczy, dlaczego przystąpił do sieci Groszek: - Odkąd jestem w sieci, to Warszawa, centrala, zaopatruje mnie w towar. Ceny nie odbiegają od dyskontów. W Piotrkowie Trybunalskim jest jedna hurtownia i dla nas, małych sklepikarzy, ma wysokie ceny - mówi przedsiębiorca.
Przedstawiony projekt nowego podatku zakłada, że małe sklepy franczyzowe będą musiały płacić taką samą stawkę podatku, co duże sieci hipermarketów lub dyskontów. I chociaż prace nad podatkiem handlowym jeszcze się nie skończyły i rząd zapowiada zmiany, by drobni sklepikarze nie ucierpieli, to Michał Szamburski boi się o przyszłość.
- Mnie kosztowałoby to miesięcznie o 3 tys. zł więcej niż obecnie. Przy takich kosztach nie wiem, czy utrzymałbym sklep - mówi kupiec z pow. piotrkowskiego.
W obronie interesów małych sklepikarzy, zrzeszonych w sieciach, protestował niedawno w Warszawie. - Ludzi nie było widać, bo tyle było transparentów - mówi Michał Szamburski.
W soboty mamy największy utarg. Jeżeli to wejdzie w życie, to pozostanie wycofanie się z sieci albo zamknięcie sklepu w ogóle. Te zapisy uderzają w nas, małych sklepikarzy, a z moich dwóch sklepów utrzymuje się sześć rodzin
Plakaty informujące o proteście lada dzień zawisną także na dwóch sklepach, prowadzonych pod szyldem sieci Groszek przez Katarzynę Kalinowską w Milejowie i Longinówce w gminie Rozprza w pow. piotrkowskim.
- Czekam na te plakaty, popieram ten protest. Nie zgadzam się, żeby nas traktować tak jak sklepy wielkopowierzchniowe, które wiadomo jak działają i jak zmieniają szyldy - mówi Katarzyna Kalinowska.
Uważa ona, że jednym z najgorszych zapisów w proponowanym projekcie ustawy jest ten o różnym opodatkowaniu przychodu w poszczególne dni tygodnia.
Według projektu ustawy, przychód osiągnięty w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek i piątek byłby opodatkowany stawką 0,7 proc. (przychód do wartości 0,3 mld zł) lub 1,3 proc. (przychód przekraczający 0,3 mld zł).
Natomiast przychody osiągnięte w soboty i niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy mają być opodatkowany stawką 1,9 proc.
- Przecież wiadomo, że w soboty mamy największy utarg! Jeżeli to wejdzie w życie, to pozostanie wycofanie się z sieci albo zamknięcie sklepu w ogóle - podkreśla Katarzyna Kalinowska. - Te zapisy uderzają w nas, małych sklepikarzy, a z moich dwóch sklepów utrzymuje się sześć rodzin.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?