Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa lata temu wybrano stojaki na Piotrkowską. Teraz muszą być zdemontowane

Matylda Witkowska
Stojaki na Piotrkowską wybrano niedawno. Teraz nie pasują
Stojaki na Piotrkowską wybrano niedawno. Teraz nie pasują DziennikŁódzki/archiwum
Wybudować, z wielką pompą oddać do użytku, potem rozebrać i postawić coś nowego - ta dewiza od dawna przyświeca łódzkim inwestycjom rowerowym. Wydawałoby się, że wraz z powołaniem pełnomocnika prezydenta Łodzi ds. polityki rowerowej i podpisaniem Karty Brukselskiej absurdów będzie mniej. Ale nie zawsze się to udaje.

Dwa lata temu miasto rozpoczęło wielką i godną pochwały akcję montowania stojaków dla rowerów. Pokazywanym w mediach symbolem akcji stał się czarny stojak w stylu retro, który został przygotowany specjalnie na potrzeby ulicy Piotrkowskiej. Wkrótce na deptaku pojawiło się 40 takich stojaków. Ich kształt został zaakceptowany przez cyklistów, a zdobienia przy mocowaniu miały podkreślać zabytkowy charakter deptaka. Pozostałe rejony miasta otrzymały stojaki srebrne, bez zdobień. Wszędzie identyczne.

Jednak przy okazji planowanego jeszcze na ten rok remontu Piotrkowskiej uznano, że stojaki retro nie będą już pasować. Jak tłumaczy Mariusz Sokołowicz, kierownik Zespołu Obsługi Piotrkowskiej, na deptaku będzie wiele innych mebli ulicznych, dlatego nowe stojaki będą sporo węższe. Będą za to stały gęściej, mają pojawić się przy co drugiej kamienicy na deptaku.

Co się stanie ze stojakami retro? Jak zapewniają urzędnicy, nie trafią na złom, lecz zostaną przeniesione w inne miejsca. Trudno zrozumieć, w czym proste stojaki z pogrubieniem przy nóżce zawadzały elegancji nowego deptaka. Trudno też oszacować dziś koszty ich zainstalowania, bo pieniądze na montaż pochodziły z puli na bieżące utrzymanie dróg. Wiadomo jednak, że nikt za darmo ich nie zrobił. Więc skoro trzeba je przenosić wprowadzając wizualny chaos na ulicach miasta, może trzeba je było na Piotrkowskiej zostawić, albo pomyśleć i w ogóle nie zamawiać.

Niestety, stojaki to tylko jeden z wielu przykładów rowerowych inwestycji, które spotkał demontaż. Gdy wytyczano drogę rowerową wzdłuż alei Piłsudskiego, na skrzyżowaniach do włączania zielonego światła zamontowano urządzenia, zwane przez Zarząd Dróg i Transportu detektorami, a przez cyklistów niezgodnymi z prawem przyciskami. Sporu nikt ostatecznie nie rozstrzygnął, ale ZDiT zaczął się z żółtych przycisków wycofywać.

Zamontowane przy okazji budowy ŁTR-u przyciski na przejazdach rowerowych na skrzyżowaniu Mickiewicza i Kościuszki w zeszłym roku zostały zdemontowane. Zdjęto też przyciski na skrzyżowaniu alei Włókniarzy z Drewnowską. Natomiast na skrzyżowaniu Żeromskiego i Włókniarzy z Mickiewicza nie są używane, bo domontowano wykrywające rowerzystów kamery.

Do poprawy jeszcze w tym roku idzie wytyczona kilka lat temu ścieżka rowerowa na Widzew, zwana z racji swych walorów "ścieżką- śmieszką". Przetarg na wykonanie nowej rozstrzygnął dwa dni temu Zarząd Dróg i Transportu. Ma kosztować 4,5 mln zł. Ale koszty pierwowzoru były wielokrotnie niższe - do demontażu jest tylko trochę znaków pionowych i poziomych, wymalowanych na nierównym chodniku.

Na zlecenie zarządu dróg jest też przygotowany projekt nowej ścieżki rowerowej wzdłuż ulicy Drewnowskiej. Wytyczony przy okazji budowy Manufaktury pierwowzór jest według rowerzystów jednym z największych bubli w Łodzi. Na krótkim odcinku droga trzykrotnie przekracza ruchliwą ulicę Drewnowską, co powoduje ryzyko kolizji. W nowym projekcie całość ścieżki ma iść po północnej stronie. Po zrealizowaniu niepotrzebny już południowy kawałek drogi po prostu sobie zostanie.

Nie jest wcale wykluczone, że powstaną kolejne buble do przebudowy. Ostatnio środowisko rowerzystów zelektryzował projekt drogi rowerowej na Radogoszcz, która w rejonie parku Julianowskiego miała przejeżdżać zygzakiem z jednej strony Zgierskiej na drugą i na dodatek bez świateł. W sieci zaczęły krążyć żarty rysunkowe, na których ZDiT coraz bardziej zapętlał się z pokręconymi ścieżkami,

Jak tłumaczy Witold Kopeć, łódzki oficer rowerowy, obawy cyklistów są trochę przesadzone. Droga co prawda będzie dwukrotnie zmieniać stronę ulicy Zgierskiej bez sygnalizacji świetlnej, ale nie zygzakiem. Od centrum do skrzyżowania z Kniaziewicza będzie biegła stroną zachodnią, potem przejdzie na wschodnią i parkiem Julianowskim pobiegnie aż do Liściastej. Tam przejdzie znów na stronę zachodnią i doprowadzi do ronda Biłyka.

Jak tłumaczy Witold Kopeć, wybudowanie drogi rowerowej w całości po zachodniej stronie Zgierskiej byłoby wyjątkowo kosztowne ze względu na przepływającą tam Sokołówkę i konieczność wybudowania nasypu. Przejazd na drugą stronę pozwala natomiast poprowadzić drogę dla rowerów przyjaznym parkiem. Czy to usatysfakcjonuje rowerzystów, czy też za kilka lat ścieżkę na Radogoszcz też trzeba będzie poprawiać?

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki