Sprawa dyrektor SP nr 192 toczy się za zamkniętymi drzwiami. Prokuratura zarzuciła Violetcie G. przywłaszczenie ponad 13 tys. zł z kasy szkoły. To pieniądze, które miały trafić m.in. na dożywianie dzieci z ubogich rodzin. Do szkolnej kasy wpłacali je rodzice uczniów i pobliska parafia.
O wyłączenie jawności już na pierwszej rozprawie wystąpił adwokat, reprezentujący Violettę G. Jako powód podał ważny interes prywatny. Adwokat powołał się również na to, że dyrektor szkoły jest w złym stanie psychicznym. Prokurator poparła ten wniosek. W efekcie sędzia wyłączyła jawność procesu.
Poniedziałkowa rozprawa, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, rozpoczęła się punktualnie. Dyrektor, tak jak za każdym razem, w sądzie pojawiła się w obstawie rodziny. Mąż, syn i synowa mieli za zadanie bronić dostępu do niej.
Joanna Fibich zeznawała prawie 3 godziny.
- Bardzo się stresowałam przed rozprawą. Jednak wszystko poszło dobrze - powiedziała pani Joanna po wyjściu z sali sądowej.
Zarzuty prokuratora dotyczą okresu od 2011 do 2013 roku. Z relacji śledczych wynika, że dyrektorka potwierdziła, że brała pieniądze z kasy szkoły, jednak nie przyznała się do ich przywłaszczenia.
Joanna Fibich opowiadała, że kiedy dyrektor brała pieniądze z kasy, za każdym razem tłumaczenia były inne. Violetta G. mówiła jej o trudnej sytuacji życiowej.
- Opowiadała, że potrzebuje pieniędzy na święta albo majówkę. Obiecała, że odda. Jednak tak się nie stało - relacjonowała pracownica administracji szkoły. - Bałam się, że jeśli cały czas będę przekazywać jej pieniądze z kasy szkolnej, to ja zostanę obciążona całym długiem.
Violetta G. od początku sprawy nie zdecydowała się na wyjaśnienia ani na przeprosiny. Skutecznie unika rozmów z mediami. Nie upoważniła do tego też swojego adwokata.
Sprawa Violetty G. trafiła do prokuratury w sierpniu 2013 roku. W październiku łódzka policja podała do publicznej wiadomości komunikat o zaginięciu kobiety. Violetta G. wyszła z domu, nie kontaktowała się z rodziną. Ale się odnalazła.
W październiku 2013 roku dyrektorka otrzymała nagrodę prezydent Łodzi z okazji Dnia Edukacji Narodowej. Było to 6 tys. zł brutto.
Violetta G. jest zawieszona w swoich obowiązkach. Grozi jej do 3 lat więzienia. Kiedy sprawą zajęła się prokuratura, kobieta oddała wzięte pieniądze szkole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?