Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadek i wnuk zginęli w wyniku wybuchu gazu. Jak doszło do tragedii?

Anna Gronczewska
Grzegorz Gałasiński
Na podwórku widać nadpalony bus. Ocalała drewniana huśtawka. Może dla Dominika zrobił ją pradziadek? Tyle że chłopiec nie zobaczy już pradziadka. Tak jak i swojego ojca...

Janówka to mała wieś położona na granicy z Justynowem. To znana podłódzka miejscowość, gdzie wielu łodzian ma domki letniskowe. Rodzina L. mieszka tu od lat. Są znani w okolicy. Prowadzą sklep, łatwo więc do nich trafić. Sklep nazywa się „Raj”. Tyle że dziś z tym rajem nie ma nic wspólnego. Sklep jest otwarty. W okolicy mówią, że to szczęście, że on ocalał.

- Ale w sklepie nie będziemy mieszkać! - żali się niewysoki mężczyzna, zięć zmarłego w wybuchu Ryszarda L.

Przed sklepem stoi agregat prądotwórczy. Właśnie starym volkswagenem przyjechał starszy mężczyzna. - Przywiozłem paliwo do urządzenia, trzeba przecież jakoś pomóc ludziom - tłumaczy.

W sklepie duży ruch. Za ladą niewysoka, korpulentna kobieta. - 20 minut prosiłam, by przyjechali jak najszybciej - mówi do klientów. - Powtarzali tylko, że zaraz będą. I co? Gdyby przyjechali wcześniej, tej tragedii by nie było...

Gdy kobieta widzi dziennikarzy, jej reakcja jest stanowcza.

- Z nikim o moim ojcu i synu nie będę rozmawiać! - podkreśla. - Już dosyć przeżyliśmy, by do tego jeszcze wracać...

Ale o niedzielnych wydarzeniach mówi cała Janówka. Ludzie nie mogą uwierzyć, że doszło do takiej tragedii. Rodzina L. jest związana z Janówką od kilkudziesięciu lat. Najpierw sklep mieli w blaszaku, potem wybudowali nowy, murowany. Obok postawili dom. Zbudowali go na garażu, który miał ze 100 mkw.

- Wanda i Ryszard to cudowni ludzie - mówią we wsi. - Sympatyczni, pomocni. Ryszard to był taki swój człowiek. Lubił się pośmiać, opowiedzieć dowcip. Zawsze uśmiechnięty. Dusza człowiek. Zresztą jego żona też. Będzie nam Ryszarda bardzo brakować!

Mieli dwoje dzieci. Wiele lat sklep prowadziła Wanda, ale ostatnio przekazała go córce. Syn mieszka w Anglii. Gdy dowiedział się o tragedii, wsiadł do samolotu i przyleciał, by pomóc matce i siostrze.

- Córka Wandy miała syna Damiana - mówią we wsi. - Były z nim kłopoty. Bywał dziwny, czasem agresywny. Może coś brał albo pił? Miał 9-letniego syna Dominika. Bardzo fajny chłopiec, rezolutny, inteligentny. Damianowi nie ułożyło się życie. Dominikiem opiekowali się dziadkowie Damiana - Ryszard i Wanda. Nawet nie wiedzieliśmy, że byli jego opiekunami prawnymi.

Jedna z mieszkanek Janówki mówi, że kiedyś widziała kobietę Damiana, ale było to jakiś czas temu. Ostatnio się nie pojawiała.

- Damian miał 28 lat, ale ostatnio chyba nie pracował - dodaje kobieta. - Wiem, że kiedyś wyjechał do pracy do Anglii. Teraz znów był w kraju. Przypuszczam, że dziadkowi nie podobało się to, jak żyje jego wnuk. Na tym tle musiało dochodzić do konfliktów.

Miniona niedziela upływała w Janówce spokojnie. Ludzie odpoczywali po pracowitym tygodniu. Część poszła do kościoła. Szykowali obiad. Pani E. mieszka niedaleko sklepu. Właśnie zasiadła z rodziną do niedzielnego obiadu. Zdążyli zjeść zupę... Dochodziła godz. 14.30, gdy wsią wstrząsnął potężny wybuch.

- Jak żyję już 60 lat, to takiego wybuchu jeszcze nie słyszałam! - mówi kobieta. - Z dwie szyby z okien nam wypadły. W domu były małe dzieci. Zaczęły przerażone płakać. Wyjrzałam przez okno i przed sklepem zobaczyłam policyjny samochód. Zdziwiłam się, że tak szybko dojechali, bo było to z kilkadziesiąt sekund po wybuchu. Byli jeszcze przed straż i pogotowiem...

To, co się wydarzyło, wiemy z policyjnych relacji. Doszło do rodzinnej kłótni, którą wywołał 28-letni Damian L. We wsi mówią, że chciał od dziadka pieniędzy. On nie zamierzał mu ich dać. Zdenerwowany wnuk chwycił butlę z gazem i wbiegł do garażu, który stanowił część domu. Tam prawdopodobnie odkręcił butlę i odpalił.

Wybuch uszkodził dom, który szybko znalazł się w płomieniach. Przybyli na miejsce policjanci usłyszeli dobiegający z środka dziecięcy głos.

- Ratunku, pomóżcie! - krzyczał znajdujący się w środku płonącego domu Dominik.

Dziecko było na piętrze. Jeden z policjantów wbiegł do środka. Razem z nim pobiegł ratownik medyczny. Udało się im wyprowadzić chłopca.

Dominik został odwiedziony do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Na szczęście, nie doznał poważnych obrażeń: miał tylko skaleczoną nogę. Wrócił do już domu. Niedzielne wy-darzenia były dla niego wielkim szokiem.

- Nie chcę tam wracać! - mówił w szpitalu Dominik.

Po kilku godzinach w zgliszczach domu znaleziono ciała 28-letniego Damiana i jego 72-letniego dziadka Ryszarda.

- Szczęście miała pani Wanda, która była na zewnątrz - mówią we wsi.

Wielu zastanawia się, czy można było uniknąć tej tragedii. Mówią, że już w sobotę Damian zachowywał się dziwnie. Inni dziwią się, że gdy podniecony, agresywny Damian biegał po ulicy, nikt nie próbował go uspokoić. - Przecież przed sklepem jest stolik. Tam zawsze jacyś panowie piją piwo - mówią mieszkańcy Janówki.

Nie mógł pomóc ojczym Damiana, bo kiedy doszło do tragedii, nie było go we wsi.

- To coś strasznego! - mówił nam. - Gdy dostałem telefon, byłem w Pabianicach. Wróciłem jak można było najszybciej. Nie chcę nawet mówić, co czułem, gdy zobaczyłem, co się stało.

Mieszkańcy Janówki uważają, że do największych strat doszło nie przez wybuch, ale pożar. W domu była instalacja gazowa. Strażacy biegali po wsi i nie mogli znaleźć zaworów.- Były też problemy z wodą - twierdzi jeden z mieszkańców Janówki. - Ujęcia były uszkodzone.

Sierżant Aneta Kotynia z Komendy Powiatowej Policji Łódź- -Wschód potwierdza, że w niedzielę policjanci otrzymali zgłoszenie o awanturze rodzinnej. Gdy przybyli na miejsce, okazało się, że dwie minuty wcześniej doszło do wybuchu.

- Rodzina ta nie miała założonej Niebieskiej Karty - mówi sierżant Kotynia. - Ale policja tam interweniowała. Pierwszy raz w 2015 roku, a drugi w listopadzie 2018 r. Powodem były nieporozumienia rodzinne.

Teraz jednak najważniejsza jest pomoc dla rodziny L. Pani Wanda, tak lubiana we wsi, jest w szoku. Straciła męża, wnuka i dom. Do pomocy rodzinie włączyła się Rada Sołecka i prężnie działające Stowarzyszenie Rozwoju Justynowa i Janówki. Udostępniło konto, na które można wpłacać pieniądze, które zostaną przekazane poszkodowanym. Tylko jednego dnia zebrano ponad 2 tys. zł. Wszystko dzieje się pod patronatem Urzędu Gminy w Andrespolu i miejscowego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Jeden z mieszkańców Janówki udostępnił sprzęt i już zaczęliśmy porządkować pogorzelisko - mówi Mirosława Kryda, sołtys Janówki. - Do pomocy przyszli też inni mieszkańcy naszej wsi. Ludzie przynoszą poszkodowanym obiady.

Janówka nie jest jedyną miejscowością w regionie, w której ostatnio doszło do wybuchu gazu. Nieszczęście wydarzyło się też w odległym o kilkadziesiąt kilometrów Janowie w gm. Nowosolna. Pod koniec września mieszkańców Janowa obudził wybuch w domu pana Antoniego. Połowa domu została zmieciona jak domek z kart. 72-letni właściciel domu wstał rano i zaczął szykować śniadanie, by wziąć leki. Jeszcze zdążył poroz-mawiać z 51-letnim mężczyzną, który u niego mieszkał. Ale zajmował inną część budynku, miał osobne wejście. 51-latek, który nie miał u siebie toalety, wyszedł na zewnątrz „za potrzebą”. Wtedy doszło do wybuchu. Może to uratowało mu życie? Pan Antoni doznał poparzeń twarzy i rąk. Znajduje się w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Prawdopodobnie doszło do rozszczelnienia przewodów gazowych. Wystarczyła iskra, by doszło do wybuchu. - Trzeba ustalić, czy część domu, która ocalała, będzie nadawała się do remontu. Czekamy, aż pan Antoni wyjdzie ze szpitala. Wtedy będzie można ogłosić zbiórkę pieniędzy - mówi Regina Piąt-kowska, sołtys Janowa.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki