Pan Marian, schorowany emeryt, porządkował ukochaną działkę na terenie ogródków przy ul. Franciszkańskiej w Łodzi. Nic nie wskazywało na to, że niespodziewanie zostanie potraktowany jak najgorszy przestępca. Nagle zobaczył przed sobą policjantów.
- Wkopywałem właśnie cementowe słupki w ziemię. Kazali mi rzucić szpadel. Pomyślałem, że to jakaś pomyłka. Potem próbowałem coś powiedzieć, o coś zapytać, ale nikt mnie nie chciał słuchać. Policjanci zakuli mnie w kajdanki i zawieźli na komisariat - relacjonuje działkowiec. - Cały trząsłem się ze strachu.
Pan Marian i sąsiedzi zupełnie nie wiedzieli o co chodzi. Mężczyzna był w szoku. Nigdy nie wszedł w żaden konflikt z policją.
- Skandal! Policja zabrała niewinnego człowieka, to pan po dwóch zawałach - relacjonują sąsiedzi, którzy zbulwersowani sprawą zgłosili się do naszej redakcji. - Zakuli go w kajdanki jak przestępcę, nie pozwolili nic wytłumaczyć.
Policjanci przyznają, że zatrzymali nie tę osobę co trzeba, ale dodają, że... wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Doświadczenie wskazuje, że większość osób zatrzymywanych przez policję twierdzi, że są niewinne - mówi asp. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Jak doszło do pomyłki? Kilka tygodni wcześniej na terenie ogródków działkowych został pobity 60-latek. Mężczyzna poszedł na policję. Wiedział, kto go pobił i wskazał sprawcę. Policja zatrzymała wskazanego człowieka na terenie ogródków. Funkcjonariusze jeszcze tego samego dnia wrócili na działki i wtedy zatrzymali pana Mariana.
- Sprawca rozboju wskazał tego pana jako wspólnika. Zgodnie z prawem to wystarczy, aby zatrzymać taką osobę - twierdzi asp. Gwis.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?