MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Epidemiolog: epidemii nie ma, ale dla grup ryzyka grypa jest groźna

Joanna Leszczyńska
Doktor Paweł Grzesiowski, epidemiolog.
Doktor Paweł Grzesiowski, epidemiolog. Krzysztof Jastrzębski/East News
Jeśli chodzi o podatność na powikłania grypy i pogrypowe, to są osoby, które są na nie bardziej podatne. W przypadku powikłań grypa co roku atakuje te same osoby, czyli głównie ludzi w podeszłym wieku, pacjentów przewlekle chorych z chorobami płuc, np. astmatyków, czy osoby z problemami krążeniowo-płucnymi. Oprócz tego grypa A/H1N1, czyli na początku pandemii tzw. świńska grypa w szczególny sposób "upodobała" sobie kobiety w ciąży i młodych, patologicznie otyłych ludzi. Dlaczego akurat te osoby, nie wiadomo. Z doktorem Pawłem Grzesiowskim, epidemiologiem, rozmawia Joanna Leszczyńska.

Czy zasadne są obawy, że grypa będzie w tym roku groźniejsza niż w ubiegłym?

Nie ma na razie takich sygnałów. Grypa dla grup ryzyka zawsze jest tak samo groźna. Obecnie jednak nie obserwuje się dodatkowego zagrożenia, np. jakiejś złośliwej mutacji, której uległby wirus grypy. Inna sprawa, że jest więcej zachorowań na grypę niż w ubiegłym roku, a pochodną wzrostu zachorowań jest wzrost liczby powikłań i zgonów.

Z jakich powodów zachorowań na grypę jest obecnie więcej?

Tego nikt do końca nie wie. Ale na pewno liczba zachorowań jest pochodną aktywności samego wirusa. Jeśli on się szybko namnaża i szybko przenosi, to oczywiście będzie więcej osób zarażał. Ale drugą kwestią jest liczba podatnych na zachorowanie ludzi w danym środowisku. Wygląda na to, że po ubiegłym roku, kiedy wydawało się, że pandemiczny wirus grypy A/H1N1 już się zwija, a niespodziewanie w tym sezonie reaktywował się. Nie wiadomo, czy jest to rezultat mutacji, które umożliwiają mu zakażanie wciąż nowych osób, czy raczej wynika to stąd, że w ubiegłych sezonach mało osób zachorowało na grypę. W tym roku następuje swoiste "wyrównanie." Najczęściej jest tak, że osoby, które już przechorowały grypę, mają odporność i dzięki temu chronią te, które nie są chore. Po przechorowaniu, posiadamy na ogół odporność co najmniej na kilka lat, dlatego jeśli w grupie jest większość osób, które chorowały na grypę w ubiegłych latach, to jeśli znajdzie się ktoś nieodporny, to nie zachoruje, bo się od nich nie zarazi. Tak działa tzw. odporność grupowa.

Czy w tym sezonie grozi nam epidemia grypy?
Na razie tego nie widać. Dzisiaj mamy około 25 zachorowań na 100 tysięcy osób dziennie i to nie jest poziom epidemiczny. Aby można było mówić o zagrożeniu epidemicznym, musiałoby być tych zachorowań przynajmniej 10 razy więcej.

Kto jest podatny na grypę?

Wszyscy nieuodpornieni. To, czy np. pani zachoruje czy nie, jest kwestią indywidualnej odporności. Ale jeśli chodzi o podatność na powikłania grypy i pogrypowe, to są osoby, które są na nie bardziej podatne. W przypadku powikłań grypa co roku atakuje te same osoby, czyli głównie ludzi w podeszłym wieku, pacjentów przewlekle chorych z chorobami płuc, np. astmatyków, czy osoby z problemami krążeniowo-płucnymi. Oprócz tego grypa A/H1N1, czyli na początku pandemii tzw. świńska grypa w szczególny sposób "upodobała" sobie kobiety w ciąży i młodych, patologicznie otyłych ludzi. Dlaczego akurat te osoby, nie wiadomo. W przypadku zwykłej, sezonowej grypy na powikłania narażeni są głównie ludzie po 60. roku życia oraz przewlekle chorzy. W latach w 2009 i 2010 zaobserwowaliśmy, że na grypę A/H1N1 chorowało więcej młodych ludzi niż starych. Wynikało to stąd, że część tych starszych osób miało prawdopodobnie w dzieciństwie kontakt z tym wirusem i byli chronieni dzięki swej pamięci immunologicznej.

Jaki mamy wpływ na to, by nie doszło do epidemii grypy?

Niestety, na tym etapie bardzo niewielki. Nie da się nagle wygasić aktywności wirusa, bo jest zbyt łatwo przenoszony. Natomiast można czy to poprzez stosowanie higieny (np. częste mycie rąk, ochronę dróg oddechowych), czy szczepieniami spowolnić rozwój grypy.

A gdybyśmy masowo się zaszczepili?

Gdyby 80 procent społeczeństwa zaszczepiło się, wtedy wirus nie miałby szans tak się rozprzestrzeniać, bo nie będzie miał kogo zarazić. Zatem zachęcam do szczepień, także teraz.

Jeśli już ktoś w rodzinie choruje, można się zaszczepić?

Tak, tylko trzeba pamiętać, że gdybyśmy się już zarazili, a jeszcze nie byłoby objawów, to takie szczepienie nie uchroni nas od grypy. Lepiej się szczepić wtedy, kiedy wirusa nie ma w środowisku, bo wtedy mamy pewność, że się nie zarazimy. W przeciwnym wypadku może zdarzyć się tak, że zachorujemy na grypę zaraz po szczepieniu i uznamy, że to skutek szczepienia, co jest, oczywiście, nieprawdą.

Są już w Polsce pierwsze śmiertelne ofiary wirusa A/H1N1 w tym roku. Tej grypy szczególnie się boimy...

Bo jest groźniejsza od zwykłej grypy sezonowej z przyczyn czysto biologicznych. Ten wirus może zaatakować płuca. Normalny wirus grypy sezonowej nie atakuje płuc. Niezależnie bowiem od typu wirusa jednym z najczęstszych powikłań grypy jest zapalenie płuc. Tylko jest różnica, czy ono jest wirusowe, czyli wirus grypy dostał się do płuc, czy też bakteryjne. Bakteria tak nie niszczy płuc jak wirus i jest wyleczalna antybiotykami. Natomiast wirus powoduje często martwicę płuc. Dlatego jest tak niebezpieczny.

Czy szczepionki sezonowe, dostępne teraz w aptekach, też chronią przed wirusem świńskiej grypy?

Chronią. I zachęcam do szczepień, ponieważ 90 procent osób zaszczepionych odpowiada prawidłowo na szczepionkę, czyli powinny być odporne przeciw tej postaci grypy.
Rozm. Joanna Leszczyńska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki