Cały cykl debat poprzedzać ma tegoroczną edycję festiwalu, drugą za którą odpowiada Zbigniew Brzoza. Pomysłowi można tylko przyklasnąć - łodzianie potrzebują rynku, agory, gdzie mogliby spotykać się i rozmawiać. Czy gender to idealny temat dla obywatelskich debat, to inna rzecz.
Wtorkowa debata była taka, jaka przez zaproszenie tych, nie innych gości, być miała - bez kontrowersji i bez.. jaj. Ciekawsze zdarzyło się przed nią. W krótkich słowach Zbigniew Brzoza przedstawił ideę debat, Ł4K, którą widzi jako festiwal społeczno-kulturalny, po czym - uwaga - dodał, z pewnym jednak wahaniem, ale potem już się potoczyło: tylko taka sztuka, społeczna, ma prawo powstawać za państwowe pieniądze. Inna jest ino estetyką.
I to jest bardzo dobra koncepcja. Towarzysz Gomułka lepiej by tego nie ujął. Problem będzie m.in. z Tansmanem i poezją awangardową, ale takie są koszty postępu. Czas zrobić miejsce dla wierszy o budowie Nowego Centrum Łodzi (hymn o dzielnym kierowcy koparki?) lub programie "Mia100 kamienic" (ballada o ścieraniu tynku?). A tak poważnie, deklaracja ta zabrzmiała jak rewers słów prezesa Prawa i Sprawiedliwości (o sztuce "dobrej", która wzmacnia wspólnotę narodu, i sztuce "złej") i jakby na przekór wcześniejszym deklaracjom, że kolegowanie się z Krytyką Polityczną nie naznacza ideologicznie Łodzi Czterech Kultur. Można zatem już czas zmienić nazwę tego sztandarowego niegdyś festiwalu na Łódź Czterech Kultur i Jednej Racji?
Inne znamienne słowa, które padły jeszcze przed debatą, należą do jej moderatora, Jacka Żakowskiego: te obywatelskie dysputy mają budować "wspólnotę, nie identyczność, poglądów". Goście, których zaproszono na dwa pierwsze spotkania, skłaniają raczej do myślenia o identyczności - jeśli nie do końca poglądów, to może bardziej interesów (zwłaszcza pierwsza debata o Łodzi "mieście przeklętym"). Zresztą Żakowski już na początku postawił "ściankę", którą oddzielił siebie i zebranych do "reszty" (m.in. Kościoła in extenso, co dość krzywdzące), którzy nie są "progresywnie myślącymi". I już, kwita, ale czy powinno to dziwić?
W rozumieniu dyskusji mieści się jakiś dialog i ścieranie się poglądów, ale organizatorzy woleli, by rozmówcy spijali sobie z dzióbków i "przekonywali przekonanych". Między tym, co oglądaliśmy a złotym przepisem na frekwencyjny sukces debaty (zaproszeniem ekstremistów i niech dyskutują a la maniere russe) jest jeszcze całkiem spory obszar do zagospodarowania. Nie znaczy to, że "Gender na Wolności", mimo swej [sic!] bezpłciowości, nie przyniosła ciekawych myśli (jeśli je odsiać z wywodów czysto statystycznych i popisów "elokwencji"), jak ten o słabości polskiego patriarchatu od czasu zaborów, albo o pojemności pojęcia "gender". To mógł być wstęp do rozmowy o tym jak tym pojęciem grają wszystkie strony.
Czy jest to jednak temat kluczowy dla Łodzi? Śmiem wątpić. Odrzuciwszy również i ten argument, że gender ma coś wspólnego z profilem Ł4K (rozumianym jako: tolerancja, równość, otwartość), to można już z nim połączyć wszystko, pozostaje sądzić, że ten "gorący temat" był jedynie pretekstem do spotkania. Tym bardziej warto zadbać o zróżnicowanie dyskutantów, o dwie, trzy, cztery strony debaty. Tak rozumiany cykl może rzeczywiście czemuś służyć, a stron w Łodzi nie braknie, by wskazać choćby istniejący wciąż Klub Inteligencji Katolickiej. Czy doprawdy nie ma w nim partnerów do rozmowy?
Tematów też nie braknie. Można mówić na przykład o micie grynderstwa (ponoć typowo łódzkiego dorobkiewiczostwa na gruncie spekulacji), którego patronem został Maurycy Welt z "Ziemi obiecanej". Albo o innych mitach, w których dęcie stało się znakiem rozpoznawczy Ł4K i jej akolitów, jakby rozpaczliwie poszukujących fundamentu dla takiej wizji festiwalu. A więc o fałszywym micie czterech kultur (bo najważniejsze były trzy) i micie zgodnego ich współżycia, o micie "czerwonej" i robotniczej Łodzi (sorry, Krytyko Polityczna), także o micie "ziemi zapomnianej", skąd blisko do ziemi przeklętej. Uniwersytet Łódzki wydał niedawno pouczającą w tej materii książkę dr Jolanty Fiszbak. Można też mówić o dniu codziennym Łodzi - o politycznej propagandzie i braniu odpowiedzialności za nią. Na razie jako kolejny temat zapowiedziano kwestię ludzi starych (bo ponoć niewiele się dla nich robi).
Jest i inna kwestia, która dręczy wiele osób - oto kolejne miejsce, gdzie będzie się gadać. To nieźle odwraca uwagę od konkretu: tych, co robią mniej niż mogą i robić powinni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?