Zaczynam dzisiejsze refleksje od spotkania z samorządowcami podczas forum promocji województwa łódzkiego, którzy chwalili się co zrobili, jakie mają plany, zachwalali swoje miejsca. Wszystko tak, jakby nie było kampanii wyborczej. Zastanawiam się, czy brak wartościowej dyskusji o mieście to problem Łodzi, czy może im mniejsza miejscowość, tym bardziej jej mieszkańcom, także tym "zamieszanym" w lokalną politykę, zależy nie na tym jak dotrwać do następnych wyborów i przed nimi trafić na dobrą listę, tylko to jak będzie wyglądała ich miejscowość za 10, 20 i 50 lat. Sądzę, że w Łodzi, jak co cztery lata, największymi wygranymi będą ci, którzy w swoich okręgach będą chodzili od domu do domu. A mnie pozostaje marzyć o tym, że wyborcy znają nazwiska tych samorządowców, którzy dla miasta pracowali. I docenią ich, oddając głos.
Od października zaczyna się najintensywniejszy czas łódzkich festiwali. Przypominam sobie wiele poprzednich lat i twierdzę, że łodzianie tworząc i wymyślając imprezy festiwalowe, często wyprzedzają swój czas. Ponieważ najważniejsza jest dla nich jakość wydarzenia, to nie za bardzo umieją zabiegać o swoje i zdarza się, że rezygnują, a ich pomysły z powodzeniem i ogólnopolskim sukcesem organizowane są w innych miejscach. Pamiętam gdy przed laty łodzianin Janusz Kusz organizował niezwykłe przedsięwzięcia związane z muzyką reggae. Gdyby konsekwentnie jego pomysły wspierać, to pewnie dziś do Łodzi, a nie do Ostródy zjeżdżałyby tysiące fanów tej muzyki.
Pomysł na festiwal muzyki filmowej także powstał w Łodzi, w miejscu stworzonym do realizacji tego typu przedsięwzięć. W Krakowie pomysł podchwycono i łódzki pomysł realizowany jest z dużym rozmachem.
Zbigniew Łuczak gdy wraz z przyjaciółmi tworzył kilkanaście lat temu Explorers Festival, był przez wielu uznawany za nieco zwariowanego człowieka. Dziś gdy przygoda, podróże stają się modne, Explorers powinien być jedną ze sztandarowych łódzkich imprez. Tu też inni korzystają ze sprawdzonego pomysłu i podobnych festiwali pojawia się w Polsce coraz więcej. Gdy przeglądam historię Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej, stwierdzam, że to też impreza, która dla wielu organizatorów dużo większych i popularniejszych w kraju przedsięwzięć była wzorem. Choćby ze względu na intuicję jej dyrektora ks. Waldemara Sondki w doborze wykonawców.
Podziwiam determinację twórczyni festiwalu światła Beaty Konieczniak, która zawsze podkreśla, że Łódź jest stworzona do gry świateł w przestrzeni miejskiej i z godną podziwu konsekwencją z roku na rok podnosi jej poziom. Nie ma chyba miasta w Polsce, które nie zazdrościłoby nam Fashion Week i co chwilę słychać o tym, że już za chwilę inne miasta, a szczególnie Warszawa będą chciały przejąć od Łodzi tytuł polskiej stolicy mody. Warto pamiętać, że zanim niemal każde duże miasto zaczęło stawać na to obco brzmiące słowo "design", w Łodzi festiwal z uznaną marką w świecie już dawno trwał.
Co to ma wspólnego z wyborami ? Marzy mi się taka debata kandydatów na prezydenta: nie o tym jakie imprezy "ściągnąć" do Łodzi, tylko o tym jak wypromować te, które mamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?