Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fuszerka przy przebudowie chodnika. Krawężnik jak próg skoczni narciarskiej

Marcin Bereszczyński
Wysoki krawężnik mieszkańcy osiedla nazwali dowcipnie skocznią imienia Małysza. Nie wszystkim jednak jest do śmiechu
Wysoki krawężnik mieszkańcy osiedla nazwali dowcipnie skocznią imienia Małysza. Nie wszystkim jednak jest do śmiechu Grzegorz Gałąsiński
Po naszej interwencji zlikwidowany zostanie wysoki krawężnik, uniemożliwiający wjazd wózków z chodnika u zbiegu ul. Broniewskiego i Niższej.

Mieszkańcy bloku w pobliżu ul. Broniewskiego i Niższej są źli na fuszerkę, jaką zafundowało im miasto podczas ubiegłorocznej przebudowy chodnika i ścieżki rowerowej.

Blok stoi na górce, a w kierunku nowego chodnika prowadzą schody i pochylnia dla wózków. Kłopot w tym, że osoby na wózkach inwalidzkich lub matki z wózkami dla dzieci nie są w stanie wjechać z nowego chodnika na pochylnię. Między chodnikiem i pochylnią ułożono 15-centymetrowy krawężnik. Przeszkoda uniemożliwia wjazd z chodnika na pochylnię lub zjazd z niej na chodnik. Mieszkańcy Chojen porównali wysoki krawężnik do progu na skoczni narciarskiej i zaczęli mówić o nim skocznia im. Małysza.

W imieniu mieszkańców Chojen interweniował w tej sprawie radny Marcin Zalewski (PiS). Napisał interpelację do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. Zwrócił się o obniżenie krawężnika, aby można było skorzystać z chodnika. Radny był zaszokowany fuszerką. Nie potrafił zrozumieć, jak miasto odebrało tę inwestycję nie zwracając uwagi na krawężnik, który stał się przeszkodą dla korzystających z wózków.

Radnemu odpowiedział wiceprezydent Ireneusz Jabłoński. Wyjaśnił, że koniec zjazdu dla wózków znajduje się poza pasem drogowym, więc nie został przebudowany podczas budowy nowego chodnika i ścieżki dla rowerzystów.

- W celu dostosowania pochylni dla osób niepełnosprawnych konieczna jest jej przebudowa wraz z usunięciem kolizji z infrastrukturą podziemną w postaci kabla energetycznego - odpowiedział radnemu wiceprezydent Ireneusz Jabłoński. - Szacowany koszt wszystkich niezbędnych prac to około 90 tysięcy złotych.

Odpowiedź wiceprezydenta poraziła radnego Zalewskiego. Uznał ją za niedorzeczną.

- Obniżenie krawężnika ma kosztować 90 tys. zł? - zdziwił się Marcin Zalewski. - Sam wyrównam ten krawężnik za 10 proc. tej kwoty i jeszcze zostanie mi kilka tysięcy w kieszeni.

Po naszej interwencji na miejsce pojechali inspektorzy Zarządu Dróg i Transportu. Przyjrzeli się krawężnikowi i przyznali, że coś z nim trzeba zrobić. Po kilku dniach ZDiT zareagował.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Zapadła decyzja, żeby wysłać zlecenie likwidacji tego uskoku. Ma to nastąpić jak najszybciej - powiedział Piotr Grabowski, rzecznik ZDiT.

Okazało się, że nie trzeba wydawać 90 tys. zł, aby zniwelować krawężnik. Ekipa techniczna ZDiT ma to zrobić w ramach swoich obowiązków. Inspektorzy ZDiT stwierdzili, że nie można spiłować krawężnika ani go rozebrać, bo opiera się na nim betonowa konstrukcja schodów i pochylni. Rozbiórka krawężnika spowodowałaby, że beton zacząłby się osuwać. Ma być wymyślone inne rozwiązanie, aby zlikwidować przeszkodę.

- Kwota 90 tys. zł nie dotyczyła usunięcia krawężnika, tylko przebudowy całej konstrukcji betonowej, prowadzącej z górki w stronę chodnika - mówi Piotr Grabowski. - Schody z pochylnią są pozostałością z lat 70. Nie spełniają żadnych norm i przepisów. Też muszą być przebudowane, ale w późniejszym czasie.

Przypomnijmy, że to nie pierwsza batalia radnego Marcina Zalewskiego o komfort dla osób na wózkach inwalidzkich lub matek z wózkami dla dzieci. Niedawno zwrócił się w imieniu mieszkańców o montaż podjazdów dla wózków w parku Staromiejskim. Matki narzekały, że w całym parku nie ma ani jednego podjazdu, aby wprowadzić wózek na górkę. Pozostają jedynie dzikie podjazdy, wydeptane przez spacerowiczów. Interwencja Zalewskiego nie pomogła rozwiązać problemu. Miasto nie ma pieniędzy, chociaż pięć lat temu na zlecenie wydziału ochrony środowiska opracowana została dokumentacja projektowo-kosztorysowa. Wynikało z niej, że przebudowa schodów kosztowałaby 450 tys. zł. Przez pięć lat nie rozpoczęto jednak żadnych prac, bo pieniądze przesuwano na ważniejsze inwestycje. Wiceprezydent Krzysztof Piątkowski zapewnił, że zgłosi przebudowę schodów w parku do przyszłorocznego budżetu.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki