Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy sami nie przygotowujemy się do świąt, nie ma mowy o zachowaniu tradycji [ROZMOWA]

Alicja Zboińska
Marcin Piotrowski
Marcin Piotrowski Krzysztof Szymczak
Z dr Marcinem Piotrowskim, etnologiem z Uniwersytetu Łódzkiego, rozmawia Alicja Zboińska

Czy Polaków nadal można określić mianem tradycjonalistów czy coraz częściej odchodzimy od dawnych zwyczajów?
Jesteśmy tradycjonalistami, a odchodzimy od tego, gdy nie robimy wszystkiego sami na święta, tylko zadowalamy się gotowymi produktami. Zamawiamy gotowe potrawy zamiast sami je przyrządzić.

Ale coraz więcej osób spędza Wielkanoc poza domem, np. pod palmami? Gdzie tu tradycja?
To nie jest nowa moda, mam znajomych, którzy zawsze wyjeżdżali z miasta na święta. Teraz jest takich sytuacji więcej, gdyż poprawie uległ nasz status materialny i możemy sobie na to pozwolić. Nie znaczy to, że w ten sposób odchodzimy od świętowania, nawet podczas świąt poza domem zachowujemy elementy tradycji, np. w postaci wielkanocnego śniadania.

A czy nie jest tak, że z tradycji wybieramy sobie to, co jest najbardziej atrakcyjne? Wolimy np. polewać się wodą niż uczestniczyć w rezurekcji...
Zawsze tak było. Zachowywano wybrane tradycje, np. świecenie pokarmów, palm. Polewanie się wodą to też nie jest nowy element, jest bardzo popularny, choć w ostatnich latach nie jest to zjawisko aż tak groźne, jak bywało wcześniej. Na moim osiedlu nie obserwuję już tylu osób z wiadrami wody, w domach i mieszkaniach bardziej troszczymy się o stan paneli i mebli niż o dochowanie tej tradycji. Nie można też zapomnieć o wszechogarniającym lenistwie, nie zawsze nam się chce.

Czy to wszechogarniające lenistwo jest zagrożeniem dla świąt, dla tradycji?
Największym zagrożeniem jest to, że o świętach nie myśli się tak jak o świętach. Myśli się tylko o tym, że trzeba posprzątać mieszkanie, przygotować świąteczne potrawy. Nie skupiamy się na sensie, idei Wielkanocy, tylko na naszych obowiązkach i przygotowaniach.

Wiele osób hucznie obchodzi Boże Narodzenie, do Wielkanocy nie przywiązują aż takiej wagi. Tymczasem z punktu widzenia chrześcijanina to obecne święta powinny być ważniejsze...
Boże Narodzenie w większym stopniu kojarzy się z podarkami, w związku z czym jest to święto bardziej pożądane. Te święta niosą ze sobą jakiś element korzyści, z Wielkanocą tak nie było. Choć ostatnio odebrałem telefon od uczestnika spotkania wielkanocnego z pytaniem, czy kupujemy jakieś prezenty. Poczułem się zaskoczony, w czasach mojej młodości nie było prezentów "na zajączka". To coś nowego w naszej rzeczywistości.

Pokarmy święcimy w Polsce od XII wieku do dziś, palmy przygotowujemy na pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Pisanki symbolizują odrodzenie, a jajem dzielimy się w nawiązaniu do idei pojednania ludzi. Te zwyczaje kultywujemy od wieków, a które odchodzą lub już odeszły w zapomnienie?
Mało kto pamięta o strzelaniu z karbidu, ale nie tylko z karbidu. Od wieków strzelało się na rezurekcję, by wyrazić radość. Zwyczaj istniał w domach szlachciców, na dworach, a potem kultywowały go bractwa kurkowe. Hałas zawsze był elementem święta. Dawniej panny wybranym kawalerom podarowywały pisanki. Na wsiach popularne były szybkie powroty z rezurekcji, dominowało przekonanie, że ten z gospodarzy, który pierwszy wróci do domu, będzie w danym roku opływał w dobrobyt. Od wieków organizowano konkursy na najpiękniejszą palmę, choć akurat ten zwyczaj jest reaktywowany, zwłaszcza na południu Polski.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki