Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyby nie odwołano Kropiwnickiego, to...

Marcin Darda
Gdyby nie odwołano Kropiwnickiego, to...
Gdyby nie odwołano Kropiwnickiego, to... archiwum
O wydarzeniach roku w Łodzi w rozmowie z Marcinem Dardą mówi prof. Stefan Krajewski.

Według pana najważniejsze wydarzenie mijającego roku w Łodzi to...

Zdecydowanie odejście Festiwalu Camerimage do Bydgoszczy i rezygnacja z projektu budowy Camerimage Łódź Center. To mogło być jądrem czy zaczynem dla bardzo pozytywnych strategicznie zmian w Łodzi. A teraz to się albo rozleciało, albo zostanie znacznie odsunięte w czasie i z dużymi komplikacjami. Te dwie rzeczy miały kolosalne znaczenie dla Łodzi w tym roku, wcale nie odwołanie prezydenta Jerzego Kropiwnickiego.

Być może fiasko Camerimage i CŁC ma związek z tym, że Kropiwnickiego odwołano, bo Marek Żydowicz bardzo sobie chwalił współpracę z jego ekipą . Zastanówmy się co by było, gdyby prezydent Kropiwnicki nadal rządził po styczniowym referendum.

Myślę, że jest prawdopodobne, iż festiwal Camerimage by tu został i bylibyśmy świadkami może jeszcze nie budowy, ale kolejnych kroków w kierunku budowy tego szeroko rozumianego centrum kultury przy EC1, choć nie bardzo wiem, co byłoby dalej. Współpraca z Markiem Żydowiczem (właściciel marki Camerimage i twórca festiwalu - red.) jest niezwykle trudna, wymaga sporo cierpliwości i wyrzeczeń, ale tylko on jest w stanie sprowadzić do Łodzi światowe nazwiska, które mogą rozpromować Łódź.

Łódź mogła też liczyć na sporą promocję, gdyby dostała tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. A odpadła z gry m.in. dlatego, że zdaniem jury była niestabilna politycznie. Gdyby prezydenta Kropiwnickiego nie odwołano...

To by ułatwiło przejście na kolejny etap konkursu, może nie rozstrzygnęło, ale bylibyśmy w ścisłym, rozszerzonym gronie finalistów. Dlaczego? Bo prawdopodobnie mielibyśmy w takiej sytuacji nadal Festiwal Camerimage i kolejne kroki przy budowie nowego EC 1, a to byłoby przesądzające. Tak sobie to wyobrażam.

Czy odwołanie Kropiwnickiego coś w ogóle Łodzi dało? Zewsząd i tak słychać o fatalnym zarządzaniu, fatalnym wizerunku, że nic się w Łodzi nie zmieniło.

Wolałbym unikać wartościujących politycznie ocen. Ale odwołanie prezydenta i zastąpienie go innym nie mogło Łodzi nic dać w tak krótkim czasie. Gdyby patrzeć bardziej z boku i teoretycznie, to co może dać odwołanie prezydenta Łodzi? Tylko to, że pojawi się szansa, iż marszałek województwa i prezydent Łodzi są z tego samego ugrupowania. Tak mogło być, a nie było. Koordynacja wielu działań to może być atut miasta. Tego jeszcze nie widać, ale może będzie widać za jakiś czas. Może, bo w Platformie Obywatelskiej też są frakcje, które nie bardzo się tolerują, co utrudnia centralny lobbing na rzecz głównych inwestycji Łodzi. To też jest wydarzenie tego roku, ale negatywne. Kiedy tu wewnątrz są spory, to lobbing jest niemożliwy, a traci na tym przyszłość miasta.

Gdyby Kropiwnickiego nie odwołano, może wystartowałby na prezydenta Łodzi po raz trzeci. Czy Hanna Zdanowska wygrałaby wówczas wybory na prezydenta miasta?

Nie wiem jak by to było, ale przypuszczam, że gdyby Jerzy Kropiwnicki przeszedł przez próbę referendum, to przeszedłby też przez kolejną, tę wyborczą. Mógłby dojść do wniosku, że da radę wygrać te wybory i być może by wygrał, nie sposób tego wykluczyć. Nawiasem mówiąc wydaje mi się, że Jerzy Kropiwnicki cenił sobie mocno Hannę Zdanowską jako wiceprezydenta. Ale to tak na marginesie.

Wspomniał Pan, że negatywnym wydarzeniem są wewnętrzne kłótnie w łódzkiej PO. Zauważył Pan coś jeszcze negatywnego w historii Łodzi mijającego roku?

Zdecydowanie odejście Della i grupowe zwolnienia w VF, czyli u producenta markowych spodni. To takie memento "patrzcie i uważajcie, bo jak robicie montownie lub zakłady, które coś robią na technologiach obcych, to na dłuższą metę mogą się nie sprawdzić". Widzę także kłopoty firmy budowlanej Remobud. Ona ma bardzo istotne inwestycje w Łodzi jak lotnisko, czy Międzynarodowe Targi Łódzkie. I ta firma pada, co może rokować, niestety, duże kłopoty dla Łodzi.

A wydarzenia pozytywne?

Wyliczyłem ich cztery. Po pierwsze ostateczne zatwierdzenie trasy ekspresowej S8 w korytarzu północnym, czyli bliższym Łodzi. To jest bardzo duży potencjał, który Łódź kiedyś odbierze. Po drugie, odejście ministerstwa szkolnictwa wyższego od próby likwidacji łódzkiej Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej, abstrahując już od faktu kontrowersyjności Makarego Stasiaka (prezydent AHE - przyp.red.). Co by o nim nie powiedzieć złego czy dobrego, to gdyby jednak ministerstwo swoje plany zrealizowało, Łódź w tym kontekście edukacji wyższego stopnia bardzo by zubożała, bo to chyba jest największa prywatna uczelnia w kraju. O miejscach pracy, które mogłyby przepaść w ten sposób, nawet nie wspomnę. Trzecia istotna rzecz jest moim zdaniem taka, że Łódź będzie miała stadion miejski, a to bardzo ważne. Po czwarte zaś ucieszyło mnie to, że na targowiskach jak na przykład rynek Bałucki czy Górniak powstały hale targowe. Nieduże, niedoskonałe, bo to są miejsca, które zasługują na poważniejsze potraktowanie, ale i tak jawią się jako projekty cywilizacyjne. Sankcjonują również tę przestrzeń miasta, która od dawna powinna być bardziej nowoczesna.

A tak z pańskiej branży... Nie było wydarzeniem powołanie na szefa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki, łodzianina przecież?

Dla Łodzi i regionu jako elementu państwa bardziej istotny, czy wręcz kluczowy Marek Belka był wówczas, gdy był ministrem finansów, a potem premierem. To dawało takie możliwości rozmów z dużymi inwestorami, że mógł do Łodzi sprowadzić na przykład Della, bo ja uważam w przeciwieństwie do niektórych, że to jest zasługa Marka Belki. Funkcja prezesa Narodowego Banku Polskiego jest bardzo prestiżowa, nawet premier nie może go odwołać, i tak naprawdę dopełnia także karierę Marka Belki. Tyle, że to stanowisko nie ma przełożenia na konkretne regiony kraju, czyli także na Łódź i nasze województwo. Jest za to kluczowe z punktu widzenia całego kraju. Dla Łodzi to innego rodzaju prestiż, bardziej wizerunkowy, bo Marek Belka to największy, najbardziej ceniony polski autorytet ekonomiczny na świecie. Nie Leszek Balcerowicz czy jeszcze ktoś inny, a właśnie Marek Belka.

A co, według Pana, może być najważniejszym wydarzeniem nadchodzącego roku? Może powrót Festiwalu Camerimage do Łodzi? To jest w ogóle możliwe?

Ja wierzę, że to jest jak najbardziej możliwe. Nie tylko Łódź potrzebuje Festiwalu Camerimage, ale i Festiwal Camerimage potrzebuje Łodzi. To jest jak transakcja wiązana, bo przecież to w Łodzi może powstać Camerimage Łódź Center, czyli miejsce, które planowano m.in. pod ten festiwal. Gdybym to ja rządził Łodzią, to bardzo mi zależało na tym, by pan Żydowicz tutaj powrócił z tym festiwalem. Zrobiłbym wszystko, by tak się stało. Tak, to moim zdaniem może być wydarzenie przyszłego roku, jeśli oczywiście tak się stanie.
Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki