Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GKS Katowice - ŁKS 1:3 - Włączyli piąty bieg. Na chwilę

Paweł Hochstim
Cztery minuty po przerwie Jakub Kosecki pięknym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. To był gol, który załamał katowiczan
Cztery minuty po przerwie Jakub Kosecki pięknym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. To był gol, który załamał katowiczan
To było dziewięć minut, które wstrząsnęły drużyną z Katowic. Ełkaesiacy do przerwy przegrywali z GKS 0:1 i grali słabo, ale między 49, a 58 minutą dali popis skutecznej gry. Strzelili trzy gole i zapewnili sobie ósme z rzędu zwycięstwo.

Ten mecz wyglądał dziwnie. Katowiczanie rzucili się na ełkaesiaków od pierwszych minut, strzelili gola i mieli okazje, by zdobyć następnego. Po przerwie ełkaesiacy wzieli się do roboty i przez kwadrans trzymali rywali w polu karnym, strzelając trzy gole. Gdy prowadzili już 3:1 znów zwolnili i spokojnie utrzymali wynik. Zachowali się jak klasowy zespół.

Katowicki zespół, który miał się liczyć w walce o awans do ekstraklasy, a niespodziewanie broni się przed spadkiem, już w 14 minucie objął prowadzenie. Michał Łabędzki stracił piłkę na połowie GKS, a świetną kontrę wyprowadził Paweł Olkowski, który dośrodkował w pole karne do Dziedzica. Były napastnik ŁKS miał szczęście, bo piłka odbiła się od Mariusza Mowlika i Artura Gieragi i spadła mu pod nogi. Bogusław Wyparło był bez szans.

Dziedzic latem nie miał klubu i poprosił o możliwość trenowania w ŁKS. Piłkarz tylko przez jeden dzień ćwiczył z drugą drużyną, a łódzki klub nie był zainteresowany jego usługami. Piłkarz GKS wczorajszy mecz potraktował bardzo prestiżowo. Ostro walczył zwłaszcza z Dariuszem Kłusem. Kilka razy musiał interweniować sędzia, bo piłkarze przesadzali.

- Janek miał do mnie pretensje, że nie chciałem wybić piłki, gdy leżał poturbowany. Ale mnie nie zrozumiał, bo mnie chodziło o inną sytuację - tłumaczył Kłus.

Już wcześniej katowiczanie mogli objąć prowadzenie, ale Bodzio W. świetnie obronił strzał z ostrego kąta Tomasza Sokołowskiego. Wyparło był w pierwszej połowie najlepszym piłkarzem ŁKS, bo w kilku sytuacjach zachował się świetnie i uchronił swój zespół od straty kolejnych goli.

Ełkaesiacy przed przerwą właściwie nie mieli okazji do wyrównania. Raz blisko był Marcin Smoliński, ale dogonił go Tomasz Sokołowski i wybił piłkę. W 37 minucie ełkaesiacy mogli domagać się karnego po zagraniu ręką Gabriela Nowaka, ale sędzia nie wskazał na jedenasty metr. Chwilę później niecelnie uderzył Romańczuk i można było kończyć pierwszą połowę.

- Źle graliśmy do przerwy. Popełnialiśmy błędy taktyczne - mówił trener ŁKS Andrzej Pyrdoł.

Po przerwie ełkaesiacy pokazali, jak powinna grać drużyna, która walczy o awans. Pierwszy sygnał do ataku dał Jakub Kosecki, który w 49 minucie pięknym strzałem z woleja doprowadził do wyrównania. I pozbawił katowiczan pewności siebie, którą demonstrowali w pierwszej połowie.

Dosłownie kilkanaście sekund później powinno być 2:1, ale zastępujący pauzującego za czerwoną kartkę Marcina Mięciela Rafał Kujawa w dobrej sytuacji przestrzelił. Jeszcze wtedy nikt się nie spodziewał, że ŁKS za chwilę zdobędzie dwa gole, w dodatku z pomocą bramkarza gospodarzy. Najpierw Bartosz Romańczuk, a później Mączyński strzałami z rzutów wolnych, w dodatku z daleka i z ostrego kąta zaskoczyli bramkarza GKS Macieja Wierzbickiego. Romańczuk kopnął po ziemi, a Wierzbickiego zmyliło chyba to, że nikt tej piłki nie dotknął. Natomiast Mączyński niemal w linii bocznej kopnął w okienko bramki GKS, wykorzystując fatalne ustawienie Wierzbickiego. I było po meczu.

- Nie można wygrać meczu, gdy gra się tylko 45 minut - narzekał szkoleniowiec GKS Wojciech Stawowy. - W drugiej połowie wróciły nasze stare grzechy. Uważam, że obu goli po stałych fragmentach mogliśmy uniknąć.

Pyrdoł liczy, że katowiczanie odbiorą jeszcze punkty zespołom, które rywalizują z ŁKS o awans do ekstraklasy. - Katowiczanie do przerwy pokazali, że mogą walczyć z najlepszymi - mówił trener ŁKS.

GKS KATOWICE - ŁKS 1:3 (1:0)
Gole: Janusz Dziedzic (14) - Jakub Kosecki (49), Bartosz Romańczuk (53), Krzysztof Mączyński (58)
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów: 3800
GKS: Wierzbicki - Olkowski, Kowalczyk, Nowak, Sokołowski - Goncerz (66, Szala), Plewnia, Pitry, Dziedzic, Sadowski (56, Piechniak) - Zieliński. Trener: Wojciech Stawowy.
ŁKS: Wyparło - Gieraga, Łabędzki, Mowlik, Klepczarek - Smoliński (76, Obem), Kłus, Romańczuk, Mączyński, Kosecki (90, Salski) - Kujawa. Trener: Andrzej Pyrdoł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki