Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godson odejdzie z PO? Koledzy z łódzkiej PO by się ucieszyli

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński/archiwum
Nie będzie dyscypliny w klubie PO, podczas głosowania nad ustawą o in vitro, to i John Godson nie odejdzie z PO. Uroczysta deklaracja Godsona, że jeśli ta dyscyplina zostanie zarządzona, to on będzie pierwszym, który odejdzie, mogła doprowadzić do nerwowego obgryzania paznokci w dowództwie klubu parlamentarnego, bo koalicja ma tylko parę głosów na górkę przed opozycją, ale Platformę łódzką mogła tylko ucieszyć.

Gdyby to łódzka PO decydowała o dyscyplinie, Godson już by z partii wyleciał, obserwowali byśmy oficjalny smutek, a po kątach szczerą radość. Rozmawiam z ważnym politykiem PO, a on tak powiada: "Mogę powiedzieć, co dla Łodzi zrobił Grabarczyk albo Drzewiecki. A co zrobił Godson? Nie mogę zrozumieć całego tego szumu wokół niego".

Ale Godson ma wszystko, czego potrzeba, by skupiać uwagę. Donald Tusk wpadł do niego na obiad, by pokazać jak tolerancyjnym jesteśmy krajem, jakby nie wystarczył już sam wybór czarnoskórego na posła. Poza tym jest Godson konserwatywny, nie boi się powiedzieć co myśli, nawet jeśli nie jest to po myśli PO. W Łodzi nie należy do żadnej frakcji, zdaje się taką samą estymą darzyć zarówno Cezarego Grabarczyka jak i Krzysztofa Kwiatkowskiego, bywa, że nie wprost, ale skrytykuje Hannę Zdanowską, jak choćby przy okazji prezentacji strategii dla Łodzi, a tego nie robi nawet Kwiatkowski.

Jest też Godson ucząc się Polski w pozytywny sposób, naiwny, bo zwraca uwagę na rzeczy, z którymi my się już dawno pogodziliśmy, jak choćby fakt, że zimą zimno nam w pociągach. Gdy Jerzy Kropiwnicki napisał na swym blogu, iż Godson zdobył tyle głosów, bo jest czarny, to oskarżono go rasizm. Przeprosił, ale i pozostało jakieś wrażenie, że miał Kropiwnicki ileś racji, bo nawet w PO traktują Godsona nieco "maskotkowo", co udowodnił premier robiąc szoł z obiadu u Godsona.

Nie prowadził jakiejś zabójczej kampanii, ale bez problemu zdmuchnął z piątej pozycji pierwszego na liście Grabarczyka i drugą Iwonę Śledzińską-Katarasińską. Kto następny do pokonania? Kwiatkowski? Byli ministrowie nie lubią przegrywać z mniej doświadczonymi kolegami, choć akurat Godson przyciągnął do PO sporo nowych wyborców.

Słychać też w PO głosy, że premier za występ z "dyscypliną" Godsonowi nie przepuści. Może nie dziś, ani jutro, ale nie zapomni mu. Jakby na zamówienie "Superstacja" przez weekend odpytała liderów opozycyjnych partii, czy widzieliby Godsona u siebie. Widzieliby.

Godson sam kiedyś powiedział, że chciał się zapisać do PiS, ale nie było żadnej reakcji, no to poszedł do PO. Jarosława Kaczyńskiego krytykuje rzadko, ale ludzie pamiętają jego słowa, że się za lidera PiS modli. Może teoria, że Godson kiedyś z PO wyleci i zasili PiS, a tym samym zakończy karierę, jest zbyt śmiała jak na ten czas. Ale wielu w PO taki scenariusz łyknęło by w ciemno.

Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki