Góra śmieci w kamienicy przy ul. Żeligowskiego

O dramatycznej sytuacji lokatorów pisaliśmy już w październiku. Po miejską od wielu lat kamienicę w 2008 roku zgłosili się spadkobiercy byłych właścicieli. Miasto było skłonne oddać im zarząd, ale nie udało się dojść do porozumienia z kilkunastoma spadkobiercami. W połowie ubiegłego roku AN Zielony Rynek wymówiła więc opiekę nad nieruchomością. Wkrótce z braku umowy MPO przestało wywozić śmieci, potem ZWiK odciął wodę.

Od tego czasu podwórko wygląda straszliwie: wiele okien jest wybitych, w kupie śmieci żerują się gołębie. - Na wiosnę, gdy mróź puści, smród będzie straszliwy - ocenia pani Krystyna Droś, lokatorka.

Pani Krystyna ma złamaną nogę. Wodę nosi od znajomych jej brat. - Raz nosi z Zielonej, raz z Ogrodowej, bo w pobliżu nie ma nawet hydrantu - mówi lokatorka. - Żeby chociaż włączyli wodę, byłoby nam lżej.

Nie wszyscy wytrzymują takie warunki:

- Jedna sąsiadka wyprowadziła się, jeden starszy pan przeniósł się do domu starców, ale 15 osób nadal tutaj musi mieszkać - wylicza Droś. - Chciałam otrzymać lokal komunalny, ale usłyszałam, że mimo takich warunków nie mam szans - narzeka.

Lokatorzy od pół roku nie płacą czynszu, bo nikt się po niego nie zgłasza. Jesienią spadkobiercy tłumaczyli, że formalnie kamienica należy do ich nieżyjących przodków, sprawa spadkowa jest w toku, a prawa do kamienicy ma aż 17 osób. Przez jakiś czas oferowali kamienicę na sprzedaż. Teraz jedyny spadkobierca, który odebrał nasz telefon, rzucił słuchawką.

Co czeka lokatorów? Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska potwierdza, że niewiele może dla nich zrobić. - Ci, którym przysługuje lokal komunalny lub socjalny, mogą złożyć wnioski o jego przyznanie - mówi Zdanowska. - Niestety nie mamy podstaw prawnych, by pomóc pozostałym. Takich kamienic, które przeszły w ręce prywatne jest w Łodzi wiele - dodaje.

Zdaniem urzędników magistratu nieruchomością powinni zarządzać prywatni właściciele. Na razie poradzili lokatorom wystąpienie do sądu o ustanowienie zarządcy sądowego i wpłacanie czynszu do depozytu sądowego, by w razie czego właściciele nie mieli podstaw do wypowiedzenia im umów.

Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Łodzi zapewnia, że od października nie miała sygnałów o złym stanie sanitarnym posesji. - Wyjściem jest podpisanie przez lokatorów umowy na wywóz odpadów ze specjalistyczną firmą - radzi Ewa Krawczyk, rzeczniczka stacji.

Taką ofertę gotowi są złożyć przedstawiciele firm zajmujących się w Łodzi usuwaniem odpadów. Pod warunkiem jednak, że lokatorzy będą w stanie się dogadać i solidarnie płacić za opróżnianie kontenerów. - Umowę na wywóz śmieci może u nas zawrzeć każdy - mówi Miłosz Wika, rzecznik prasowy MPO.

Koszt wywiezienia jednego pojemnika na śmieci wynosi w Łodzi około 60 zł. Dużo gorzej przedstawia się sprawa wody. Tej nie da się podłączyć. - Niestety mamy związane ręce, bez zgody większości właścicieli terenu nie możemy podpisać umowy na dostawę wody - mówi Maciej Petrycki ze ZWiK-u.

Jego zdaniem sytuacja lokatorów z Żeligowskiego 42 jest najtrudniejsza w Łodzi, choć w 2012 roku aż w sześciu łódzkich kamienicach z powodu konfliktów o rachunki między właścicielami i lokatorami ZWiK odcinał wodę. - Jednak we wszystkich pozostałych posesjach lokatorom i właścicielom udało się dojść do porozumienia i woda została włączona. Ten przypadek jest wyjątkowo trudny - mówi Petrycki.

Własną wojnę o czystość posesji prowadzi łódzka straż miejska. - Wkrótce mamy zamiar wysłać do sądu cztery wnioski o ukaranie współwłaścicieli za niewypełnianie obowiązku prawidłowego zarządzania posesją - mówi Leszek Wojtas ze straży miejskiej.