Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gortat: wkraczam w moje najlepsze lata

Redakcja
Marcin Gortat na Gortat Camp 2011
Marcin Gortat na Gortat Camp 2011 Jakub Pokora
Rozmowa z Marcinem Gortatem, koszykarzem Phoenix Suns, wychowankiem ŁKS.

Drugi odcinek z cyklu Marcin Gortat Camp 2011 odbył się wczoraj w hali Parkowa w Łodzi. Spotkania z młodzieżą cieszą się wciąż dużym zainteresowaniem. Ale ponoć planujecie wprowadzić zmiany?
W Krakowie, gdzie odbył się pierwszy tegoroczny camp, było mnóstwo osób, wielu kibiców. W Łodzi też było świetnie. Staramy się zrobić dzieciakom wspaniałą zabawę. Rzeczywiście, planujemy pewne zmiany. Chcemy zaprosić na campy wielką gwiazdę, która przyciągnęłaby do hal tłumy. Zdajemy sobie sprawę, że na moje nazwisko nie wszystkie dzieciaki będą jednakowo reagowały. Ale z powodu lokautu było z tym trochę problemów. Dlatego też tegoroczne campy mają mniej więcej taką samą formę, jak w latach ubiegłych. Za rok planujemy totalnie zmienić ich formułę. Pojawiła się tylko nowa inicjatywa - czyli streetballe. Zwycięska drużyna wyjedzie na mecz Phoenix do USA.

Jaki jest cel campów?
Chcemy wyciągnąć chłopaków z ulic, podwórek, sprzed komputerów. Pokazać im grę, która może stać się ich hobby. Można sobie przez koszykówkę życie dobrze ułożyć. Dla młodzieży też otwieramy Szkołę Mistrzostwa Sportowego, współpracujemy z fundacją Realu Madryt, itd.

Zobacz też: Zdjęcia z Marcin Gortat Camp 2011

Nie tylko młodzieżowy sport, ale i seniorski, ten w ŁKS, dostarcza Panu wielu pozytywnych emocji i chyba jest powodem do dumy?
Tak, to powód do dumy, ale też powód, by stracić wszystkie włosy. Dzisiaj nie da się ukryć, że awans jest wielkim sukcesem, ale jest też problem, bo trzeba pozyskać silnego, strategicznego sponsora, który będzie mógł nam pomóc. Potrzebujemy także wsparcia miasta. Uważamy się z Filipem Kenigiem za milionerów, ale nie za miliarderów. Nie jesteśmy w stanie sami budować tej drużyny. Potrzebujemy pomocy. Mamy bardzo dużo do zaoferowania. Powstanie stadion, marka ŁKS zyskuje na wartości. Cieszę się z sukcesów piłkarzy i koszykarzy. Dużo pracy włożyli w to wszystko. Ale problemów też jest wiele.

Pomaga Pan w szukaniu sponsorów dla ŁKS?
Jeśli jest szansa, bym mógł pomóc w jakimś stopniu, oczywiście to czynię. Nie mam jednak aż tyle czasu wolnego. Też mam swoje obowiązki. Ale jak jest wolny czas i mogę się pokazać na jakimś spotkaniu, to będę.
Wiemy, co będzie Pan robił do 20 lipca, bo do tego czasu są campy. Ale co będzie później?
Mamy obowiązki wynikające ze sponsorskich umów. Odbywać się będą zamknięte spotkania z firmami. Poświęcę też czas rodzinie i oczywiście na trening. Normalnie trenuję, specjalnie ustaliliśmy terminy campów - dwa z rzędu i trzeci dzień wolny, po to, by był czas na trening. Jestem gotowy, by przyjechać 1 sierpnia i dołączyć do reprezentacji. Trzeba się będzie później tylko zgrać z drużyną. Forma wróci bez najmniejszego problemu. W końcu mam 27 lat i jestem w kwiecie koszykarskiego wieku. Wkraczam w moje najlepsze lata koszykarskie. Tak zresztą ustaliliśmy z dyrektorem reprezentacji Walterem Jeklinem. Oczywiście, o ile będą wszystkie dokumenty podpisane, jeśli chodzi o ubezpieczenie...

Jak dużym osłabieniem dla kadry będzie brak Maćka Lampego i Filipa Dylewicza?
Każdy z nas jest człowiekiem i każdy potrzebuje odpocząć. Maciej Lampe grał na wysokim poziomie w lidze rosyjskiej. Dla mnie jest on najlepszym w Europie silnym skrzydłowym. Bardzo się rozwinął od czasu, gdy odszedł z NBA. Filip Dylewicz też potrzebował odpoczynku. Przez ostatnie 10 lat nie opuścił ani jednego treningu. Nie da się też ukryć, że w kadrze jest zmiana pokolenia. Przyszedł trener, który chce budować kadrę nie przez rok, tylko dłużej. Będzie w reprezentacji kilku weteranów, ale resztę stanowić będą młodzi, którzy od starszych będą się uczyć i nabierać doświadczenia.

Jedziemy na mistrzostwa Europy - jak to powiedział jeden z dziennikarzy - jak się czujecie, jadąc z przedszkolem na Eurobasket?
Czuję się super. Nie nastawiamy się na wynik, ale jedziemy po naukę, pokazać młodym zawodnikom jak się gra na najwyższym poziomie. Po raz pierwszy w karierze jadę jako osoba, która ma dawać przykład. Zdaję sobie sprawę z dużej odpowiedzialności.

Czytaj też: Gortat: Zagram w Eurobaskecie a jak sie uda to w ŁKS

W Eurobaskecie zagra Pan po indywidualnych treningach z Hakeemem Olajuwonem. Jak Pan ocenia wspólne zajęcia?
Na pierwsze umówione spotkanie z Hakeemem jechałem nie do końca pozytywnie nastawiony. Miałem wrażenie, że sześć dni wspólnych zajęć to za mało. Że przez tak krótki czas nie będę w stanie wiele się nauczyć. Myliłem się. Od najlepszego zawodnika w historii koszykówki nauczyłem się wiele. On ma bujną wyobraźnię, prezentuje fantastyczną wręcz grę pod koszem. Jest bardzo dobrym nauczycielem. Bycie na jego sali, oczekiwanie na niego, nauka jego ruchów pod koszem na pewno dużo mi dały. Mam nadzieję, że będzie to pozytywny zwrot w mojej karierze.
Przed campem w Łodzi zgłaszał Pan problemy z kręgosłupem. Już jest wszystko OK?
Lekko naciągnąłem coś przez przypadek. Udałem się do Tomasza Woźniaka, naszego kręgarza, który zrobił dwa-trzy łamania i już jestem zdrowy.

Myśleliśmy, że coś się stało podczas ostatniego Pańskiego treningu w hali ŁKS z Krzysztofem Sulimą?
A nie. Jestem pod dużym wrażeniem Krzysia Sulimy. Do ŁKS przeszedł za moją namową i obiecałem mu, że będziemy razem trenować. Zaimponował mi Krzysztof bardzo. Na każdym treningu był dużo przed czasem. Dawał mi znaki, że może trenować ze mną cały dzień. Krzysztof ma odpowiedni charakter, by dojść bardzo daleko. Jest pracowity, z dnia na dzień robi postępy. Cieszę się, że mamy w ŁKS takiego zawodnika. Brakuje mu 3-5 centymetrów, ale myślę, że nie będzie z tym problemów. Jeśli ma się odpowiednią technikę, wszystko da się ominąć.

Inny zdolny zawodnik - Michał Michalak też mógł grać w ŁKS, ale będzie występował w Politechnice Warszawa.
Nie ukrywam, że wielokrotnie rozmawiałem z rodzicami Michała. I powtarzałem wielokrotnie moje tezy. Każdy zawodnik ma swoich mentorów, każdy ma swoich ludzi, którzy dowodzą, każdy ma swoje głosy z lewej i z prawej strony.

Jedno tylko pytanie, czy to są odpowiedni doradcy?
Odejdźmy od tematu Michalaka. Dla wielu młodych zawodników źli doradcy są przekleństwem. Jeżeli znajdzie się chłopak, słuchający swojego ojca, który nie miał nigdy do czynienia z koszykówką, i podejmuje decyzję, by ogrywał się w drugiej czy trzeciej lidze, to robi źle. W ŁKS zawodnicy mieliby odpowiednie warunki. Wychodzimy z założenia, że trzeba się zawodnikami opiekować. Filip Kenig opiekuje się Krzyśkiem Sulimą, wszystkimi zawodnikami, których sprowadzamy i nikt nie narzeka. Chętnie pomogę każdemu z tej zdolnej reprezentacji juniorów, czy to Mateuszowi Ponitce, Karnowskiemu, Gielo. Już widzę swoimi oczami wyobraźni - ja w wieku 35 lat, grający jako weteran z tą drużyną o mistrzostwo Europy. Tak prawdopodobnie będzie w przyszłości.

Czy przy oglądaniu tegorocznego finału NBA nie było Panu smutno? Mógł być Pan gwiazdą Dallas Mavericks, jak zapowiadał zresztą właściciel klubu Mark Cuban?
Był taki moment. Myślałem, że mogłem stać koło Dirka Nowitzkiego i świecić pierścieniem. Ale szybko ten stan ducha minął. Jedno jest, czego się boję w kwestii mistrzostwa NBA. Wielu zawodników, którzy zakładają pierścień, zmienia swój charakter. Wielu głowa trafia w chmury. Znam takich mistrzów, którzy po zdobyciu pierścienia nie rozmawiają z młodszymi, bo twierdzą, że nie ma o czym. Zdobądź młody to co ja, wtedy pogadamy - to ich nowa dewiza. Ja natomiast nadal chcę być skromny, bo wiele jeszcze nie osiągnąłem. Jak zdobędę pierścień, moja głowa też urośnie. Dallas - mówi się trudno. Cieszę się, że gram w Phoenix Suns. To naprawdę świetny klub, świetna drużyna.

Kto jest najlepszym zawodnikiem NBA?
Oczywiście, Steve Nash. Jak jego nie ma, często nie wiemy, co grać. Ten zawodnik ma niesamowity repertuar rozwiązań na boisku. Z nim każdy jest lepszy o sto procent.

Notował Dariusz Kuczmera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki