Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia i obyczaje: Wypoczynek sprzed lat

Joanna Leszczyńska
Letnie wille pod Łodzią charakteryzowały się mnóstwem ganków, wieżyczek i ozdób. Weranda domu w Tworzyjankach koło Brzezin
Letnie wille pod Łodzią charakteryzowały się mnóstwem ganków, wieżyczek i ozdób. Weranda domu w Tworzyjankach koło Brzezin fot. "W kręgu Łódzkiej Secesji"
W letnie dni uciekamy przed gwarem i zgiełkiem za miasto. Nie inaczej postępowali nasi przodkowie, żyjący w Łodzi ponad sto lat temu. Już pod koniec XIX wieku łodzianie stawiali drewniane lub murowane domki letniskowe. Z czasem powstawały całe osady letniskowe.

Bez przesady można powiedzieć, że na przełomie XIX i XX wieku narodziła się moda na odpoczynek za miastem. Niemieckojęzyczna gazeta "Neue Lodzer Zeitung" przyklaskiwała tej modzie. Pisano, że jest to lepsze niż wyjazdy na włoską czy francuską Rivierę, gdyż stawiając domek pod miastem daje się wyraz lokalnego patriotyzmu.

Pierwsze rezydencje letniskowe stawiała łódzka burżuazja. Im bogatszy był fabrykant, tym bardziej okazała była jego letnia rezydencja.

Od 1884 roku rodzina Herbstów i Scheiblerów odpoczywała latem od "miasta kominów", które swoją drogą sami współtworzyli, w pałacyku w podłódzkich Sokolnikach. Scheiblerowie posiadali także rezydencje letnie na Śląsku: w Blumenode (dziś Kwietno) i Dębicy, a także w Zamitovie w Czechach. Poznańscy odpoczywali od letnich upałów w domu na Kozinach, Heinzlowie w Radogoszczu, a Eisertowie w Hucie Dłutowskiej. Z kolei Silbersteinowie posiadali od 1894 roku 14-pokojową rezydencję letnią w Lisowicach w powiecie brzezińskim. Pałacyk był pięknie położony wśród lasów i otoczony stawami.

Zamożniejsi łodzianie domki stawiali też w Łagiewnikach, Wiśniowej Górze pod Andrzejowem, Rudzie Pabianickiej, Tworzyjankach pod Brzezinami, Gałkówku, Justynowie, Głownie za Strykowem czy w Inowłodzu nad Pilicą, rozsławionym w "Kwiatach Polskich" przez Juliana Tuwima.

Inowłódz nad Pilicą uchodzi za pierwszą, najbliższą Łodzi osadę uzdrowiskową. Już w 1887 roku na wystawie higienicznej w Warszawie zachwalano pobyt w tym miasteczku nie tylko na letni wypoczynek, ale i dla wzmocnienia zdrowia "dla osób osłabionych, anemicznych itp."

Na początku XX wieku domki letniskowe powstawały także w osadach, które teraz mieszczą się w granicach Łodzi, jak Radogoszcz. Nawet Chojny w miejscowej prasie reklamowano w 1906 roku jako miejsce "zakładu hydropatycznego-leczniczego dla chorych nerwowo" z ogrodami owocowymi i parkiem. Warszawa nie miała wtedy tyle miejscowości letniskowych co Łódź, pewnie dlatego, że nie była tak uprzemysłowiona.

Letniska w Rudzie Pabianickiej należały przede wszystkim do fabrykantów niemieckiego pochodzenia, późniejsze letniska w Grotnikach były na ogół polskie, podobnie jak w Sokolnikach, a Wiśniowa Góra uchodziła za miejsce wypoczynku plutokracji żydowskiej.
Jak zauważył w 1904 roku Stefan Górski w książce "Łódź spółczesna", niektóre domy letniskowe "urządzone są nawet z komfortem, a i często ze smakiem architektonicznym". Natomiast Wiesława Jordan w książce "W kręgu łódzkiej secesji" pisze, że w pierwszych latach XX wieku zmieniała się architektura domków letniskowych. Domy w stylu szwajcarskim z dużą liczbą ganków i koronkowych ozdób wycinanych w drewnie i w stylu włoskim wypierał styl wiejski, pochodzący z Anglii z wieżyczkami i malowniczymi wykrojami okien. Takich domów jest sporo do dziś w Rudzie Pabianickiej, np. willa Higiera.

Na własne domki letniskowe decydowała się nie tylko klasa wyższa, ale także klasa średnia, czyli drobni przedsiębiorcy, urzędnicy, prawnicy, lekarze, a z czasem nawet zamożniejsi majstrowie z wielkich łódzkich fabryk. Szczególnie w okresie międzywojennym.

- Opowiadano mi, że już za kilka pensji można było wykupić działkę w Sokolnikach - mówi Wiesława Jordan, łódzki historyk sztuki.

Często troskliwy mąż i ojciec żonę z dziećmi wyprawiał na letnisko już w maju, a sam dojeżdżał na soboty i niedziele. Stąd była np. taka walka o otwarcie kolei w Gałkówku, bo powstawały tam domki letniskowe, a nie było połączenia kolejowego. Wybudowanie stacji kolejowej bardzo przyspieszyło rozwój tej miejscowości. Na letniskach rozwijała się też infrastruktura. Powstawały gospody, które wynajmowały pokoje, restauracje, sklepy.

Jak spędzano czas na letniskach? W modzie były wycieczki rowerowe. Warto przypomnieć, że w Łodzi powstał jeden z pierwszych klubów cyklistów w Polsce. Modny był także tenis, gra w krokieta czy w corso.

- Przede wszystkim chodziło o pobyt na świeżym powietrzu - mówi Wiesława Jordan. - Wtedy lansowano nowe poglądy na zdrowy tryb życia, płynące z Anglii. W ogłoszeniach prasowych, dotyczących wynajmu lub sprzedaży letnich domów podkreślano, że miejscowość nie jest położona na podmokłym terenie, który uchodził za niezdrowy, wpływający na reumatyzm i inne schorzenia. W cenie były takie warunki jak las, czy możliwość kąpieli w rzece.

Niestety, największą bolączką łodzian był brak wód i plaż. Ale przedsiębiorczy łodzianie i temu potrafili zaradzić i np. w okresie międzywojennym w Kolumnie stworzono dwie sztuczne plaże.
Ci, którzy nie mieli własnego domku, wynajmowali pokoje w pensjonatach. Na wynajmie pokoi letniskowych zarabiały nawet fabrykanckie rodziny. Przed wojną pałacyk w Lisowicach, należący do Silbernsteinów, został gruntownie zmodernizowany. Założono wodociągi, elektryfikację, oranżerię, kort tenisowy. Takie warunki przyciągały gości ze środowiska inteligenckiego i artystów.

W latach dwudziestych XX wieku przystąpiono na wzór angielski do zakładania pod Łodzią specjalnych miast-ogrodów. Zaplanowano miasta-ogrody w Tuszynie, Grotnikach, Sokolnikach, Kolumnie pod Łaskiem i w Łagiewnikach, choć tam nie dokończono realizacji projektu.

Niezależnie od posiadanych letnisk pod Łodzią, najbogatsi wyjeżdżali dla podreperowania zdrowia za granicę, szczególnie chętnie na francuską i włoską Rivierę. Wyjeżdżano też chętnie do Karlsbadu (Karlove Vary). Jak pisze prof. Stefan Pytlas, w książce "Łódzka burżuazja przemysłowa w latach 1864-1914", często wyjazdy zdrowotne były pretekstem do szampańskich zabaw i flirtów.

Łodzianie mogli też odpoczywać w miejskich parkach, np. w Parku Źródliska, czy Helenowie. W Helenowie były takie atrakcje, jak karuzela, zwierzyniec, czy pokazy sztucznych ogni. Za miejsce stojące na jakiejś imprezie trzeba było kupić bilet wstępu za 50 kopiejek, a za siedzące za jednego rubla. Wybierano się też chętnie na wycieczki do Lasu Łagiewnickiego. Jak pisze Wiesława Jordan w książce "W kręgu łódzkiej secesji", by w pełni móc skorzystać z dobrodziejstw przebywania na łonie natury, wyruszano z własnym prowiantem zwykle o czwartej nad ranem.

Niektórzy potomkowie dawnych właścicieli domów letniskowych mieszkają tam do dziś. Na przykład Andrzej Łuczak, którego przodkowie mieli wytwórnię mebli, jest potomkiem posiadacza domu letniskowego w Gałkówku. Niektórzy potomkowie właścicieli domów uzdrowiskowych w Inowłodzu prowadzą je do dziś. Można podziwiać dobrze zachowaną piękną willę "Urbanówka", której właścicielem był Antoni Urbanowski, właściciel największego zakładu kamieniarskiego w Łodzi. Jednak sporo dawnych podłódzkich domów letniskowych jest dziś własnością komunalną i niszczeje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki