Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga: Widzew Łódź - Olimpia Grudziądz 0:3 [ZDJĘCIA, SKRÓT, RELACJA Z MECZU]

Paweł Hochstim
Widzew Łódź wysoko przegrał w sobotę (15 listopada) z Olimpią Grudziądz. Łodzianie stracili aż trzy bramki i nic nie pokazali na boisku.

KLIKNIJ NA WYNIK, BY PRZEJŚĆ DO RELACJI MINUTA PO MINUCIE

Były czasy w historii Widzewa, że przegrywał, czasem nawet wyżej, niż w sobotnie popołudnie z Olimpią Grudziądz. Ale nigdy nie było czasów, w których na Widzew nie dało się patrzeć, a w dodatku już przed meczem było wiadomo, że przegra. A taki jest właśnie obecny Widzew. Widzew Sylwestra Cacka, jego doradcy Grzegorza Bakalarczyka i pełniącego funkcję trenera Rafała Pawlaka.

Sobotni mecz z Olimpią był dla Widzewa ostatnią okazją, by nie zakończyć rundy jesiennej bez zwycięstwa na własnym boisku. Dla Pawlaka był szansą, że wreszcie jego drużynie uda się zdobyć choćby jednego gola (!) przy Al. Piłsudskiego. Było blisko, Widzew miał nawet karnego po zagraniu ręką Michała Łabędzkiego, ale Bartosz Fabiniak obronił i strzał, i dobitkę Krystiana Nowaka.

Widzew w miarę nieźle grał przez pół godziny, momentami prezentował się lepiej, niż Olimpia, ale trzeba pamiętać, że drużyna z Grudziądza chyba przeżywa kryzys, bo ostatnio na własnym stadionie przegrała z Arką Gdynia aż 0:3. Niestety, dziś Widzew jest idealnym rywalem do tego, by się przełamać. Pod tym względem Olimpia lepiej nie mogła trafić.

Widzew kilka razy zaatakował, dwie okazje zmarnował aktywny, ale potwornie nieskuteczny Veljko Batrović, aż w 39. minucie stracił gola. Takiego jak zawsze, czyli z błędu w kryciu. Z rzutu wolnego piłkę w pole karne zagrał Denis Popović, Cristian del Toro popełnił błąd, a Arkadiusz Aleksander z bliska pokonał bramkarza gospodarzy. Kwadrans po przerwie ten sam zawodnik wykorzystał złe wyjście z bramki Dino Hamzicia i podwyższył na 2:0.

Prowadząc 2:0 Olimpia wyraźnie zaczęła oszczędzać siły i znów kilka razy zaatakował Widzew. Najlepszą okazję miał w 65. minucie, ale Nowak fatalnie strzelił z karnego. A kilkanaście minut później drugą żółtą kartkę otrzymał Bartłomiej Kasprzak i łodzianie zakończyli mecz. Mieli szczęście, że stracili tylko jednego gola, gdy po kapitalnym podaniu Popovicia sam na sam z Hamziciem wyszedł Maciej Rogalski i ustalił wynik meczu.

- Nie mogę obiecać wygranej, ale nikt się nie będzie wstydził za Widzew - zapowiadał dzień przed meczem Pawlak.

Nie miał racji, za Widzew trzeba było się wstydzić - tak samo w sobotę, jak i właściwie każdego weekendu. Z kolei po meczu trener Widzewa mówił to, co zawsze - właściwie można byłoby przekleić jego wypowiedzi z poprzednich tygodni.

- Straciliśmy gola po stałym fragmencie, co jest naszym mankamentem. Dużo czasu poświęcamy na to na treningach. Tworzymy sytuacje, ale w obronie popełniamy błędy - mówił Pawlak.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki