Przyszli, pogadali z dziennikarzami, z radnymi opozycji i poszli nic prawie nie wskórawszy, bo sejmik żadnego stanowiska w ich sprawie nie zajął, a jak dobrze pójdzie, to zajmie w grudniu. Pozostał swąd, ale nie spalenizny, tylko zwyczajnej polityki.
Stanowiska sejmik nie zajął, bo strażaków zaanonsowali radni SLD. A że tekst stanowiska, które przedstawili w obronie łódzkich strażaków, po prostu pokazali, a nie przedyskutowali go wcześniej choćby na komisji bezpieczeństwa, większość sejmiku odmówiła wprowadzenia tego punktu na sesję.
Z drugiej strony, na sesję przyszła reprezentacja strażaków związkowców, stąd też pojawiła się obawa, że stanowisko sejmik zajmie w sprawie związku zawodowego, a nie całej straży pożarnej w Łódzkiem. Niby logiczne, że związkowcy nie występują w swojej tylko sprawie, ale wszystkich strażaków.
Koniec końców, po długiej awanturze, zdecydowano, że sprawą finansowego dyskryminowania łódzkich strażaków zajmie się sejmik i jego komisje w przyszłym miesiącu. I bardzo dobrze, bo jakiekolwiek by było społeczne postrzeganie tych radnych wojewódzkich, to nie powinni podpisywać się pod czymś, co przedstawiono im parę minut przed sesją. Awantura, jaką zgotowała opozycja z PiS i SLD, grając strażakami, była żenująca, bo jak zauważył ktoś z PO, słusznie zresztą, "na sprawy bezpieczeństwa mieszkańców województwa trzeba przeznaczyć więcej niż 10 minut w przerwie sesji". Racja.
Ale na tej sesji to nie radni SLD czy PiS żenowali bardziej, ale właśnie radni koalicji PO-PSL. Dlaczego? Bo nikt z PO czy PSL do tych strażaków nie wyszedł, nie uspokoił, nie uścisnął dłoni, nie dał sygnału, że jest z nimi, że szanuje ich ciężką robotę. Szef regionu łódzkiego PO, poseł Andrzej Biernat, który na sesji bawił jako gość, tylko ich ominął, marszałek Witold Stępień zerknął tylko przez przeszkolone drzwi sali obrad, a członek zarządu województwa Dariusz Klimczak, zresztą strażak ochotnik, przeszedł przez nich jak przez powietrze.
Za to przy strażakach w kuluarach brylowała opozycja, dając sygnał, że problemy tej służby na dziś zajmują tylko sejmikową mniejszość. Na dodatek szefowi związkowców straży nie dano się nawet wypowiedzieć, bo wniosek SLD w tej sprawie padł w punkcie wolne wnioski, a przewodniczący sejmiku Marek Mazur, literalnie pojmując regulamin, zagaił, że w tym punkcie prawo głosu mają tylko radni.
I wyszło, że opozycja strażakami zagrała, a koalicja potraktowała ich jak domokrążców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?