Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

III Festiwal Retrospektywy w Łodzi. Polski i białoruski teatr poszły ramię w ramię

Joanna Kocemba
Zespoły z Łodzi i Mińska tworzą sporą liczbę ról, czasem nieźle się w nich odnajdując, czasem gubiąc się w ich natłoku
Zespoły z Łodzi i Mińska tworzą sporą liczbę ról, czasem nieźle się w nich odnajdując, czasem gubiąc się w ich natłoku materiały promocyjne
III Festiwal Retro/per/spekty-wy, czyli impreza łódzkiego Stowarzyszenia Teatralnego Chorea, zakończył się premierą "Z drugiej strony" w reż. Ewgienija Korniaga. Przedstawienie powstało dzięki połączonym siłom Korniag Theatre z Białorusi i łódzkiego Teatru Chorea i należy zaliczyć je do najważniejszych wydarzeń III Retro/per/spektyw.

Z ciemności wyłania się melodyjny kobiecy wielogłos (muzyczność jest jednym z największych atutów "Z drugiej strony"). Po chwili, na pustą scenę, na gigantycznym stole wjeżdża panna młoda. Jeszcze nie jest całkiem gotowa, dopiero ćwiczy swoją rolę, ktoś zakłada jej buty, tandetna suknia ją przygniata. Na scenę wchodzą weselni goście. Przy własnym ludowym zaśpiewie ustawiają scenografię. Są stoły, obrus, kieliszki, jest nawet kamerzystka. Zaplanowana atmosfera radości i odświętności ustępuje, gdy na scenę wkracza druga kobieta. Hamowana i ujarzmiana przez wszystkich panna młoda numer dwa nie daje za wygraną i zasiewa ziarno: szczerości, prawdy, nieograniczenia. Kiełkować będzie ono do końca spektaklu, gdy wyrośnie z niego potężne drzewo.

Wesele jest świetnym, efektownym punktem wyjścia do opowieści o nieszczerości i rolach społecznych. Rytuał ten cechuje się jak teatr specyficznym scenariuszem, każdy uczestnik przybiera określoną rolę, ma kostium, zestaw gestów i ruchów. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że koncept wesela i archetyp ujarzmianej panny w białej sukni są trochę banalne. Często wykorzystywane w kulturze tracą wiele z nośności.

W "Z drugiej strony" obserwujemy postaci uosabiające pewne typy, które wraz z rozwojem spektaklu zrzucają kostiumy i opowiadają własne historie. Liczba wątków podejmowanych w krótkim spektaklu może, niczym suknia panny młodej, przygniatać, ale może też, w zależności od nastawienia, nieustannie zaciekawiać. Bohaterów poznajemy przez słowa, taniec i dźwięk, które odpowiednio wykorzystywane budują postacie.

Każda z aktorów przechodzi z jednej sytuacji w drugą, czasem bardzo dobrze się odnajdując, czasem gubiąc się od natłoku obieranych ról. Widzowie oglądając widowisko kluczą wraz z prezentowanymi postaciami wokół tematów osobowości, szczerości wobec samego siebie i funkcjonowania tej szczerości w społeczeństwie. Ponure zakończenie każe myśleć, że spotykając się z drugim człowiekiem otrzymujemy tylko namiastkę ludzkiej osobowości. Prawdziwe "ja" wypierane jest przez manieryzm i fasadowość.

Największą zaletą "Z drugiej strony" jest kompozycja. Sceny ułożono w sposób przemyślany i spójny. Spektakl trwa w niezmienionym rytmie zaplatając kolejne wątki, co daje wrażenie nieuchronności i powtarzalności ludzkiego losu. To ciekawa propozycja dla wszystkich ceniących w teatrze bogactwo tematyczne rozwijane w sposób afabularny i z zastosowaniem różnych środków wyrazu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki