Imienne kostki na placu Wolności w Łodzi. Są pierwsi nabywcy. Kto i za ile kupił?

Pierwsi właściciele mających się znaleźć na placu Wolności imiennych kostek pomnika łodzian na 600-lecie miasta odbierają już certyfikaty. Najdrożej sprzedana została kostka z numerem 1, łódzki biznesmen zapłacił za nią 8100 złotych. Ale są też kostki tańsze, na przykład łodzianka Sylwia Bielasik kupiła w sumie cztery kostki dla swojej rodziny za łącznie 5 500. Pieniądze ze sprzedaży wesprą obchody urodzin miasta.

W sprzedaży są kolejne kostki - w sumie ma ich być 600. Jak wyjaśnia Tomasz Koralewski, prezes Łódzkiej Organizacji Turystycznej, sprzedaż potrwa do maja, potem ruszy produkcja. - Plan jest taki, żeby już we wrześniu rozpocząć pracę nad montowaniem kostek i tworzeniem pomnika - mówi.

Pierwsze certyfikaty wręczyła w poniedziałek prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.

Pani Sylwia Bielasik z sukcesem wzięła udział w czterech licytacjach.

- To był tak naprawdę pomysł męża Mariusza, który jest lokalnym patriotą i kocha Łódź całym swoim sercem. Wylosowaliśmy numery 21, 50, 52 i 74, na których bardzo nam zależało. 21 lat kończy w tym roku nasza córka, 50 i 52 my, a 74 moja teściowa, także bardzo się cieszymy, że udało nam się wygrać te licytacje. Inicjatywa nie jest nam obca, bowiem mamy także swoją kostkę w Pomniku Łodzian Przełomu Tysiącleci Fundacji Ulicy Piotrkowskiej. Można by rzec, że kontynuujemy naszą rodzinną tradycję

– opowiadała pani Sylwia dla strony Urzędu Miasta Łódź.

Cały czas można licytować kolejne kostki, tym razem z numerami od 81 do 160 – te aukcje trwają do wtorku 21 marca, do godziny 10 A zaraz po ich zakończeniu ruszy pula z numerami od 161 do 240. Wszystkie aukcje są dostępne na serwisie Allegro jako aukcje charytatywne, dzięki czemu całość zysku z akcji będzie przeznaczona na cele związane z obchodami 600. Urodzin Łodzi.

Kwestia imiennych kostek na placu Wolności budzi kontrowersje. Fundacja Ulicy Piotrkowskiej, która wcześniej sprzedawała podobne kostki na Pietrynie, oświadczyła że zostały one "zawłaszczone przez instytucje miejskie bez pytania, porozumienia i jakiejkolwiek dyskusji z fundacją".

Ale w niedzielę 19 marca Piotr Kurzawa z Łódzkiego Centrum Wydarzeń wyjaśniał, że był to tylko "błąd w komunikacji".

- Rozmawiamy i bardzo miło nam się rozmawia - zapewnia. Podkreśla też, że miasto wspiera fundację i planuje z nią kolejne działania.