Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak przez lata walczono o otwarcie w Łodzi wyższej uczelni? Miała powstać politechnika, ale skończyło się na Wolnej Wszechnicy

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Politechnika i Uniwersytet powstały w Łodzi dopiero po wojnie
Politechnika i Uniwersytet powstały w Łodzi dopiero po wojnie archiwum Uniwersytetu Łódzkiego/archiwum Politechniki Łódzkiej
Rozpoczyna się kolejny rok akademicki. Łódź to dziś miasto wyższych uczelni. Ale stało się nim dopiero po II wojnie światowej. Jednak jeszcze w XIX zabiegano, by utworzyć tu wyższą uczelnię.

Jak przez lata walczono o otwarcie w Łodzi wyższej uczelni?

Szkoła wyższa miała powstać w Łodzi już w latach sześćdziesiątych XIX wieku. W 1864 roku, po stłumieniu Powstania Styczniowego, car Aleksander II miał wyodrębnić instytut politechniczny z Instytutu Politechnicznego i Rolniczo – Leśnego i przenieść go do jednego z polskich miast. Wśród kandydatur była Łódź.

- Gdy wiadomość dotarła na prowincje, władze miejskie i znakomitsi obywatele Łodzi i Zgierza wszczęli starania, by wybór padł na Łódź – czytamy w „Ilustrowanej Republice” z początku lat trzydziestych minionego wieku. - Zaoferowali też pomoc pieniężną. W rezultacie kurend i rozmów do Łodzi przyjechali kierownik administracji oświaty w Królestwie Polskim, a także profesorowie z Puław – Łubieński i Chichocki.

Widać delegacji spodobała się Łódź, bo orzekli, że Instytut Politechniczny może zostać tutaj przeniesiony. W grudniu 1864 roku 300 obywateli miasta zadeklarowało plac na którym miałby powstać gmach uczelni. Jednocześnie miano wziąć pożyczkę w wysokości 75 tysięcy rubli na budowę jej budynku. Miano go wznieść na placu przy zbiegu ul. Przejazd(dziś Tuwima) i Dzikiej(Sienkiewicza). Był to tzw. plac „Uniona”. Znajdował się na wprost budowanego właśnie kościoła pw. Podwyższenia Świętego Krzyża . Do chwili jego zbudowania zajęcia miały się odbywać w budynku szkoły powiatowej i lokalu przy ul. Piotrowskiej, wynajętym od małżonków Peter. Planowano, że zajęcia w Instytucie Politechnicznym w Łodzi rozpoczną się jesienią 1864 roku.

Pierwsze problemy

Tyle, że szybko pojawiły się problemy. Między innymi z placem na rogu ul. Przejazd i Dzikiej. Nie można było wywłaszczyć właścicieli znajdujących się na tym terenie posesji. Zadecydowano, że gmach politechniki w Łodzi zostanie wzniesiony w prostokącie ulic: Kilińskiego, Sienkiewicza, Przejazd i Nawrotu.

Ogłoszono konkurs na projekt budynku – wspominano w „Ilustrowanej Republice”. - Pierwszą nagrodą odznaczono projekt profesora architektury z Puław, Martina. Wynajęto dom Petera. Wykonano w nim roboty mające przystosować budynek. Urządzono pracownię chemiczną. Wydzielono dla Łodzi część puławskich zbiorów mineralogicznych, fizycznych i chemicznych, dokupiono w kraju i za granicą brakujące części instalacji naukowej i podstawy księgozbioru. Za granice wysłano profesorów instytutu puławskiego – Trejdosiewicza i Kopytowskiego. Mieli zwiedzić politechniki w Getyndze, Brunszwiku, Hanowerze, Paryżu.

Jak zaznaczono do listopada 1865 roku na wyposażenie Instytutu Politechnicznego w Łodzi wydano 30 tysięcy złotych. I znów pojawiły się kłopoty. Chodziło o zatwierdzenie „ustawy instytutu”.

- Osławiony Komitet do spraw Królestwa Polskiego zaczął na gruncie formalizacji hamować rozpęd twórczy władz warszawskich i zalecił nie nadawanie instytutowi zbyt wielkich rozmiarów – wyjaśniała „Ilustrowana Republika”. - W Petersburgu obawiano się dużego skupienia studentów wśród masy robotniczej, jako zaczynu w przyszłości, wrzenia rewolucyjnego. Wszak przedpowstaniowa społeczność studentów w Puławach liczyła 500 osób.

Tak więc sprawa utworzenia w Łodzi politechniki ciągle się oddalała. Jednak nadzieja nie zgasła. W kwietniu 1866 roku udało się wreszcie wypracować statut łódzkiego Instytutu Politechnicznego. Miał się dzielić na wydziały inżynierii cywilnej, górniczej, mechaniczno – technologicznej. Nauka miała trwać 4 lata.

- Czy wydział wydział technologiczny miał uwzględniać potrzeby włókiennictwa, trudno dziś przewidzieć?– zastanawiali się dziennikarze „Ilustrowanej Republiki”.- Zresztą nawet na bliższym zachodzie, którzy silnie promieniował na Królestwo, istniała tylko jedna szkoła tkacka założona w Elberfeldzie w 1844 roku na wzór szkół ljońskich

.

Władze carskie nie wydały zgody

Statut ustalił, że roczny budżet szkoły miał wynosić 69 tysięcy rubli. Uczelnia miała mieć też 12 katedr profesorskich. Mimo tych postępów los Instytutu Politechnicznego w Łodzi nie był przesądzony. Zaczęto się zastanawiać czy taka uczelnia jest potrzebna w Królestwie Polskim. I już w 1867 roku z ministerstwa oświaty w Petersburgu przyszła informacja, że łódzki Instytut Politechniczny jednak nie powstanie.

- Był to moment wzmożenia tempa represji antypolskich i popowstaniowego burzenia polskiej odrębności – zauważała „Ilustrowana Republika”.

Powód był też inny. Pojawił się projekt przekształcenia instytutu inżynierów komunikacji w Petersburgu w instytut technologiczny. Łódzki instytut byłby niepotrzebną konkurencją. Obawiano się też rozwoju przemysłu w Królestwie. Tymczasem w 1869 roku instytut w Puławach został zdegradowany do miana Instytutu Gospodarstwa i Leśnictwa,.
Tak więc politechnika w Łodzi dalej nie powstawała. Bardzo nad tym ubolewano. Podkreślano, że nie każdego było stać na studia za granicą. Twierdzono, że przez to w mieście było więcej lekarzy niż inżynierów. Choć oczywiście Łódź nie miała też uczelni medycznej.

Szkoła rzemieślnicza zamiast politechniki

By rozwiązać problem braku inteligencji technicznej założono w Łodzi Rządową Wyższą Szkołę Rzemieślniczą. Określano ją jako namiastkę politechniki.

- Nie miała więc politechniki Łódź w 1864 roku, gdy liczyła 38 tysięcy mieszkańców – zauważała gorzko „Ilustrowana Republika”. - Nie ma jej i w 1931 roku, choć mieszka w niej 600 tysięcy ludzi!

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w grudniu 1921 roku powołano do życia Instytut Nauczycielski. Miał być zalążkiem uniwersytetu, ale przestał istnieć w roku akademickim 1927/28. W 1928 roku zakończyła swą działalność inna namiastka uniwersytetu – Wyższa Szkoła Nauk Społecznych i Ekonomicznych. Jej żywot trwał tylko 3 lata.

Uniwersytet czy Politechnika?

O otwarciu w Łodzi wyższej uczelni zaczęto dyskutować pod koniec lat dwudziestych XX wieku. W ten sposób chciano uczcić 10 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Nie przesądzano czy będzie to uniwersytet czy politechnika. Zamierzano rozpocząć starania w Warszawie o poparcie tego pomysłu. Magistrat myślał też o otwarciu w Łodzi Instytutu Prawa Administracyjnego.

Jednocześnie rozpoczęła się wielka dyskusja dotycząca tego czy Łodzi jest potrzebna wyższa uczelnia. Nie brakowało głosów sprzeciwiających się utworzeniu w mieście uniwersytetu czy politechniki. Jednym z tych przeciwników był dr Marceli Barciński, członek znanej rodziny łódzkich fabrykantów, mających swój zakład przy ul. Tylnej. Był on nie tylko bogatym człowiekiem, ale i wykształconym. Miał bowiem doktorat z filozofii.

- W tej kwestii niechętnie się wypowiadam – mówił na łamach „Ilustrowanej Republiki”. - Gdyż już przed kilku laty ściągnąłem na siebie z wielu stron gromy. Jestem z bardzo wielu powodów przeciwny tworzeniu w obecnych warunkach jakiejkolwiek wyższej uczelni w Łodzi i podzielam tu w dużej mierze poglądy prof. Smolika. Uniwersytetu nie można tworzyć z dnia na dzień. Nie ma drugiego miasta w którym utworzenie wyższej uczelni byłoby tak trudne jak w Łodzi. Dla kogo ta uczelnia miałaby istnieć? Dla jakich względów miałby ktokolwiek w Polsce wysłać syna do Łodzi? Czy Łódź ma jakiekolwiek warunki dla życia uniwersyteckiego? Czy ma biblioteki, czytelnie, pracownie naukowe?

Marceli Barciński uważał, że najpierw trzeba stworzyć odpowiednie warunki, a potem tworzyć uniwersytet. Miał też wątpliwości czy Łódź nadaje się na centrum naukowe. Nie był też zwolennikiem utworzenia politechniki.

- Co do politechniki to wydaje mi się, że z chwilą gdy będą istniały warunki dla uczelni to powinno się stworzyć specjalny zakład naukowy, który by odpowiadał potrzebom wielkiego przemysłu i handlu – przekonywał dr Marceli Barciński. - Teraz jeszcze sprawa uniwersytetu w Łodzi. Nikt przecież – nawet z Pabianic - nie wysłałby syna do Łodzi na uniwersytet. A dla łodzian? Na całym świecie istnieje tendencja wysyłania młodzieży na studia do obcego miasta. Przebywanie młodzieży w obcym środowisku ma doniosłe znaczenie wychowawcze, uczy samodzielności. I tym ma się zamknąć łodzianom jedyną możliwość rozejrzenie się po świecie.

Dr Barciński przekonywał, że nikt nie zakłada uniwersytetów w tak przemysłowych środowiskach jak Łódź. Uważał, że nie da się tu przyciągnąć profesorów.

- Przecież o wysokich gażach nie może być mowy – zaznaczał Marceli Barciński. - Każdy wolał będzie być ekstraordynariuszem w Krakowie czy Lwowie niż ordynariuszem w Łodzi.

Przeciwnikiem utworzenia w Łodzi uniwersytetu był znany przedwojenny adwokat Piotr Kon, działacz PPS. Uważał, że w mieście i tak jest za dużo inteligencji. Tłumaczył, że jest za stary, by obawiać się napływu konkurencji.

Wolna Wszechnica Polska

Tymczasem w październiku 1928 roku Łódź cieszyła się z otwarcia w mieście oddziału Wolnej Wszechnicy Polskiej. Była namiastką uniwersytetu i miała cztery wydziały: Matematyczno-Przyrodniczy, Humanistyczny, Nauk Politycznych i Społecznych oraz Pedagogiczny. Jej rektorem był profesor Teodor Vieweger. Pochodził z Piotrkowa Trybunalskiego. Urodził się w tym mieście w 1888 roku. Był znanym polskim biologiem. Skończył gimnazjum w Warszawie. Był absolwentem studiów medycznych w Liege oraz zoologicznych w Brukseli.

Jak opowiadał na łamach „Ilustrowanej Republiki” profesor Teodor Vieweger chęć studiowania w łódzkim oddziale wyraziło 120 osób.

- Absolwenci będą uprawnieni do składania tzw. egzaminów magisterskich z odpowiedniej grupy nauk– zapewniał profesor. - Słuchacze, którzy ukończą dwuletnie kolegia będą mieli prawo korzystania w szkolnictwie z kwalifikacji nauczycielskich.

Profesor Teodor Vieweger przyznawał, że Łódź potrzebuje wyższej uczelni. Cieszył się, że rozpoczęła się dyskusja dotycząca utworzenia uniwersytetu i politechniki

- Z chwilą uruchomienia w przyszłym roku Wydziału Matematyczno – Przyrodniczego w pierwszym rzędzie należałoby mieć na widoku rozbudowę kierunku chemicznego, tak dla Łodzi ważnego – zapewniał.

Po wojnie zwyciężyła koncepcja profesora Viewegera i w oparciu o Wolną Wszechnicę Polską utworzono w Łodzi uniwersytet. 24 maja 1945 roku wydano dekret o utworzeniu Uniwersytetu Łódzkiego. Jednak profesor Vieweger nie doczekał tej chwili, nie został pierwszym oficjalnym rektorem uniwersytetu. Dwa dni wcześniej zginął w wypadku samochodowym, gdy jechał do Torunia. Pierwszym rektorem Uniwersytetu Łódzkiego 3 lipca 1945 roku mianowano profesora Tadeusza Kotarbińskiego, wybitnego polskiego filozofa.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki