Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w Łodzi wyglądał 11 listopada 1918 roku? Archiwalne zdjęcia

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Członkowie POW z Widzewa
Członkowie POW z Widzewa Muzeum Tradycji Niepoległosciowych
Dziś mało kto wie kim była Eugenia Wasiak, 20-letnia dziewczyna została zabita na Placu Wolności w Łodzi podczas niepodległościowej manifestacji.. Nie znamy szczegółów życia Czesława Konrackiego czy podporucznika Józefa Boguckiego. Łączy ich tylko jedno. Wszyscy zginęli 104 lat temu w Łodzi, walcząc o niepodległą Polskę.

Jak Łódź stała się wolna 11 listopada 105 lat temu?

W czasie okupacji niemieckiej w Łodzi działały liczne organizacje konspiracyjne. Jedną z najbardziej prężnych była Polska Organizacja Wojskowa, która powstała w 1914 roku do zwalczania Rosjan, a potem walczyła też z Niemcami. Po latach na organizacji POW wzorował się Związek Walki Zbrojnej, a potem Armia Krajowa. Działali też legioniści, a każda partia posiadała swoje odziały bojowe. Miała je m.in Polska Partia Socjalistyczna, ale też Narodowy Związek Robotniczy.

Organizacje konspiracyjne przeprowadzały głównie akcje dywersyjne, jak na przykład zniszczenie torów kolejowych, przecięcie drutów telefonicznych. Były jednak ze sobą skłócone. Na przykład POW-iacy obawiali się powrotu legionistów. Bali się, że po powrocie przejmą kierownicze funkcje w ich organizacji, będą się powoływać na doświadczenie frontowe, uważać za kogoś lepszego. Nie współpracowały ze sobą PPS i Narodowy Związek Robotniczy, mimo że działały w tym samym środowisku. Związek Robotniczy reprezentował nurt prawicowy w ruchu robotniczym.

Znaleźli wspólny język

Przed wydarzeniami 11 listopada skłócone łódzkie organizacje konspiracyjne potrafiły się dogadać i działały razem. Szybko ustalono, że najważniejsze jest zdobycie broni i żywności. Trzeba było więc zająć strategiczne dla miasta punkty. A więc dworce kolejowe, komisariat policji, koszary wojskowe. Jednak akcje do których dochodziło w Łodzi 11 listopada były w większości spontaniczne. Zaczęło się około godziny 18.00 od manifestacji, którą na ul. Piotrkowskiej, w okolicach Grand Hotelu zorganizowała żydowska organizacja Bund. Kilkunastu jej członków wyrażało poparcie dla rewolucji bolszewickiej. Krzyczeli: Niech żyje rewolucja! Niech żyje Trocki! Ta masówka zdenerwowała przechodzących obok Polaków. Doszło do przepychanek. Interweniowało niemieckie wojsko i policja. Ktoś rzucił hasło, że bronią Żydów, a biją Polaków.

W czasie tych przepychanek Polacy zaczęli rozbrajać niemieckich żołnierzy.

Zaczęło się koło godziny 19.00

Według relacji Eugeniusz Ajenkiela, działacza łódzkiej PPS po tym wydarzeniu, po godzinie 18.30, do akcji włączyły się grupy Pogotowia Bojowego PPS ze Śródmieścia. Jeden z patroli rozbroił na rogu ulic św. Andrzeja i Długiej (ob. ul. Gdańska) pięcioosobowy patrol wojskowy. Zdobytą broń i oporządzenie przekazywano do Komendy Siły Zbrojnej, gdzie trwała intensywna akcja szkoleniowa – polegająca na nauce obsługi broni palnej licznie zgłaszających się ochotników.

Pierwszą łódzką ofiarą wydarzeń 11 listopada 1918 roku w Łodzi został Bronisław Sałaciński, podporucznik, były legionista, związany z Narodowym Ruchem Robotniczym. Miał dwadzieścia dwa - trzy lata i brał udział w ataku na Dworzec Fabryczny. .
Kolejną ofiarą rozbrajania Niemców stał się 17-letni Stefan Linke, uczeń Towarzystwa „Uczelnia”, dzisiejszego I LO im. Kopernika. Razem z innymi łodzianami atakował gmach prezydium policji mieszczącego się przy ul. Spacerowej(dziś al. Kościuszki). Linke został ciężko ranny. Przewieziono go do szpitala „Betlejem” przy ul.Podleśnej(Marii Skłodowskiej - Curie), gdzie zmarł 18 listopada. Pochowano go w części ewangelickiej cmentarza przy ul. Ogrodowej.

W tym samym czasie władze łódzkiego PPS rozpoczęły rozmowy z niemieckimi radami żołnierskimi, by pokojowo rozwiązać sprawę. O takich negocjacjach nie wiedzieli wszyscy żołnierze. Dlatego w okolicach nowego Rynku, czyli dzisiejszego Placu Wolności, nazwanego tak w 1919 roku na część tamtych wydarzeń, doszło do największych starć z Niemcami. Upamiętnia je tablica znajdująca się na gmachu łódzkiego archiwum, choć tak naprawdę powinno się ją umieścić w miejscu, gdzie znajdowała się znana przed laty restauracja Sim. Na nowym Rynku zorganizowano manifestację łodzian. Szła ona w kierunku dzisiejszej ul. Legionów, gdzie natknęła się wojsko niemieckie. Doszło do strzelaniny. Śmierć poniósł porucznik Józef Bukowski, były żołnierz Pierwszego Korpusu Polskiego. Tam zginęli też 17-letni Jan Gruszczyński, 29-letni drukarz Stefan Kołodziejczak i 20-letnia ochotniczka Eugenia Wasiak.

Kolejne ofiary

Historycy podają, że ofiarą rozbrajania Niemców był też Czesław Konracki. Zginął jednak w niewyjaśnionych okolicznościach. Można przypuszczać, że w czasie walk o Dworzec Kaliski, który był dwa razy zdobywany. Nie ustalono nawet do jakiej organizacji należał.

Za ósmą ofiarę podaje się podporucznika Antoniego Dobrowolskiego. Zginął w czasie ataku na koszary znajdujące się przy ul. Leszno. Dziś to zbieg ul. 1 Maja i Żeligowskiego, gdzie znajduje się Uniwersytet Medyczny. Przed laty stacjonował tam 40 Kowieński Pułk Piechoty. Potem koszary zajęli Niemcy. Podporucznika Dobrowolskiego traktuje się jako pierwszą ofiarę w tradycji 28 Pułku Strzelców Kaniowskim.

Wielką aktywność wykazywała łódzka młodzież. Uczeń Towarzystwa „Uczelnia” Feliks Maurer z grupą kolegów uzbrojonych jedynie w szczeble z rozebranych drabinek gimnastycznych rozbroił niemieckiego żołnierza. Inną akcję gimnazjalistów rozbrajających dragonów niemieckich, tak wspominał absolwent „Uczelni”, Lucjan Nowosielski.

Było nas pięciu, bez słowa, wiedzeni jakimś pierwotnym instynktem, wyszliśmy z bramy i zanim Niemcy zorientowali się, co się dzieje, już ściągnęliśmy ich z koni – opowiadał. - . Błyskawicznie odebraliśmy im broń, szable, pasy –. - Wszystko to odbyło się w milczeniu, bo ani my, ani Niemcy, którzy widać zupełnie osłupieli, nie wymówili ani słowa. Dopiero, kiedy było już po wszystkim, któryś z nas krzyknął: ...gehen Sie raus... nach Vaterland...! I Niemcy poszli piechotą nawet się nie oglądając za siebie

Kobiety pomagały

Aktywne były kobiety łódzkie. Panie zrzeszone w Lidze Kobiet Pogotowia Wojennego organizowały punkty wydawania posiłków dla członków polskich organizacji paramilitarnych, m.in. przy ul. Przejazd 2. Działalność łódzkich kobiet wspierali także miejscowi restauratorzy, którzy – jak np. właściciel jadłodajni przy ul. Piotrkowskiej 83 Jan Pujdak – wydawali bezpłatne posiłki peowiakom.
Przyjmuje się, że rozbrojenie Niemców pochłonęło osiem ofiar po stronie Polskiej. Byli też ranni: Józefa Strycharska, robotnik Michał Karasiński i fryzjer Czesław Karpowski oraz nieznany szesnastoletni chłopiec. 11 listopada w Łodzi zginął jeden niemiecki żołnierz, a dwóch zostało rannych.

Druga po Warszawie

Łódź była drugim po Warszawie miejscem w Polsce, gdzie na taką skalę rozbrajano Niemców. Ważne jest też, że w tak ważnej chwili Polacy potrafili tu przezwyciężyć podziały i wzajemne niechęci. W Łodzi porozumienie z Niemcami podpisano zanim zrobili to w Warszawie Józef Piłsudski i Kazimierz Sosnkowski. Ważną osobą dla wydarzeń 11 listopada 1918 roku w Łodzi był pułkownik Albin Jasiński. To on zawarł porozumienia z Niemcami, na mocy którego opuszczając Łódź zostawili lekką broń maszynową.
Rano, 12 listopada 1918 roku Łódź była wolna. Rozbrojeni Niemcy trafiali na łódzkie dworce kolejowa, wsadzano ich w pociągi i wysyłano do ojczyzny. W mieście zaczęto tworzyć administrację, policję.

Wielu z łodzian, którzy w listopadzie 1918 rozbrajali Niemców, niedługo znów chwyciło za broń. Walczyli w wojnie polsko - bolszewickiej, potem kampanii wrześniowej, część z nich zginęła w Katyniu. Jak Bolesław Fichna. Stefan Szletyński..

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki