Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

jak zwykle

Witaszczyk na dziś
archiwum
Eksperci często odkrywają Amerykę, o której od dawna wiedzą zwykli ludzie. Gazety doniosły o konferencji prasowej Adama Mariuka, dyrektora w dziale doradztwa podatkowego Deloitte. Mariuk odkrył przed dziennikarzami, że "na zmianie skali podatkowej najbardziej skorzystały osoby lepiej zarabiające"! Co za przenikliwość!

Przecież, kto zarobi na nowej skali podatkowej, obowiązującej od zeszłego roku, było wiadomo, zanim ta skala została wprowadzona. Jeśli pospólstwu, czyli większości, obniża się podatek z 19 na 18 procent, a kilkuprocentowej grupie najbogatszych z 40 na 32, to chyba każdy absolwent szkoły podstawowej potrafi wyliczyć, komu więcej zostaje w kieszeni. No, chyba że absolwent skończył podstawówkę po reformie oświatowej przeprowadzonej pod egidą wybitnego premiera Buzka. Takiemu z wyliczeń może wyjść wszystko. Nawet, że 1 to więcej niż 8.

Przecież to w interesie najbogatszych Zyta Gilowska wymyśliła "reformę" podatków. Idea poprawy doli najbogatszych przyświecała też opozycyjnej wtedy PO, która ochoczo poparła zmianę podatków zaproponowaną przez rząd PiS. Nie pamiętam, jak głosowali posłowie SLD i PSL, ale myślę, że idei nie zwalczali. Też na tej zmianie zyskali. Jeśli można mieć więcej, to jaki jest sens skutecznie protestować?
Spłaszczenie skali podatkowej to był pierwszy krok do podatku liniowego. Podatek liniowy miał gwarantować szybszy rozwój gospodarki. Niedawno chyba prezes NBP Marek Belka uczciwie powiedział, że nie ma żadnych dowodów na zbawczy wpływ podatku liniowego. Podobnie, jak nie ma dowodów, że wprowadzenie euro w miejsce złotego ożywi polską gospodarkę!

Że spłaszczenie podatków zaszkodziło, pokazał rok 2009. Wpływy z podatków były niższe o 5,5 miliarda złotych, mimo że "znacząco wzrosła kwota dochodu do opodatkowania" - jak powiedział ekspert Mariuk. Gdyby nie ulżenie doli najbogatszych podatników, państwo zgarnęłoby więcej podatków niż te brakujące 5,5 miliarda. Ponieważ jednak nie zgarnęło, teraz musimy zasypać dziurę wyższym podatkiem VAT. Tak to najbiedniejsi zyskali na obniżeniu podatku kilka złotych miesięcznie, za co już wkrótce przyjdzie im zapłacić znacznie więcej. Jakie podatki jeszcze się podniesie lub wymyśli, to się wkrótce okaże. Jedno jest pewne - najwięcej zapłacą biedni. Jak zwykle.
Jerzy Witaszczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki