Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Flis: Najwięcej do ugrania jest w elektoracie Kukiza

Piotr Brzózka
Jarosław Flis
Jarosław Flis Andrzej Banas / Polska Press
Z dr. Jarosławem Flisem, socjologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozmawia Piotr Brzózka

Bronisław Komorowski i Andrzej Duda zażarcie szukają głosów, które mogą przesądzić o zwycięstwie w II turze. A my szukamy źródełka, z którego te głosy można zaczerpnąć. Pierwsze co przychodzi na myśl, to 52 proc. wyborców, którzy nie poszli głosować tydzień temu. Czy można ich zmobilizować i kto ma na to większe szanse?
Po I turze widać wyraźny ubytek osób biorących udział w głosowaniu, w porównaniu z 2010 rokiem. W sumie, w ciągu 5 lat, zdanie zmieniło 5 milionów osób. 2 miliony głosów straciło SLD, 3 miliony - na spółkę - PO i PiS. Co się z nimi stało? 3 miliony głosów dostał Kukiz, natomiast 2 miliony osób zostały w domu. Kluczowe jest w takiej sytuacji, skąd wzięło się poparcie dla Kukiza. Wydaje się, że nastąpił przepływ wyborców każdej z tych trzech partii. Teoretycznie więc dwójka kandydatów ma możliwości odzyskania tego, co stracili. Trzeba pamiętać, że w Polsce zmiana poglądów odbywa się poprzez demobilizację wyborczą. Ludzie w którymś momencie nie idą na wybory, a do urn wracają, gdy ktoś nowy obudzi ich nadzieje. Warto pamiętać, że w 2005 roku w II turze poszło na wybory tylko 300 tysięcy wyborców więcej, niż w pierwszej. A w 2010 roku mobilizacja w ogóle była śladowa. Dlatego wydaje się, że największy potencjał jest nie w tych, którzy nie głosowali w poprzednią niedzielę, lecz w wyborcach Pawła Kukiza.

Połowa jego wyborców deklaruje, że nie pójdzie na II turę, druga połowa dzieli się 60 do 40 na rzecz Dudy. Gdyby tak rzeczywiście było, to przy 50-procentowej frekwencji Duda może tu ugrać 300 tys. głosów. To wcale nie jest dużo.
Ale te wybory mogą się rozstrzygnąć o włos. 300 tysięcy, to już jedna trzecia liczby, która 5 lat temu zdecydowała o wyniku wyborów - Komorowski miał w 2010 r. równo milion głosów przewagi nad Kaczyńskim. A więc te 300 tysięcy może być ważną składową.

Sondaż po I turze pokazał przewagę Dudy 44 do 40 procent, przy 16 proc. niezdecydowanych. Czy mogą na tym etapie być jeszcze przepływy wyborców między dwójką kandydatów, czy walka się toczy tylko o niezdecydowanych?
Wielkich przepływów raczej już nie będzie. Zobaczymy, może po drugiej debacie.... Ta pierwsza nie była nokautem ze strony Komorowskiego, najwyżej relatywnym sukcesem w obliczu wcześniejszych obaw, że dojdzie do kompromitacji prezydenta. Generalnie pierwsza debata była słabo przygotowana przez sztaby. Jaka będzie druga? Pewnie będzie... sprytniej.

Kandydaci ruszyli w Polskę. W pierwszym tygodniu Komorowski jeździł raczej utwardzać poparcie w miejscach, gdzie wygrał I turę, zaś Duda częściej jechał tam gdzie przegrał. A co jest najrozsądniejszą strategią na ostatnie dni?
Wizyty w miejscach, gdzie jest najwięcej wahających się, tam, gdzie najlepsze wyniki zanotowali kandydaci, którzy już odpadli.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki