Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeremi Mordasewicz: "Raz przyznanych przywilejów nikt oddać nie chce"

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Z Jeremim Mordasewiczem, ekspertem Konfederacji Lewiatan, rozmawia Piotr Brzózka

Kolejowi emeryci są rozżaleni brakiem darmowych przejazdów, ale szczerze mówiąc, brak takiego akurat przywileju, to drobnica. Duże przywileje trzymają się świetnie, a politycy kolejnych opcji nie mają ochoty, lub odwagi, by je naruszyć. Dlaczego?

Warto, żeby w debacie publicznej słowo „przywilej” było odpowiednio zdefiniowane. Jeśli pracodawca umawia się z pracownikiem na jakieś warunki i jeśli pracownik dostaje premię za wyniki, to nie są to przywileje. Jeśli tzw. „trzynastka” jest uzależniona od wyniku, to nie jest przywilejem, tylko gratyfikacją. O przywilejach mówimy wtedy, kiedy ktoś dostaje coś za nic. Jeśli dziś w górnictwie wypłaca się „trzynastkę” i „czternastkę” również wtedy, kiedy kopalnia przynosi straty, to jest to nieuzasadniony przywilej. Polska szlachta miała przywileje, nie płaciła podatków. Co się bardzo źle skończyło, bo doprowadziło do upadku Polski w XVIII wieku.

Czytaj też:Jeremi Mordasiewicz: niech związkowcy uprawiają politykę za swoje pieniądze

Lekcja nie robi wrażenia...

Bo odbieranie przywilejów raz przyznanych wzbudza straszną agresję ze strony osób, które je tracą. Mało kto godzi się na utratę przywilejów - to jest zjawisko opisane przez psychologów. Straty wyceniamy znacznie wyżej, niż korzyści. Mniej agresywnie ludzie walczą o kolejne przywileje, niż bronią starych. I tego boją się politycy. Posłużę się przykładem jednego z przywilejów, które kosztują najwięcej - bo trzeba pamiętać, że przywilej dla jednych, dla wszystkich pozostałych oznacza odpowiednio wyższe podatki. Nie ma nic za darmo. I teraz proszę zobaczyć: górnicy mogą odchodzić na wcześniejszą emeryturę. Nie byłby to przywilej, gdyby kopalnie płaciły za nich dodatkową składkę. Gdyby górnik, tak jak lekarz, dostawał na emeryturze to, co wpłacił w postaci składek, zwaloryzowane o wielkość inflacji, podzielone przez prognozowaną dalszą długość życia. Tymczasem jednak górnik dostaje trzy razy tyle, ile włożył w postaci składek. Górnik odchodzi na emeryturę średnio w wieku 48 lat. A więc prawie 20 lat wcześniej, niż inni mężczyźni. I w takiej sytuacji przeciętna górnicza emerytura wynosi 4800 złotych. I nikt nie ma odwagi naruszyć tego przywileju, bo nie chce zadzierać z górnikami. Podobnie jest w przypadku rolników, którzy mają wprawdzie 2 razy niższe emerytury, niż przedsiębiorcy, ale płacą składki 6 razy niższe...

A nie uznaje Pan argumentu, że wysoka i wczesna emerytura górnicza, to rekompensata za trud i śmiertelne niebezpieczeństwo związane z pracą pod ziemią?

Absolutnie nie zgadzam się z takim rozumowaniem. Górnik za swój trud ma płacone w wynagrodzeniu. Oprócz bankowości, górnicy są najlepiej zarabiającą grupą zawodową w Polsce, a średnia płaca w Katowicach jest porównywalna z Warszawą. Nie kwestionuję wysokości tych płac, bo tak działa rynek. Ale nie widzę powodu, dla którego polscy podatnicy mają finansować dwie trzecie górniczych emerytur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki