Protest na Złotnie. - Jest ogromne niebezpieczeństwo, że ten dom zostanie zburzony - mówi Michał Hadryś, nie próbując ukrywać emocji. Przejdź dalej

W PO, która wówczas rządziła, ani KDP, ani Centralny Port Lotniczy nie były jednak priorytetami, co dobrze było słychać w kampaniach wyborczych, a obu projektów bronił tylko Cezary Grabarczyk i posłowie z nim współpracujący. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany SLD, proponował nawet przebieg KDP omijający Łódź, tak by pociąg z Warszawy na Poznań mknął do Poznania przez Kutno, a w PO pojawiały się pomysły wręcz sabotujące łódzki przebieg, jak idea budowy tzw. protezy jaktorowskiej. Nawet w 2018 r., podczas kampanii samorządowej, Rafał Trzaskowski, kandydat PO na prezydenta Warszawy, mówił, że Polska nie potrzebuje centralnego lotniska, bo takowe ma w Berlinie.

W planach PO jednak najpierw miały być KDP, potem Centralny Port Lotniczy. Gdy wybory w 2015 r. wygrało PiS, pojawił się pomysł Centralnego Portu Komunikacyjnego i nie w okolicach Mszczonowa, a Baranowa. To projekt inny nie tylko z powodu zmiany lokalizacji, ale m.in. z racji gigantycznej sieci kolejowej wokół portu, rozchodzącej się promieniście we wszystkich kierunkach na podobieństwo szprych w rowerowym kole. Rząd PiS odszedł zatem od koncepcji Y, a dowództwo Centralnego Portu Komunikacyjnego oddało pod konsultacje społeczne, niemal równo przed miesiącem, plany zupełnie nowych przebiegów. W Łodzi, ale nie tylko, wywołały prawdziwą aferę. Kontekstów jest wiele. Pierwszy to taki, że CPK tunel pod Łodzią widzi w innym przebiegu niż studium wykonalności z 2013 r. - dodajmy, studium skonsultowane społecznie, które kosztowało ponad 70 mln zł. Ale wedle zaserwowanych przez CPK planów tunel, w tzw. wariancie północnym, od Fabrycznego biegnie pod ulicą Zieloną, potem... Konstantynowską, czyli pod parkiem Na Zdrowiu, kończy się gdzieś w okolicach ul. Krańcowej, ale dokładnie gdzie - nie wiadomo. Protestują mieszkańcy Złotna, Brusa, zachodniej Łodzi, także łódzcy radni i posłowie opozycji. Jeden z mieszkańców Złotna, Michał Hadryś, opowiada przed kamerami, że w domu, który postawił, mieszka z rodziną dopiero od dwóch lat, a stawiał go wysiłkiem całej rodziny wiele lat.
- Jest ogromne niebezpieczeństwo, że ten dom zostanie zburzony - mówi Hadryś, nie próbując nawet ukrywać emocji.

Na Złotnie pozwolenia na budowę wydawane są nadal, inni protestujący opowiadają, jak to zanim podjęli decyzje życia o budowie, zaciągnięciu 30-letnich kredytów, dokładnie sprawdzali plany w urzędach, czy nikt im pod progiem autostrady nie zbuduje. Kolei - pod ich domami lub obok - też się nie spodziewali. To zresztą nie wszystko. Tunel pod Zdrowiem mógłby tak obniżyć poziom wód gruntowych, że uschną drzewa w parku, co już się dzieje w parku 3-go Maja, który sąsiaduje z tunelem biegnącym do Fabrycznej od wschodu. Co więcej, w Konstantynowie Łódzkim szybka kolej wrzyna się w miasto linią naziemną przez istniejące już domy mieszkańców. Budowa zachodniej obwodnicy Łodzi dzieli Konstantynów na pół, węzeł szybkiej kolei podzieli je łącznie na cztery części.

Na pierwszym proteście pojawiło się ponad 500 osób. Szum, oburzenie. Na sali m.in. parlamentarzyści PiS - Marek Matuszewski, Piotr Polak i Maciej Łuczak - którzy obiecują lobbować na rzecz zmiany przebiegu. Dwóch z nich udało się potem do wiceministra infrastruktury Marcina Horały (PiS), pełnomocnika rządu ds. budowy CPK, a towarzyszył im burmistrz Konstantynowa Łódzkiego Robert Jakubowski. Sprawa jest pilna, bo KDP ma zostać wybudowana do 2023 r., a w mieście wedle planów sporo domów byłoby do wyburzenia, a mieszkańców do wywłaszczenia i przesiedlenia. Jakubowski wraca od Horały jedynie z zapewnieniem, że nie jest to pewny przebieg, bo trwają konsultacje.

Samorządy, poza Łodzią i Konstantynowem, także m.in. gminy Wodzierady, Szadku, powiatu zduńskowolskiego i kilku innych, jedne po drugich wydają stanowiska, że są przeciw proponowanym przebiegom; powoli to samo zaczyna się dziać we wschodniej części województwa, bo rządowe pomysły nie podobają się także w Bolimowie, gdzie kolej ma przeciąć park krajobrazowy, budzą się łódzkie Mileszki, gdzie trzy warianty obok siebie wjeżdżają w domy i działki z wydanymi pozwoleniami na budowę.