Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna szansa dla Łodzi filmowej?

Jacek Grudzień
Grzegorz Gałasiński
Jak to w naszej Łodzi bywa, po ogłoszeniu, że powstanie w EC 1 Narodowe Centrum Kultury Filmowej - instytucja współfinansowana przez państwo, taka jakiej Łódź jeszcze nie ma - w komentarzach czytam głównie narzekania. Że i tak się nie uda, że kampania wyborcza itp.

Z kampanią wyborczą zawsze jest tak, że politycy deklarują bardzo dużo, tylko Łódź w przeciwieństwie do innych miast takich deklaracji za często nie potrafiła wyegzekwować. A szczególnie jeśli obiecuje coś ugrupowanie rządzące to te deklaracje trzeba potwierdzać u tych, którzy aspirują do władzy.

U nas tak się niestety nie dzieje, być może dlatego, że sami gównie narzekamy. Nad hasłem Łódź filmowa ciąży od lat klątwa jak kiedyś nad skrzyżowaniem autostrad. Gdy to drugie się dokonało zapomnieliśmy szybko o wielu latach haseł deklaracji bez pokrycia. Łódź filmowa też jest trochę jak "święty Grall".

Wszyscy wiedzą , że gdzieś jest, ale nie potrafią zdefiniować gdzie. Mimo, że jest dużo lepiej niż twierdzą malkontenci. Pierwszy w historii Oskar dla polskiego filmu, to także nagroda dla Łodzi. Łatwo wyobrazić sobie jak taki fakt wykorzystałyby Kraków, Wrocław lub Gdańsk. A u nas: "jakoś się z tym pogodziliśmy" - jak powiedział złośliwie mój kolega. Dzięki w dużej mierze łodzianom możemy mieć mniej kompleksów przed czeską kinematografią, bo filmy w tym języku już były nagradzane "statuetką". Narodowa Instytucja kultury to pieniądze z budżetu państwa i szczególne traktowanie instytucji.

Nie wystarczy być docenianym w świecie, żeby na taki zaszczyt zasłużyć. Tak jak łódzkie Muzeum Sztuki - wyjątkowe miejsce na muzealnej mapie Europy. Tworzące się w Warszawie muzeum Sztuki Nowoczesnej taki status ma. Łódź, chociaż jest sławna wśród znawców sztuki w świecie, takiej instytucji nie ma. Dla mnie jest to i zapewne na zawsze pozostanie niezrozumiałe, ale tym bardziej warto docenić i zrobić wszystko, żeby powstająca instytucja filmowa nie była tylko "kwiatkiem do kożucha". Bo z zachwytów nad tym, że coś już mamy, bo np. podpisano umowę bardzo często nic nie wychodziło. Świetnie, że nowa instytucja ma być umieszczona w EC 1, bo temu miejscu bardzo potrzebne są takie przedsięwzięcia.

Mam nadzieję, że nie stanie się tak jak przypadku słynnego już klastra filmowego, o którym niewiele można powiedzieć poza tym, że go uroczyście podpisano. Mam nadzieję, że nie stanie też się też tak, że nowa instytucja doprowadzi do likwidacji dobrych przedsięwzięć związanych z filmem, które w Łodzi działają i korzystają z publicznych pieniędzy. Chciałbym widzieć u polityków bez względu na polityczne kolory, a u ludzi kultury bez względu na sympatie, siłę dzięki której powołana instytucja będzie rzeczywiście narodowa. I mocno kojarzyła się z Łodzią. Bo jeśli zacznie się teraz ogólnołódzka kłótnia, to nic z tego nie będzie. Tym bardziej, że tu też wszystko co istotne i związane z polskim kinem chce mieć u siebie stolica. Dokładnie w tym czasie trwa dyskusja dotycząca przenosin do Łodzi z Poznania festiwalu Transatlantyk firmowanego nazwiskiem laureata Oskara Jana A.P. Kaczmarka.

Z jednej strony cieszy fakt, że tak znane nazwisko będzie coś w Łodzi tworzyć, z drugiej niepokoi fakt, że jeśli główną motywacją przenosin do naszego miasta są pieniądze, to z trwałością przedsięwzięcia, związaniem z Łodzią może być różnie. Bo jestem przekonany, że wydarzenia, które będzie budowało markę miasta tak po prostu nie można kupić.

Przekonała się o tym Łódź, a także inne miasta. W takich przypadkach zawsze wcześniej czy później dochodzi do konfliktów. I pewnie będzie można mówić o sukcesie jeśli twórca festiwalu przeniesie się do Łodzi i będzie go można niemal codziennie spotkać przechadzającego się Piotrkowską. A o to czy warto inwestować w tę imprezę, będzie można spytać gościa tegorocznej edycji, czyli Ewę Puszczyńską, która jest jedną z najważniejszych osób odpowiedzialnych za ostatnie sukcesy polskiej kinematografii, w tym "Idy". W tym roku urodzona łodzianka będzie jedną z gwiazd jeszcze poznańskiego festiwalu. I warto także dyskutować o tym jak Transatlantyk może pomóc łódzkim twórcom, jak promować wiele niesamowitych imprez jakie się w naszym mieście dzieją. Bo też zasadne wydaje się pytanie, czy nie warto mocniej inwestować w to co się w Łodzi dzieje i w Łodzi powstaje.

Autopromocja:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki