Smok żyjący pod Wawelem to jednak już stary... piernik, który może co najwyżej chuchnąć płomykiem niczym zapalarka do gazu. Dziś gaszą go energią, witalnością i młodzieńczą zachłannością Smoki z Ameryki, czyli Imagine Dragons. Ci, którzy zawitali do ich pieczary, którą na jeden wtorkowy wieczór stworzyli w łódzkiej Atlas Arenie, dostarczyli sobie potężną dawkę emocji i radości.
"Nigdy nie zapomnimy tego koncertu" - powiedzieli na finał swojego występu muzycy rodzimego zespołu LemON, supportującego gwiazdę z Las Vegas. W przeważającej części bardzo młodzieżowa widownia pewnie także długo nie zapomni tego, co się działo później.
Imagine Dragon, którzy po raz pierwszy wystąpili w Polsce, okazali się koncertową petardą. Rozpoczęli wieczór energetycznym "Shots" i potem doskonale mieszali nastroje. Podczas koncertu - który odbywał się w ramach trasy promującej ubiegłoroczny, drugi album grupy "Smoke + Mirrors" - zagrali świetne, entuzjastycznie przyjęte wersje m.in. "It's Time", "Roots", "I'm So Sorry", "Gold", wymiatające "Demons", "I Bet My Life" i "Radioactive" oraz upragnione przez polskich fanów "Bleeding Out" (wymuszone akcją w internecie i trzymanymi przez publiczność na początku koncertu kartkami z napisem "Poland Is Bleeding Out").
A Polska przyjęła Imagine Dragons zachwycająco. Zabawa w meksykańską (no właśnie, czy to jeszcze meksykańskie?) falę przed koncertem, a potem nadzwyczaj żywe reakcje na każdy utwór i setki rozświetlonych telefonów w spokojniejszych fragmentach występu.
Wokalista Dan Reynolds doskonale sobie radził z panowaniem nad tym żywiołem, ale każdy z muzyków (gitarzysta Wayne "Wing" Sermon, basista Ben McKee i perkusista Daniel Platzman) miał swoje kilka minut. Gdy trzeba było, na scenie zjawiały się dodatkowe bębny, w które walili muzycy; zabawa cieszących się swoim graniem muzyków i przeszło dziesięciotysięcznej widowni była przednia. Może sam koncert mógłby być trochę dłuższy, może żal było opuszczać Atlas Arenę tylko po jednym bisie ("The Fall"), ale i tak gdy na finał powędrowały w górę kartki tym razem z napisem "Thank You" i rozległo się gromkie "Dzię-ku-je-my!", było to szczere i pełne zadowolenia.
Imagine Dragons to proste melodie, duża żywotność, przyjazna energia, świetny kontakt z widownią. A także trochę przekazu o tolerancji, wolności, otwartości. Również ten najważniejszy, który zespołowi i jego publiczności daje przewagę nad wszystkimi i wszystkim innym - "forever young", wyśpiewane przejmująco i chórem młodych gardeł w coverze słynnego przeboju Alphaville. Dziś to im jest dane piękno przeżywania tego czasu. Smok Wawelski może się jedynie pocieszać tym, że on pozostanie wieczny, a Imagine Dragons prawdopodobnie za kilka lat zastąpią nowi idole...
Zobacz skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia w skrócie
25 - 31 stycznia 2016 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?