Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Grzegorzewski: Debaty telewizyjne budzą emocje i często decydują o tym, kto wygra wybory

Marcin Darda
Krzysztof Grzegorzewski
Krzysztof Grzegorzewski
Z dr. Krzysztofem Grzegorzewskim, medioznawcą z Uniwersytetu Łódzkiego, rozmawia Marcin Darda

Dlaczego debata telewizyjna często decyduje o naszym wyborze politycznym, skoro często nie wygrywa jej najlepszy, tylko ten, który robi lepsze wrażenie?
Nie jest przypadkiem, że ta debata na którą czekamy, czyli obecnej premier z kandydatką PiS na premiera, odbędzie się na kilka dni przed wyborami, bo im później tym lepiej. A przecież w wynikach wyborów decydują de facto ci wyborcy, którzy nie są jeszcze zdecydowani. Druga sprawa to fakt, że ludzie często nabierają przekonania do tego czy innego kandydata na podstawie bardzo chwiejnych czynników: gdzieś kogoś zobaczą, gdzieś coś usłyszą. Bardzo często zadaje się pytanie „co sądzisz o tym kandydacie?”, a nie „co ty wiesz o tym kandydacie?”. No i trzecia sprawa, czyli emocje, które w tych debatach są. Wyborcy często szukają oglądając te debaty potwierdzenia w ustach kandydatów, tego, co chcieliby usłyszeć. Publicyści rozmawiając o tej debacie pań Kopacz i Szydło powiadają, że będzie w niej dominować gospodarka, ktoś rzucił, że oby tylko była merytoryczna, ale jest pytanie, jak daleko obie panie będą od tego odbiegać.

A są merytoryczne debaty?
Pamiętam taką debatę. W 2005 roku przed wyborami prezydenckimi debatował Lech Kaczyński z Donaldem Tuskiem. Kaczyński wygrał tę debatę o tyle, że był spokojny i konkretny, natomiast Tusk opowiadał jakieś bardzo ogólnikowe slogany. I przegrał. A efekt był taki, że do debaty z Jarosławem Kaczyńskim w 2007 roku przygotował się zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że pani Kopacz raczej będzie się koncentrować na tym, co udało jej zrobić, a pani Szydło skupi się na tematach związanych z poprawą warunków bytowych Polaków, a sam jestem ciekaw, jak będzie wyglądała część dotycząca polityki zagranicznej, szczególnie ze strony kandydatki PiS.

No i która z pań, pańskim zdaniem tę debatę wygra?
Na to pytanie odpowiedzi nie zna nikt, tym bardziej, że po debacie określanie zwycięzcy jest opieraniem się o własne wrażenie, a trzeba by dokładnie zbadać nastroje widzów. Na pewno Beata Szydło ma o wiele więcej do stracenia niż Ewa Kopacz, bo PiS nad PO ma 10 punktów przewagi. To muszą być krótkie, jasne i emocjonalne komunikaty, nie powinna też atakować Ewy Kopacz, a błędem było już zarzucenie jej histerii. Premier ma mniej do stracenia, zatem może być tak, że gdyby udało się jej wyprowadzić kandydatkę PiS z równowagi, to może tę debatę wygrać. Telewizje pokazują wypowiedzi obu kandydatek w stylu, że „owszem, jest debata, ale są ważniejsze sprawy”, do tego obie mówią, że się nie denerwują i w związku z tym także specjalnie nie przygotowują. Takie wypowiedzi świadczą tylko o tym, że jest dokładnie odwrotnie.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki