- MPK i władze miasta zachowują się niepoważnie, jak dzieci w piaskownicy - komentuje Krzysztof Wąsowicz.
Były prezes stawił się w magistracie i MPK 15 maja po tym, jak oczyszczono go z zarzutu wzięcia łapówki (z tego powodu zatrzymano go w styczniu 2010 r.). Choć zgłosił gotowość do pracy, zarząd MPK uznał, że nie ma podstaw, by go do niej przywrócić. Zaś roszczenie Wąsowicza do odszkodowania uznał za bezzasadne.
Po otrzymaniu tej odpowiedzi od MPK Wąsowicz spotkał się 22 maja z wiceprezydentem Łodzi Markiem Cieślakiem i zwrócił mu uwagę, że na wniosek o przywrócenie do pracy nie powinien odpowiadać mu zarząd MPK tylko rada nadzorcza spółki lub zgromadzenie wspólników. To one przyjmowały go do pracy.
Cieślak skierował sprawę do przewodniczącego rady nadzorczej MPK i poprosił Wąsowicza, by poczekał tydzień na ostateczną odpowiedź.
- Odpowiedzi nie otrzymałem jej do tej pory. Dlatego na początku czerwca złożyłem w sądzie pozew o przywrócenie do pracy w MPK. Czekam na wyznaczenie terminu rozprawy. Powinienem zostać przywrócony do pracy. A jeśli MPK przedstawi argumentację, dlaczego stosunek pracy nie może zostać nawiązany, to sąd oszacuje wartość odszkodowania - mówi były prezes.
Wąsowicz twierdzi, że do przepracowania w MPK ma jeszcze 17 miesięcy. Jeśli nie zostanie przywrócony, chce za te miesiące odszkodowanie. - Zarząd MPK, ocenił zgłoszone przez pana Wąsowicza żądania jako nie mające podstawy prawnej, dlatego nie zostały one uwzględnione - poinformował nas Grzegorz Gawlik z biura prasowego magistratu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?