Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wygra piątą edycję "Sanatorium miłości"? W niedzielę wielki finał! Przypominamy bohaterów "Sanatorium miłości"

Anna Gronczewsla
Halina Jaksa z Pabianic była  Królową trzeciej edycji "Sanatorium miłości"
Halina Jaksa z Pabianic była Królową trzeciej edycji "Sanatorium miłości" TVP/Krzysztof Szymczak/Grzegorza Gałasiński/Facebook
W niedzielę finał piątej edycji „Sanatorium miłości”. Dowiemy się kto został Królem i Królową Turnusu. Przypomnijmy więc mieszkańców województwa łódzkiego, którzy brali udział w programie. Są wśród nich Królowa i Król Turnusu.

Kto wygra piątą edycję "Sanatorium miłości"? W niedzielę wielki finał

Przypomnijmy, że pierwszą edycję „Sanatorium miłości” wygrał Cezary Mocek, taksówkarz z Łodzi. Ogłoszono go „Królem turnusu”. Królową została Walentyna Kozioł z Mikołowa. Niestety Cezary nie doczekał emisji finałowego odcinka. Umarł w lutym 2019 roku. Od dłuższego czasu miał problemy z krążeniem. Jego pogrzeb zgromadził tłumy. Na Cmentarz Stary przy ul. Ogrodowej, gdzie został pochowany przyjechał nawet Jacek Kurski, prezes TVP. Cezary Mocek był łodzianinem. Wychował się na ul. Wschodniej. Potem przeniósł się na Teofilów. Przez wiele lat pracował jako taksówkarz. Wiesława Kwiatek z Warszawy w czasie „Sanatorium miłości” bardzo zbliżyła się do Cezarego Mocka. Ostatnie odcinki programu nagrano przed Bożym Narodzeniem, ale oni cały czas pozostawali w kontakcie i mieli wspólne plany.
-

Byliśmy blisko z Cezarym, darzyłam go bardzo dużą sympatią – zapewniała Wiesława Kwiatek. - Nasza znajomość miała się rozwijać. Dzwoniliśmy codziennie do siebie. Mieliśmy jechać nad Solinę, na spływ Dunajca. Cezary obiecywał, że weźmie mnie w takie miejsca, których jeszcze nie widziałam. Cieszył się, że właśnie zreperował samochód..Ale plany się rozwiały...Był zdrowy, brał udział w programie we wszystkich aktywnościach. Ja dalej nie wierzę, że on nie żyje..Był dżentelmenem, potrafił adorować kobiety w dawnym stylu..

Królowa Halina

Z kolei Halina Jaksa z Pabianic została wybrana Królową Turnusu trzeciej edycji „Sanatorium miłości”. Halinka z Pabianic szybko zdobyła wielką popularność. Występowała kilka razy w „Pytaniu na śniadanie”. Brała udział w „Familiadzie”.
Halina Jaksa należy do pokolenia 60 plus. Od lat związana jest z Pabianicami, choć teraz mieszka na działce w okolicach tego miasta. Tam hoduje kury, warzywa w ogródku.
Halina Jaksa teraz robi jedne z najlepszych w Pabianicach pierogi, kluski leniwe. Pracuje w barze przy ul. Moniuszki i restauracji „Eden” w Rzgowie. Twierdzi, że „Sanatorium miłości” była dla niej przygodą życia. Nawet przez chwilę nie żałowała, że wzięła udział w programie.

- Wcześniej kilka razy byłam w sanatorium jako kuracjuszka – opowiada. - Byłam m.in w Polańczyku, Iwoniczu, Busku, ostatnio w Sopocie. Lubię tańczyć, śpiewać, nie przepuściłam żadnego wieczoru. Chodziłam na tańce. Jestem osobą wesołą, szybko nawiązuje kontakt z innymi. Gdy jadę do sanatorium to nigdy nie chcę jednoosobowego pokoju, ale wybieram trzyosobowy. I zawsze miałam szczęście natrafiałam na fajne koleżanki. Cały czas mamy kontakt. Choć mieszkają na przykład w Olsztynie, Warszawie, Katowicach, Białymstoku czy koło Bolesławca. Teraz koleżanki oglądają mnie w telewizji!

Znaleźli miłość w "Sanatorium miłości"

W drugiej edycji „Sanatorium miłości” wzięła udział Iwona z Radomska. W programie poznała miłość. Został nią inny uczestnik, Gerard ze Śląska. Iwona Mazurkiewicz z Radomska ma 63 lata i jest wdową. To fizjoterapeutka i nauczycielka wychowania fizycznego. Jest na emeryturze. Odkąd nie pracuje, zajmuje się ogrodem przy swoim nowo wybudowanym domu. Ma zmysł artystyczny, z którego korzysta. Projektuje również wnętrza i sama urządziła swój dom. Lubi też własnoręcznie zmieniać wygląd mebli. W wolnym czasie uczęszczała na zajęcia Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Jest pasjonatką muzyki romantycznej, lubi tańczyć, a także napić się dobrego alkoholu. Przez pewien czas mieszkała w Anglii, a potem w Holandii nie mogła się pogodzić ze śmiercią swego męża Janusza. Po jego śmierci sama chciała umrzeć. Potem jednak dopadła ją choroba. Przeszła ciężką operację. Usunięto jej część żołądka, trzustki, śledzionę. Po tych doświadczeniach pojawiła się u niej chęć życia. A jej życie nie było łatwe. Pierwszy syn kobiety urodził się z wadą serca. Chłopiec zmarł, gdy Iwona była w ciąży z drugim dzieckiem. O śmierci syna nie powiedziano jej od razu. Ona leżała w szpitalu, by utrzymać drugą ciążę. O stracie pierwszego dziecka poinformowano ją na dwa tygodnie przed porodem.
W programie poznała Gerarda Makosza, inżyniera górnictwa, emerytowanego ratownika górniczego. Mieszkał w Zabrzu. Uwielbia sport, wstaje o 7.00 rano i ćwiczy, a potem biega. Z pasją nurkuje, a zimą jeździ na nartach. Z programu wyszli razem, jako para. Teraz spędzają ze sobą wiele czasu – w Radomsku i Zabrzu. Gerard cieszy się, że poznał syna i wnuka Iwony

- Przyjęli mnie bardzo dobrze – zapewnia Gerard Makosz.. Wydaje mi się, że mnie polubili. Tak samo ciepło Iwona została przyjęta przez moją rodzinę. To dla mnie bardzo dużo znaczy.

Iwona i Gerard mają wspólną pasją, czyli ruch. Razem robią poranną ą gimnastykę, biegają. .
Ich miłość kwitnie. Mieszkają razem i planują ślub. Ma się odbyć latem.

Władysław w "Sanatorium"

W drugiej edycji „Sanatorium miłości” wziął udział Władysław Balicki z Łodzi, który cieszył się dużą sympatią widzów i uczestników.

- To była przygoda mojego życia! - zapewnia pan Władysław. - Gdybym jeszcze raz miał podjąć decyzje, to na pewno znów zgłosiłbym się do programu. Zyskałem ogromną popularność. Ludzie zaczepiają mnie, rozmawiają, zadają pytania. To bardzo miłe. Nie spotkałem się jeszcze z niemiłym przyjęciem.

W programie nie znalazł miłości. Ale zapewnia, że dziś jest szczęśliwy. Najpierw poznał kobietę z Warszawy z którą się spotykał. Jednak to już przeszłość. Nie jest jednak sam. Znalazł prawdziwą miłość. Jest nią Marią ze Stalowej Woli. Poznali się dzięki jednemu portali społecznościowych.

- Maria wiele lat mieszkała w USA więc do Stalowej Woli nie podchodzi z wielkim sentymentem jak ja do Łodzi – mówił nam jeszcze niedawno Władysław. - Dlatego mieszkamy dziś w Łodzi

.
W sierpniu Maria i Władysław wzięli ślub. Odbył się w łódzkim Urzędzie Stanu Cywilnego. Pan młody był ubrany w elegancki garnitur, jego żona miała na sobie efektowną kreację w odcieniu beżu. Na ślub przyjechała z Niemiec Izabella z mężem, a także wnuczka Żaklin i prawnuczka Emilka. Córka była świadkiem. Nie zabrakło też rodziny panny młodej ze Stalowej Woli.
Przypomnijmy, że Władysław Balicki jest rodowitym łodzianinem. Urodził się wychował na łódzkich Bałutach. Dokładnie na ul. Marynarskiej.

- Rodzice przyjechali do Łodzi w 1945 roku, tak jak wiele osób w poszukiwaniu pracy – opowiadał pan Władysław. - Pochodzili z Kielecczyzny, dokładnie z okolic Staszowa. Mama Julianna pracowała w zakładach „Harnama”. Tak jak jej siostry. Wujek był tam przewodniczącym Rady Zakładowej. Tata Piotr pracował na ul. Pomorskiej, w zakładach im. Łukasińskiego, które później nazywały się „Lodex”.

Pan Władysław miał dwójkę rodzeństwa. Siostra Janina urodziła się w 1944 roku, zmarła pięć lat temu. Brat Ryszard przyszedł na świat w 1952 roku. Umarł 19 lat temu. Miał 50 lat. Pan Władysław rozszedł się z pierwszą żoną. Druga zmarła po 48 latach małżeństwa.

- Jestem dziś szczęśliwy! - powiedział nam Władysław Balicki. - Cieszę się, że znalazłem miłość. Taką do końca życia. Właśnie z córką wróciliśmy z Niemiec. Spędziliśmy święta u mieszkającej tam mojej córki.

Z "Lombardu" do "Sanatorium"

Natomiast w czwartej edycji „Sanatorium miłości” wystąpił Andrzej Kowalski z Tomaszowa Mazowieckiegoo. Przedstawiano go jako mężczyznę z artystycznym zacięciem. Wiele lat pracował jako dekorator wystaw i wnętrz sklepowych, sal weselnych oraz kościołów. Prowadził też sklepiki, był recepcjonistą w hotelu, a obecnie pracuje w sklepie ze sprzętem sportowym. Niedługo przechodzi na emeryturę i planuje wrócić do swojej pasji, czyli rzeźbiarstwa. W jego metryczce możemy przeczytać, że od kilku lat „amatorsko bawi się w film”. Gra epizodyczne role w kilku serialach.

- Mimo to rozpoznawalność, dzięki „szklanemu ekranowi”, nie przełożyła się na relacje z kobietami – zapewnia mieszkaniec Tomaszowa Mazowieckiego.

Jeśli chodzi o jego serialową przygodę to od kilku lat możemy go oglądać w serialu „Lombard. Życie pod zastaw”. Gra w nim Władysława Ziomeckiego. Pojawia się on często w lombardzie by wycenić zastawione dzieła sztuki. Jest dobrym znajomym Kazimierza Barskiego, właściciela lombardu. Gra go popularny aktor Zbigniew Buczkowski. Jednak Andrzeja trudno znaleźć wśród obsady serialu. Występuje tam pod nazwiskiem Ferdynand Kłos.
Andrzej określa siebie jako osobę bardzo aktywną. Uważa, że im człowiek starszy, tym bardziej potrzebuje ruchu, aby utrzymać się w dobrej kondycji. Świetnie odnajduje się też na parkiecie.
Unika ludzi, którzy prześcigają się w problemach zdrowotnych. Niestety w „Sanatorium miłości” Andrzej Kowalski z Tomaszowa Mazowieckiego nie znalazł miłości.

Kto wygra "Sanatorium miłości"?

Kto wygra piątą edycję „Sanatorium miłości”? Halina Jaksa z Pabianic, dalej z wielkim zainteresowaniem ogląda program, którego kolejny odcinek obejrzymy w niedziele w TVP 1. Komu kibicuje Halinka z Pabianic?
Kibicuje związkowi Uli z Gdańska i Zdzisławowi z Tczewa. Gdańszczanka zdobyła sympatię wielu widzów. Ma 64 lata i jest emerytowaną nauczycielką nauczania początkowego. 25 lat temu rozwiodła się. Ma trzy córki i dwie wnuczki. Natomiast Zdzisław, który nie ukrywa, że Ula bardzo mu się podoba, ma 66 lat.

- Chciałabym, żeby ich związek przetrwał – zapewnia Halina Jaksa. - Bardzo podoba mi się też Zbyszek ze Szczecina. Jest taki spokojny, miły. Umarła mu żona. Trzymam za niego kciuki, by ułożył sobie życie.

Przez trzy lata Zbigniew opiekował się, wspólnie z siostrą, chorym ojcem, który niedawno zmarł. Trzy lata wcześniej zmarła jego żona, z którą byli nierozłączni przez trzydzieści trzy lata. Dzisiaj mówi, że siłę aby to wszystko udźwignąć daje mu wiara, bez niej nie dałby rady. Do „Sanatorium miłości” zgłosił się za namową siostry i siostrzenicy. 
Halina Jaksa przypomina, że w trzeciej edycji „Sanatorium miłości”, w której brała udział, nie nawiązała się para.

- Tylko nasz Edek i Zdzisiek znaleźli swoje połówki, ale po odejściu z programu – dodaje Halina.

Po zakończeniu programu parą zostali inni uczestnicy trzeciej edycji „Sanatorium miłości” – Ania i Zbyszek. Jako para pojawili się na weselu łodzianina Władysława Balickiego, który wziął udział w drugiej edycji programu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki