Z czego można wysnuć wniosek, że 67. rocznica zakończenia największej wojny w historii ludzkości jest w Kancelarii Prezydenta sporym zaskoczeniem. Choć może powód jest bardziej prozaiczny - wygląda na to, że w kalendarzu prezydenckim wyświetlają się tylko wydarzenia, które już zaistniały. Na stronie rządowej informacji o obchodach się nie doszukałem, podobnie na stronie Urzędu Miasta Łodzi.
Na stronie internetowej wojewody łódzkiego znalazłem zapowiedź, iż 8 maja w restauracji Fabrykant odbędzie się"Integracyjne spotkanie z okazji 67. rocznicy zakończenia II wojny światowej, organizowane przez Marszałka Województwa Łódzkiego - referat "Gorzki smak zwycięstwa. Polska i Polacy w maju 1945 roku", wspomnienia uczestników II wojny światowej, występy artystyczne - z udziałem wojewody łódzkiego Jolanty Chełmińskiej." I tyle. Znalazłem także stronę internetową kalendarzswiat.pl, Bóg wie czyją, gdzie występuje m.in. Dzień Babci i Dziadka, zmiana czasu z zimowego na letni oraz Międzynarodowy Dzień Dziecka, ale pod datą 8 i 9 maja jest pusto.
Najwyraźniej 23 lata po odzyskaniu suwerenności nadal nie wiemy co począć z 8 czy też 9 maja. Ponieważ jednak wojnę przegraliśmy chociaż wygraliśmy, na wszelki wypadek jej końca zbyt hucznie nie świętujemy. Nie twierdzę, że powinniśmy wysyłać na defiladę na plac Czerwony polskich żołnierzy, tak jak zrobiliśmy to dwa lata temu. Ale jakoś tę pamięć należy przechowywać. Dla młodych ludzi II wojna coraz rzadziej kojarzy się bowiem ze zbiorową hekatombą. Coraz częściej jest tylko komputerową strzelanką, w której będąc młodym czerwonoarmistą lub angielskim komandosem należy wyrżnąć maksymalną liczbę esesmanów. Albo odwrotnie.
Sławomir Sowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?