Nasza Loteria

LEKARZ RADZI: Czy warto marzyć o lepszej rzeczywistości?

Patrycja Wacławska
Patrycja Wacławska
Rafał Pniewski, psychiatra i psychoterapeuta
Rafał Pniewski, psychiatra i psychoterapeuta Piotr Urban
Zastanawia mnie, czy stany wewnętrznego przygnębienia i obniżonego nastroju mogą być skutkiem ciągłych fantazji, wyobrażeń o lepszym świecie, w którym się osiąga same sukcesy. Czy brak kontroli swoich myśli (nie tylko tych negatywnych) wpływa na zmianę nastroju?

Tak samo, jak w arcybanalnym powiedzeniu, „co za dużo, to niezdrowo”, nie tyle samo fantazjowanie szkodzi, co jego nadmiar. Snucie planów i posiadanie marzeń to jeden z warunków naszego rozwoju. Dzięki temu, że jesteśmy w stanie wyobrażać sobie nasze cele, przedstawiać sobie to, czego pragniemy, co chcielibyśmy osiągnąć i kim chcielibyśmy być, znajdujemy motywację i siłę do działania, ukierunkowujemy je i budujemy skuteczną strategię. To niezbędny, pierwszy krok ku zmianie. Jest jednak czymś zupełnie innym mieć marzenia i realizować je. Zadowalanie się samym ich posiadaniem byłoby ledwie śnieniem pięknego snu. Przez pewien czas może być przyjemnie, ale przebudzenie, które musi prędzej czy później nadejść, przywołuje świadomość rzeczywistości i bezlitośnie konfrontuje z prawdą, że na razie jest bez zmian, jestem kim byłem i nic pod moją marzycielską nieobecność samo się nie spełniło. Rozczarowanie jest gotowe i nastrój zaraz zrobi się gorszy. Jeżeli w tym momencie przypomnę sobie inne pospolite powiedzenie, że „bez pracy nie ma kołaczy”, mam szansę się z tego kłopotu wykaraskać. Albo uznam, że trudno, trzeba wziąć się do roboty albo zrezygnuję z jakiejś swojej ambicji uznając, że mnie na jej realizację nie stać. Być może zrobi mi się przykro, ale przynajmniej będę wobec siebie uczciwy, nie będę sobie i innym mydlił oczu, że jestem inny, lepszy niż naprawdę jestem. Może to zaboli, ale nagrodą będzie wolność pozwolenia sobie na bycie zwyczajnym, bez frustrowania się ciągłymi zarzutami o nie to, że nie jestem superbohaterem.

Tak to bywa z pokusą marzycielstwa, że zamiast dopingowania do działania, może stawać się rodzajem bezpiecznego schronienia. Albo więzienia – zależy jak na to spojrzymy. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że przyjemność wyobrażania sobie, jaki fajny jestem i jak dużo osiągnę (a w fantazjach nawet już osiągnąłem) stoi na straży spokoju i zadowolenia, z drugiej jednak pewnego dnia okaże się, że kawał swojego życia przespałem, dałem się wywieść w pole obietnicy życia bez wysiłku i zamiast upragnionych sukcesów jestem przegrany.

Zbyt częste ucieczki w świat fantazji są niekorzystne, jednak nie wynikają ze złej woli. Są nieświadomą strategią obronną, która – jeżeli służy jedynie doraźnemu znieczuleniu – nic poza tym nie daje i nie jest w stanie ochronić przed złym nastrojem. I tak samo, jak w przypadku nadmiernego pesymizmu, tak i tu sedno nie w tym, że czasami jesteśmy skłonni oddać się marzeniom, ale w tym czy i jaki użytek robimy z naszych twórczych możliwości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kolejna dawka szczepionki już dostępna!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki