Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga zagrała dla ełkaesiaków

Paweł Hochstim
Bykowski ma wymarzony początek w ŁKS. Już w drugim meczu przełamał strzelecką niemoc.
Bykowski ma wymarzony początek w ŁKS. Już w drugim meczu przełamał strzelecką niemoc. Krzysztof Szymczak
Tylko przez tydzień piłkarze ŁKS nie prowadzili w tabeli pierwszej ligi. Po dziewiętnastej kolejce, w której najgroźniejsi rywale ełkaesiaków stracili punkty, łodzianie wrócili na prowadzenie w tabeli. O awans do ekstraklasy ŁKS ściga się właściwie tylko z Piastem Gliwice i Podbeskidziem Bielsko-Biała. Gliwiczanie zremisowali w piątek w Katowicach z GKS 0:0, a bielszczanie przegrali dzień później w Polkowicach z Górnikiem 0:1.

Ełkaesiacy są jedynym zespołem z czołowej trójki, który zwyciężył, ale wygrana z ostatnim w tabeli Dolcanem Ząbki nie przyszła im łatwo. - Nie ma co ukrywać, że zagraliśmy słabo - mówi trener ełkaesiaków Andrzej Pyrdoł. - Najważniejsze jednak, że mimo to trzy punkty zostały w Łodzi.

W pierwszej połowie Dolcan był zespołem wyraźnie lepszym i mógł strzelić nawet więcej, niż jednego gola. - Wiadomo, że na stadionie ŁKS goście najczęściej wielu okazji bramkowych nie mają, a jednak nam udało się stworzyć ich sporo. Byliśmy jednak nieskuteczni i dlatego przegraliśmy.

W dwóch pierwszych kolejkach - z Pogonią w Szczecinie i Dolcanem Ząbki w Łodzi - piłkarze ŁKS nie zachwycili, ale zdobyli cztery punkty. Równie dobrze mogliby mieć maksimum dwa. - Trzeba przyznać, że bardzo ciężko wchodzimy w sezon - dodaje Pyrdoł. W piątek większość jego graczy była bez formy - linia pomocy i ataku zbyt rzadko zagrażała rywalom, a obrońcom, zwłaszcza w pierwszej połowie, przytrafiały się bardzo proste błędy. Właściwie tylko Bogusław Wyparło nie popełnił błędu, ale trzeba przyznać, że choć Dolcan stwarzał sytuacje, to bramkarz ŁKS nie miał trudnych strzałów.

Problemem ełkaesiaków stają się powoli rzuty karne. W rundzie jesiennej pierwszej ligi łodzianie wykonywali dwie jedenastki, a wykorzystali tylko jedną. W piątek z 11 metrów pomylił się Marcin Smoliński, więc aktualnie ŁKS ma na swoim koncie więcej zmarnowanych, niż wykorzystanych karnych!

- Przy rzutach karnych będziemy próbowali następnych graczy. Musimy się w końcu przełamać. Obyśmy tylko mieli jeszcze rzuty karne w dalszych meczach - mówi Pyrdoł.

Trener ŁKS może za to cieszyć się, że szybko w barwach ŁKS gola zdobył Maciej Bykowski. Gdy piłkarz podpisywał kontrakt z ŁKS, opinie fachowców i kibiców były raczej negatywne. Trudno się dziwić, skoro Bykowski, który gra na pozycji napastnika, niemal w ogóle nie strzela goli. Ale w barwach ŁKS trafił do bramki rywala już w drugim spotkaniu.

- Najbardziej cieszę się, że ten gol dał nam trzy punkty - podkreśla Bykowski.

Zwycięstwo nad drużyną z Ząbek ŁKS okupił kontuzją Marcina Smolińskiego. Jeszcze w trakcie meczu lekarz łódzkiej drużyny podejrzewał naderwanie więzadeł pobocznych kolana, co sprawiłoby, że ''Smoła'' straciłby większą część rundy wiosennej. Później jednak okazało się, że kontuzja jest najprawdopodobniej mniej groźna.

Smoliński dostał dwa dni wolnego, a dziś ma przyjechać do Łodzi i przejdzie szczegółowe badania. Wygląda jednak, że przerwa w treninach będzie krótsza, niż początkowo przypuszczano. I całe szczęście, bo ze Smolińskim na boisku ŁKS jest dużo mocniejszym zespołem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki