Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Light.Move.Festival 2017 w Łodzi. Padł rekord frekwencji [PODSUMOWANIE]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Siódma edycja Festiwalu Kinetycznej Sztuki Światła Light.Move. Festival w Łodzi przyniosła kolejny rekord frekwencyjny

I znowu mówimy o rekordach. Na wczorajszej konferencji prasowej, organizatorzy łódzkiego Festiwalu Kinetycznej Sztuki Światła Light.Move.Festival, reprezentanci Fundacji „Lux Pro Monumentis”, ogłosili kolejny sukces: w siódmej edycji wydarzenia miało uczestniczyć nawet 700 tysięcy osób.

Rekordy były podkreślane jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu. Aż piętnastokilometrowa trasa, którą należało pokonać, by zobaczyć wszystkie atrakcje; 55 iluminacji tylko przy ul. Piotrkowskiej, 38 instalacji świetlnych, projekcji i animacji oraz sześć mappingów 2D/3D. Impreza zdobyła dla siebie kolejne rejony miasta i nowe obiekty – np. cerkiew św. Aleksandra Newskiego przy ul. Kilińskiego, której oświetlenie „Zawiłościami” Yanna Nguema okazało się jednym z największych zwycięstw tegorocznego festiwalu (drugie nowe miejsce to Łódzki Dom Kultury).

Light.Move.Festival w Łodzi już trwa! [ZDJĘCIA, FILM]

– To był sukces – cieszy się Beata Konieczniak, kreator Light. Move.Festival. – Odwiedzają nas osoby z całego kraju i z zagranicy, w trakcie festiwalu nie było wolnych miejsc w hotelach, w pokazach uczestniczyły całe rodziny. Chcemy, by festiwal ciągle się rozwijał, co jest uzależnione od funduszy (miasto wsparło imprezę w tym roku kwotą 1 mln 250 tys. zł – dop. red.). W kolejnych latach zamierzamy wyjść w kierunku wschodnim miasta, może też południowym.

Organizatorom wydarzenia pomogła w tym roku znacząco aura, co dowodzi, że przeniesienie festiwalu na wcześniejszy niż w poprzednich latach termin było słusznym posunięciem. Spisały się również służby, których zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom zabawy (większa liczba patroli, kontrole, pojazdy ustawione w poprzek ulic uniemożliwiające wjechanie w tłum, itd.); przyjaznym gestem było wydłużenie do późnych godzin nocnych rozkładów jazdy wielu tramwajów. Utrudnienia dla samochodów są kosztem naturalnym masowej imprezy przy takiej konstrukcji, jakie ma centrum Łodzi i zdecydowanie do przyjęcia w tym przypadku, bo jednak nie kierowcy są najważniejszą grupą wśród mieszkańców miast.

**Czytaj:

Light.Move.Festival 2017 w Łodzi. Zobaczcie zdjęcia z drugiego dnia festiwalu światła [FOTO,FILM]

**

Miejskiemu przedsięwzięciu dobrze zrobiło wzbogacenie o wydarzenia wykraczające poza jego główne założenie. Festiwal kolorów staje się przez to jeszcze bardziej wielobarwny, a różnorodne twórcze incydenty i niespodzianki pozwalają na oddech w „konsumowaniu” kolejnych świetlnych odsłon. Świetnie sprawdziły się koncerty (brawo Kamp!), ale również akrobacje grupy The Wallers czy żonglerka Los Fuegos. Tego rodzaju poszukiwania, które umożliwią „zagarnianie” nowych przestrzeni (może i podwórka kamienic przy Piotrkowskiej?), budują jeszcze bardziej wyrazistą atmosferę kończącego lato miejskiego święta.

Łódzki Light.Move.Festival jest z założenia inicjatywą o temperamencie festynu. Stąd pewnym nieporozumieniem, ze szkodą dla kultury, jest jednak przedstawianie go jako wydarzenia kulturalnego – to bowiem przedsięwzięcie o walorach turystyczno-promocyjnych. Zarazem więc przyrodzonym mu elementem są ludyczne dodatki, jak kolorowe, plastikowe „świecidełka”, których w tym roku sprzedawano wyjątkowo dużo i które „poniosło” na sobie wielu gości imprezy. Ewentualna walka z tym zjawiskiem – na którą w imię prowincjonalnego myślenia o zyskach i zakazach zdają się „nakręcać” organizatorzy festiwalu (wystarczy ewentualne pobieranie okazjonalnego „placowego” za sprzedaż na ulicy) – jest drogą do zamknięcia festiwalu w getcie życzeniowych wyobrażeń. Skoro w tę stronę – także za sprawą mieszkańców Łodzi, czyli uczestników wydarzenia – nastawiony na masowość festiwal „powędrował”, zawracanie z tej drogi przy pomocy urzędniczych roszczeń przyniesie więcej rozczarowań niż pożytku.

Duchem takiego festiwalu jest integrowanie się jego uczestników (a nie tylko przeprowadzanie ich od atrakcji do atrakcji). Fatalnej nawierzchni Piotrkowskiej nie zaszkodziłyby więc też i punkty z ulicznym jedzeniem rozstawione w jej okolicach. Coraz lepiej z festiwalu korzystają restauratorzy, perfekcyjnie sklepy z alkoholem, dlaczego nie mieliby tego czynić co bardziej przedsiębiorczy reprezentanci małych biznesów. Atutami festiwalu są jego rodzinność, pozytywne emocje, oparte na wspólnocie, beztrosce i radości uczestnictwo. Zachowanie tych wartości, w połączeniu ze świeżymi pomysłami, szukaniem nowych form prezentacji i dbaniem o ich jakość to przyszłość festiwalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki