Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Korona Kielce 0:2 [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
ŁKS przegrał w poniedziałek kluczowy mecz w walce o utrzymanie. Korona Kielce wygrała na stadionie przy al. Unii 2:0. Jeśli w sobotę Lechia Gdańsk wygra na Widzewie, a ŁKS przegra w Chorzowie z walczącym o mistrzostwo Polski z Ruchem, to piłkarze będą mogli już rozjechać się do domów.

Niestety, piłkarze ŁKS wyszli w poniedziałek na boisko zupełnie nieskoncentrowani i już w 8 minucie właściwie sami strzelili sobie gola. Paweł Golański, prawy obrońca Korony kopnął daleko przed siebie i wydawało się, że wybiegający z bramki Pavle Velimirović bez problemów wybije piłkę. Ale Czarnogórzec nie trafił w piłkę, do której dopadł pomocnik Korony Paweł Sobolewski i posłał ją do pustej bramki.

Od pierwszych minut było widać, że łódzcy piłkarze, co nie jest nowością, nie mają pomysłu na grę. Grali więc tak, jak najbardziej lubi ich trener-menedżer Piotr Świerczewski, czyli... na chaos. I w tym chaosie można było odnieść wrażenie, jakby na boisku było dwa razy więcej kielczan, niż ełkaesiaków. Nieporadni, tracący piłkę w środkowej strefie boiska ełkaesiacy czekali, aż Korona strzeli kolejnego gola. Nie było to długie oczekiwanie, bo już w 17. minucie Artur Lenartowski wyskoczył wyżej, niż wszyscy łódzcy obrońcy i głową podwyższył na 2:0.

O Koronie mówi się, że to zespół, który nie gra w piłkę, a sukcesy odnosi dzięki zaangażowaniu i agresywnej grze. Może jest w tym trochę prawdy, ale niestety w ŁKS zabrakło i gry w piłkę, i waleczności. A bramkę Krzysztofa Pilarza udało się zaatakować, niestety nieskutecznie, dopiero wtedy, gdy zadowoleni z prowadzenia kielczanie cofnęli się i pozwolili ełkaesiakom prowadzić grę.

Mimo tego ŁKS miał nawet jedną dobrą okazję do zdobycia gola, ale Grzegorz Bonin, trafił w rękę leżącego już na ziemi bramkarza. Chwilę później Pilarz świetnie przechwycił dośrodkowanie Bonina i kibice mogli już gwizdami żegnać schodzących na przerwę piłkarzy. Gwizdami, na które w pełni zasłużyli.

Druga połowa to był prawdziwy pokaz niemocy ŁKS, choć wreszcie łodzianie zagrali ambitniej. Starali się konstruować akcje, ale co z tego, skoro albo strzelali niecelnie, albo obrońcy zatrzymywali ich akcje przed polem karnym. Jeden celny strzał w drugiej części meczu dla zespołu, który przegrywa 0:2 i teoretycznie chce utrzymać się w ekstraklasie, to kompromitujący wynik. - Piłkarzyki, pajacyki. Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie - takimi okrzykami pożegnali piłkarzy kibice ŁKS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki