Pan Janusz mieszka w bloku na Retkini i od dawna dokarmia ptaki: gołębie, kawki, wróble i inne. Nie wszystkim lokatorom to się podoba.
Stąd interwencja trzech strażników 8 sierpnia. Jej efektem były zarzuty strażników, że 68-latek obrzucił ich wyzwiskami, naruszył ich nietykalność cielesną i nie chciał okazać dowodu osobistego.
Miłośnik ptaków odrzuca te oskarżenia i twierdzi, że to on został napadnięty przez strażników.
- Strażnicy rzucili się na mnie, gdy w jednej ręce niosłem wiadro z mokrym chlebem, a w drugiej siatkę z suchym pieczywem - opowiada Janusz Fatyga, prawnik na emeryturze. - Strażnicy zaprowadzili mnie do radiowozu i zawieźli do komisariatu. Nie pobiłem strażników ani nie szarpałem się z nimi. Nie obrzuciłem ich wyzwiskami, gdyż nie jest to w mojej naturze. Nie okazałem dowodu, gdyż dwaj strażnicy znali moje personalia. Uważam, że zarzuty strażników to ich zemsta za to, że dokarmiam ptaki.
Strażnicy nie chcieli z nami rozmawiać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?