Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź jest trochę jak Liverpool

Anna Gronczewska
Czesław Michniewicz.
Czesław Michniewicz. Krzysztof Szymczak
Z Czesławem Michniewiczem- trenerem Widzewa Łódź, rozmawia Anna Gronczewska.

Jak panu się mieszka w Łodzi?

Mieszkam tu niezbyt długo. Podoba mi się, że klubem w którym pracuję, czyli Widzewem, interesuje się tak wielu mieszkańców Łodzi oraz jej okolic. Z wieloma łodzianami miałem okazję porozmawiać o Widzewie.

A podoba się Panu samo miasto?

Nie miałem okazji go poznać. Wiele czasu spędziłem na zgrupowaniach. Poza tym jest zimno, więc to nie najlepszy czas na spacery po mieście. Łódź mi się podoba, bo jest bardzo prosta. Nie sposób w niej się zgubić. Widziałem wiele miast na świecie i Łódź przypomina mi Chicago, jeśli chodzi o układ ulic. Jest główna ulica i równoległe, prostopadłe do niej.

Mieszkał pan w Poznaniu, stały adres zameldowania ma Pan w Gdyni. Jak Łódź wypada w porównaniu z tymi miastami?

Poznań ma koziołki i Stary Rynek, Gdynia - morze, wielu turystów i jest bardzo ładna. A Łódź? Ma ulicę Piotrkowską i jeszcze kilka fajnych miejsc, jak choćby Manufaktura. Z mojego punktu widzenia, jako trenera, człowieka związanego z piłką, Łodzi brakuje jednej rzeczy - stadionu! - a przecież niedługo Łódź może mieć dwa zespoły w ekstraklasie. Przecież w Gdyni wybudowano bardzo ładny stadion dla 15 tysięcy widzów. Tu Łódź odstaje, jeśli porówna się ją z innymi polskimi miastami. Te stadiony, które tu są przypominają skansen. Oczywiście na wybudowanie nowych potrzebne są pieniądze. Gdynia je jakoś znalazła. Łódź też je powinna znaleźć.

Jak Pana zdaniem łodzianie odnoszą się do piłki nożnej i do sportu w ogóle?

Już wcześniej powiedziałem, czuję więź kibiców z klubem. Zainteresowanie sportem jest bardzo duże. Może na mecze Widzewa i ŁKS-u nie przychodzi tak wielu widzów ilu powinno, ale gdy powstaną ładne, nowoczesne stadiony na pewno się to zmieni. Jest tu zapotrzebowanie na piłkę nożną, w ogóle na sport. Przede wszystkim w tym mieście są duże tradycje sportowe. W pierwszych dniach pracy w Widzewie oglądałem plakaty z byłymi piłkarzami tego klubu, którym kibicowałem jako młody chłopiec. Jako dorastający chłopak, tak jak cała Polska, kibicowałem Widzewowi w meczach pucharowych z Juventusem i innymi zespołami, a teraz pracuję w tym klubie.

Gdy przyjeżdżał Pan do Łodzi, wiedział coś o tym mieście?

Nie za dużo. Łódź kojarzyła mi się z moim ulubionym serialem "Daleko od szosy". I z Leszkiem, który mieszkał pod Zgierzem i dojeżdżał do Łodzi, do swej Ani. Gdy wjeżdżam do Łodzi od strony Gdańska i przejeżdżam przez Zgierz to zaraz przypomina mi się ten film. Kupiłem sobie go nawet na DVD.

Bywał Pan w tych miejscach w Łodzi, które wystąpiły w "Daleko od szosy"?

Nie. Wracając do samej Łodzi, to jest ona dosyć specyficznym miastem jeśli chodzi o infrastrukturę. Przypomina mi Orunię w Gdańsku. Gdy czasem przejeżdżam przez Łódź to na niektórych budynkach widać ząb czasu. Niedawno byłem w Liverpoolu. Łódź mogę porównać do tego miasta. Nie tylko dlatego, że są tam dwa piłkarskie kluby - Everton i Liverpool. Tam, podobnie jak w Łodzi jest trochę za dużo szarego koloru. Gdynia jest bardziej kolorowa.

Ma Pan już w Łodzi swoje ulubione miejsca, oprócz stadionu Widzewa?

Muszę się przyznać, że choć w Łodzi jestem od listopada, to nie byłem jeszcze na ulicy Piotrkowskiej! Ale obiecuję, że gdy się zrobi cieplej to pójdę tam na spacer. W ten weekend przyjeżdża do mnie rodzina z Gdyni, więc będzie znakomita okazja. Nie mam ulubionych miejsc w Łodzi. Najbliższa jest mi Manufaktura, gdzie chodzę do kina, coś zjeść oraz kort w okolicach stadionu ŁKS-u, gdzie z Tomkiem Hajto gram w tenisa.

Łódź czymś Pan mile zaskoczyła?

Wiele czasu spędzam w klubie, przychodzę na godzinę 8.00, wychodzę o 20.00. Kolega zaprosił mnie kiedyś do "Anatewki", gdzie jest bardzo dobre jedzenie. To jedno z takich miejsc, które teraz kojarzy mi się z Łodzią. Podobało mi się też w Pałacu Poznańskiego.

Czy Widzew pod wodzą Czesława Michniewicza nawiąże do dawnych sukcesów?

Chciałbym, aby tak było! Jest ogromne zapotrzebowanie na wielki Widzew! Wiem, że wiąże się to z kosztami. Z nowym stadionem, inwestycją w drużynę. Potrzeba na to dużych pieniędzy. Ale chciałbym, aby przez moją pracę Widzew zrobił kroczek do przodu. By w przyszłości walczył o czołowe lokaty. W tym roku będzie to trudne, ale może uda się to w przyszłym sezonie.

Brakuje wam sześciu punktów, by znaleźć się w górze tabeli...

Tak, ale cztery, pięć punktów dzielą nas od strefy spadkowej. Decydujące będą cztery najbliższe kolejki. Gramy trzy mecze u siebie, jeden na wyjeździe. Jeśli zdobędziemy punkty w tych spotkaniach, to przyszłość będzie klarowna. Jeżeli nie, to do końca pozostanie nam walka o utrzymanie w ekstraklasie.

Łódź długo czeka na Mistrzostwo Polski...

Zdobyłem je z Zagłębiem Lubin, z Lechem Polski wywalczyłem Puchar Polski. Była fantastyczna reakcja miast na te sukcesy. Marzy mi się, by coś takiego przeżyć w Łodzi. Aleją Piłsudskiego dojechać do ul. Piotrkowskiej, gdzie jeszcze nie byłem i tam świętować sukces!

Rodzina nie chciała się przenieść z panem do Łodzi?

Bardzo bym chciał, ale mam dwóch synów - 7-letniego Jakuba i 10-letniego Mateusza, chodzą do szkoły, trenują w klubach. Młodszy judo, starszy piłkę nożną. W moim zawodzie jest trochę taka rosyjska ruletka. Dziś jesteś, jutro cię nie ma. Nie chcę burzyć im dzieciństwa, by co chwilę zmieniali szkoły, wyrywali się ze swojego środowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki