Łódź. Platforma Obywatelska przesunęła wybory szefa i zarządu Koła. Hanna Zdanowska i Cezary Grabarczyk muszą poczekać

Łódź. Platforma Obywatelska przesunęła wybory szefa i zarządu Koła

Decyzja o konsolidacji wszystkich kół łódzkiej PO w jedno, zapadła w listopadzie 2019 r., a lutym 2020 zatwierdził ją zarząd regionu łódzkiego partii. Wybory przewodniczącego i zarządu miały się odbyć jeszcze w pierwszym kwartale roku, ale przeszkodziła pandemia koronawirusa. Gdy liczba zakażań spadła, ustalono, że wybory i odbędą się we wrześniu. Nic z tego jednak nie wyszło, ponieważ najpierw faktem miały się stać zmiany na najwyższych stanowiskach w Urzędzie Miasta Łodzi, a te weszły z opóźnieniem. W końcu ustalono, że wybory odbędą się 19 października.

- Tyle, że Łódź weszła do czerwonej strefy w związku z liczbą zakażeń, dlatego organizowanie wyborów, w których powinno wziąć udział kilkaset osób w takiej sytuacji byłoby czymś bardzo nieodpowiedzialnym - mówi Tomasz Piotrowski, rzecznik regionu łódzkiego PO. - Odłożyliśmy my je na razie bezterminowo

Hanna Zdanowska i Cezary Grabarczyk muszą poczekać, ale...

Wybory, tak czy siak, będą tylko formalnością. Przewodniczącą ma zostać prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, która w ten sposób zyska bezpośrednią władzę nad wszystkimi aktywnymi członkami PO w Łodzi. Jednocześnie przestanie mieć znaczenie zarząd powiatowy PO w Łodzi na czele z wiceprezydentem Łodzi Adamem Wieczorkiem. Marginalizacja Wieczorka to jest prawdopodobnie teraz główny, acz nieoficjalny cel wyborów. Dawny bliski współpracownik prezydent Łodzi jest teraz skonfliktowany ze stronnictwem Zdanowskiej w PO. We wrześniu były plany przesunięcia go na stanowisko sekretarza, co wiązałoby się z rezygnacją z legitymacji partyjnej, ale Wieczorek okazał się sprytnym politycznym graczem i pozostał na stanowisku wiceprezydenta.

Jest niemal pewne, że po wyborze na szefową Koła Łódź, Zdanowska zrezygnuje ze stanowiska przewodniczącej regionu łódzkiego PO i na to stanowisko rekomenduje posła Cezarego Grabarczyka. To byłby powrót Grabarczyka na to stanowisko po trzynastu latach. Wówczas zrezygnował ze względu na tekę ministra infrastruktury, bo Donald Tusk nie chciał, by członkowie Rady Ministrów łączyli stanowiska ministrów i szefów regionów partii.