Łodzianie już po godzinie 18 zjawili się tłumnie pod wejściami do hali.
- Jest u nas około 15 tys. widzów - mówi zaganiany organizator Marcin Szczeciński. - Początkowo planowaliśmy imprezę tylko na 10 tysięcy osób, ale przyszło tyle ludzi, że nie mieliśmy serca ich zawieść i wpuściliśmy na główną płytę.
Koncert rozpoczął się występem Kasi Cerekwickiej. Artystka wykonująca muzykę z pogranicza popu i r&b porwała i wprowadziła publiczność w klimat zabawy i tańca. Potem artyści wymieniali się co chwilę: Afromental, Patrycja Markowska, Kasia Wilk, Kasia Cerekwicka, Pauline, Donkeyboy, Edyta Górniak, Nahiba, Sidney Polak z Pezetem i grupa Pectus. Nikt z nich nie zagrał więcej niż trzy piosenki, nawet Edyta Górniak. Publiczność była zawiedziona. Bo w końcu co to za zabawa, kiedy nie można się porządnie rozgrzać przy ulubionym artyście.
- Jestem bardzo zawiedziona. Z przybyłych gwiazd najbardziej lubię Sidneya Polaka. W sumie przyszłam tu tylko, żeby posłuchać jego - żali się Magda, studentka filozofii łódzkiego uniwerku.
Sidney Polak zagrał jedynie swój wielki przebój sprzed sześciu lat z duecie z Pezetem "Otwieram wino". A wielka szkoda, bo jego ostatnia płyta "Cyfrowy styl życia" jest naprawdę dopracowana i byłoby się przy czym zabawić.
Najbardziej zachwycił norweski zespół Donkeyboy, którego utwory pod względem melodyjnym często porównuje się z piosenkami Madonny z lat 80. Grupa bardzo przypadła łodzianom do gustu.
Jednak najbardziej wszystkich rozgrzali chłopaki z olsztyńskiego Afromentalu. Weszli na scenę z dużą werwą i dwoma rytmicznymi kawałkami rozgrzali publiczność niemal do czerwoności.
Koncert tuż przed godziną 22 zakończyła Pauline piosenką "Never said I was an angel".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?