MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łódź to polityczna potęga. Ale póki co w juniorach.

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński / archiwum
Gdyby z dnia na dzień szefowie partii koalicyjnych oraz największej partii opozycyjnej znudzili się władzą i przekazali ją "mniejszym", czyli prezesom swoich młodzieżówek, Łódź byłaby miastem władzy. Bo szefem młodzieżówki PiS jest Marcin Mastalerek (27 lat, szef PiS w okręgu łódzkim), szefem juniorów PSL jest Dariusz Klimczak (32 lata, wicemarszałek województwa łódzkiego), a od soboty młodzieżówką PO rządzi Bartosz Domaszewicz (30 lat, łódzki radny PO).

To jest oczywiście paradoks, że najstarsze demograficznie polskie miasto (z tych największych) przyciąga młodych, którzy w polityce coś znaczą, jeśli rzeczywiście coś znaczą. Bo - umówmy się - na tych awansach w juniorskiej polityce korzystają oni sami, oraz seniorskie struktury partii, zazwyczaj w kampaniach wyborczych, bo ktoś te plakaty musi wieszać.

Na razie realną władzę z całego trio ma tylko Klimczak, członek zarządu województwa z pensją ponad 10 tys. zł brutto, jakiś rodzaj miękkiej władzy sprawuje Mastalerek, bo to przecież poseł, również z pensją i uposażeniem ponad 10 tys. zł. Najmniej z nich dziś znaczy Domaszewicz: "tylko" radny, choć już drugą kadencję, ale przecież radny partii, która może dziś najwięcej.

Pytanie czy Domaszewicz jako szef młodzieżówki, będzie dla szefa PO Donalda Tuska jakimś partnerem. Bo z łódzkiego punktu widzenia Mastalerek i Klimczak dzięki swoim młodzieżówkom i własnej operatywności w swoich partiach coś znaczą.

Klimczak ma fuchę i potężne koneksje: rzecznik partii i minister pracy to jego podwładni w młodzieżówce, ale i przyjaciele, zaś szef ludowców Waldemar Pawlak raczej nie odrzuca połączeń z jego telefonem.

Mastalerek jest udziałowcem jednej z najszybszych karier politycznych ostatnich lat. Do Łodzi przybył przed wyborami samorządowymi 2010 r. Ówczesny kandydat PiS na prezydenta Łodzi Witold Waszczykowski mówił o nim "mój asystent". Potem był mandat radnego sejmiku, szefostwo klubu, szefostwo młodzieżówki, mandat posła w okręgu sieradzkim, i dowództwo w łódzkim okręgu PiS. Bez woli Jarosława Kaczyńskiego nie byłoby to możliwe, a w "Polityce" można było ostatnio przeczytać, że prezes rozmawia z nim długo w cztery oczy.

Kariera Domaszewicza to póki co czysta lokalność, co oczywiście zarzutem nie jest. On dopiero zaczyna, ale pytanie brzmi, gdzie dzięki temu dojdzie. To będzie zależeć w dużej mierze od tego, czego zechce Tusk. Dlatego, póki co, trudno mi sobie wyobrazić premiera zmartwionego tym, że dzwonił przewodniczący Domaszewicz, a on nie odebrał. Nie tylko dlatego, że z wyobraźnią u mnie nieciekawie, ale także dlatego, że PO to dziś partia władzy. Tam Tusk ze Schetyną umawia się przez kilka tygodni, więc szybciej Domaszewicz będzie petentem niż partnerem. Dla Tuska, bo w Łodzi znacznie się umocni, co i tak nie przeczy temu, że w młodzieżówce PO o karierę w stylu Mastalerka czy Klimczaka dziś już znacznie trudniej.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki