Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: tragiczny pożar w centrum

Wiesław Pierzchała
W pożarze przy 6-Sierpnia w Łodzi zginęła jedna osoba.
W pożarze przy 6-Sierpnia w Łodzi zginęła jedna osoba. archiwum
Jedna osoba zginęła w pożarze, jaki we wtorek rano wybuchł w centrum Łodzi. Pożar wybuchł w mieszkaniu na parterze dwupiętrowej kamienicy przy 6-Sierpnia 45.

- Krzątając się po mieszkaniu, nagle poczułam dym. Wybiegłam na korytarz i stanęłam przerażona. Z lokalu sąsiadki buchał ogień, a zaraz po nim pojawiły się kłęby gęstego, czarnego dymu - opowiadała z przejęciem Elżbieta Dominiczak, lokatorka przedwojennej, dwupiętrowej kamienicy przy ul. 6 Sierpnia w centrum miasta.

- Zaczęłam krzyczeć: ''Pali się, pali się! Ludzie uciekajcie!''. Ale pożar stał się już tak groźny, że inna siąsiadka z 3-letnią córką musiała wyskakiwać przez okno. Nawet nie zdążyła się dobrze ubrać.

Pożar przy ul. 6 Sierpnia wybuchł wczoraj o godz. 9.15 w jednopokojowym mieszkaniu na parterze. Mieszkała w nim 57-letnia pani Halina. Sąsiedzi twierdzą, że nie pracowała i wspierała ją opieka społeczna. Dodają, że była spokojna, ale lubiła zaglądać do kieliszka. Dwa tygodnie temu zmarł jej partner życiowy i została sama z psem.

Jej mieszkanie było całe w ogniu, więc nie można było wejść do środka, by uratować kobietę. Sąsiedzi wezwali strażaków. Drzwi do płonącego mieszkania były zamknięte tylko na klamkę. Na podłodze strażacy odkryli częściowo zwęglone zwłoki 57-latki. Nie miała szans na przeżycie. Ogień prawdopodobnie odciął jej jedyną drogę ucieczki - przez drzwi na korytarz. Jedyne, wychodzące na podwórko okno było zabite dyktą. Z pożaru uratował się tylko pies. Wybiegł przerażony, gdy strażacy wpadli do mieszkania.

- To cud, że pies wyszedł cało, bo mieszkanie doszczętnie spłonęło - dziwi się Jerzy Świętosławski, lokator kamienicy. - Byłem na zakupach na placu Barlickiego, gdy żona zadzwoniła do mnie z tą tragiczną wieścią o pożarze. Natychmiast przybiegłem. Strażacy już gasili ogień, wokół było pełno dymu. Lokatorzy sami opuścili mieszkania. Stali na mrozie i czekali nato, jak rozwinie się sytuacja.

Ewakuowano 10 osób. Na życzenie jednej z lokatorek, lekarze na miejscu sprawdzili stan zdrowia dwojga jej małych dzieci. Stwierdzili, że nie nałykały się dymu, nic im nie grozi i mogą zostać w domu.
Pożar gasiło sześć zastępów strażaków. Mieli nawet podnośnik na wypadek, gdyby trzeba było ewakuować ludzi z wyższych pięter. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Akcja trwała do godz. 10.50. Przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. Straty oszacowano na 20 tysięcy złotych.

Od początku tego roku w Łodzi doszło do 65 pożarów w budynkach mieszkalnych. Dwa z nich skończyły się tragicznie: wczorajszy i w schronisku młodzieżowym przy ul. Zamenhofa, gdzie zginął mężczyzna. Strażacy podkreślają, że w większości przypadków przyczyną pożarów było zaprószenie ognia - niedopałkiem papierosa, niezgaszoną świeczką lub urządzeniem elektrycznym bez dozoru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki