Zakończył się trwający od 1 maja do końca września czas gdy w łódzkim pogotowiu na pomoc pacjentom, którzy potrzebują pomocy na ulicach Łodzi wyjeżdżali ratownicy na motocyklach. Pracowali codziennie od godz. 7 do godz. 19 i zrealizowali w tym sezonie 788 wezwań, o 20 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Aż 428 razy pomoc nieśli ratownicy z bazy przy ul. Sienkiewicza 137, a 360 ci stacjonujący przy ul. Wareckiej 2. Ratownik na motorze jedzie wyłącznie do zdarzeń na ulicy i tam gdzie karetka miałaby problem z dojazdem.
- W tym sezonie ratownicy medyczni na motocyklach aż 25 razy wyjeżdżali do osób u których na doszło do zatrzymania krążenia. Równocześnie osoby wzywające pomoc nie podejmowały czynności ratowniczych - twierdzi Adam Stępka, ratownik medyczny i rzecznik prasowy łódzkiego pogotowia. - Gdyby do tych chorych z pomocą nie przyjechali ratownicy na motorach, to osoby u których doszło do zatrzymania krążenia byłby skazane na śmierć. Do takich pacjentów pomoc musi dotrzeć w ciągu 5 minut od zatrzymania krążenia.
To pokazuje, jak bardzo są nam potrzebni ratownicy medyczni na motorach. Realizacja wezwania na które jedzie taki ratownik często wymaga przewozu pacjenta do szpitala na dalsze leczenie. Dlatego aż 475 razy ratownicy po udzieleniu choremu pierwszej pomocy na miejsce wzywali karetkę. Ale dzięki szybszemu dotarciu ratownika na jednośladzie ci chorzy otrzymali już pierwszą pomoc, ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo i mogli bezpiecznie poczekać na przyjazd karetki.
- Typowe wezwanie, które realizuje ratownik medyczny na motorze to wezwanie na hasło "leży nieprzytomny w miejscu publicznym" - dodaj Adam Stępka. - Bardzo często gdy ratownik przyjedzie na miejsce okazuje się, że osoba leżąca jest po prostu pijana. Ale dzięki niemu karetka może w tym czasie zrealizować inne wezwanie.
Jak mówi Adam Stępka ratownik medyczny na motorze w Śródmieściu to błogosławieństwo dla pacjenta. Tam gdzie skrzyżowania są zamknięte i tam gdzie wysokie krawężniki uniemożliwiają karetkom wjechanie na chodnik w celu ominięcie korków radzą sobie o
- Posłużę się przykładem. Karetka, która ok. godz. 16 wyjedzie z naszej bazy przy ul. Sienkiewicza 137 na wezwanie w okolice stacji benzynowej na ul. Sieniewicza/Tuwima będzie więcej czasu stała w korku niż jechała - opowiada Adam Stępka. - Tymczasem ratownik na motorze nie oglądając się na korki pojedzie do Piotrkowskiej, a potem Pasażem Schillera dotrze do miejsca wezwania. Również przez woonerfy przebije się szybciej niż ambulans.
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?