Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzcy uczeni stworzyli komputer sterowany okiem

Piotr Brzózka
Niepełnosprawny tak widzi ekran swojego komputera. Ruchami oczu steruje klawiaturą
Niepełnosprawny tak widzi ekran swojego komputera. Ruchami oczu steruje klawiaturą Materiały promocyjne
Inspiracją był film. Efektem jest program, dzięki któremu sparaliżowani będą mogli przeglądać internet i pisać na komputerze. Aplikacja jest dziełem Aleksandry Królak, świeżo upieczonej pani doktor w Instytucie Elektroniki Politechniki Łódzkiej. Urządzenie firmuje Telekomunikacja Polska.

- Aplikację bLink napisałam w ramach mojej pracy doktorskiej - mówi Aleksandra Królak. - Zainspirował mnie film "Motyl i skafander", opowiadający o niepełnosprawnym francuskim redaktorze, który napisał książkę, mrugając. Ktoś mu czytał alfabet, a on mrugał, gdy akceptował daną literę. Pomyślałam - a dlaczego by nie wyeliminować z tego procesu dodatkowej osoby, czytającej litery. Tak powstał pomysł stworzenia aplikacji, która pozwoliłaby obsługiwać komputer za pomocą mrugnięć oczu. A Telekomunikacja Polska szukała akurat na polskich uczelniach ciekawych projektów z dziedziny e-zdrowie - opowiada pani Aleksandra.

Wczoraj TP SA zaprezentowała program, który od dziś jest do pobrania na jej stronach internetowych. Jest darmowy. Mogą go ściągać niepełnosprawni na całym świecie.

Jak działa? Potrzebny jest komputer stacjonarny oraz kamera internetowa, wycelowana w twarz użytkownika. Rejestruje ona każde dłuższe mrugnięcie powieką - musi ono trwać przynajmniej jedną czwartą sekundy. Mrugnięcie jest rozpoznawane przez system i interpretowane jako kliknięcie. Za pomocą kolejnych mrugnięć niepełnosprawny porusza się po wierszach klawiatury, potem po poszczególnych znakach, na koniec akceptując jeden z nich.

Jeżeli sama klawiatura nie wystarczy, w osobnym oknie można otworzyć działającą na podobnej zasadzie mysz. Aleksandra Królak mówi, że oprogramowania można używać do obsługi wszystkich programów na komputerach PC.

Oprogramowanie testowali niepełnosprawni, m.in. podopieczni fundacji Anny Dymnej "Mimo wszystko". Testerem był także Janusz Świtaj, sparaliżowany mężczyzna z Jastrzębia-Zdroju, o którym cała Polska mówiła dwa lata temu, gdy zażądał prawa do eutanazji. Dziś pan Janusz chce żyć, a ze światem komunikuje się m.in. za pomocą komputera. Jak ocenia napisaną w Łodzi aplikację? - Oprogramowanie jest dobre i na pewno potrzebne osobom niepełnosprawnym - mówi Janusz Świtaj.

Aplikacja bLink to jeden z niewielu wytworów łódzkiej myśli naukowej, który ma szansę znaleźć szerokie zastosowanie.

- Niestety, wyciągnięcie ciekawych projektów z łódzkich uczelni to zadanie na miarę przepłynięcia Atlantyku wpław. Wielu naukowców tworzy do szuflady, odkłada projekty na półkę. Nazywamy takie projekty półkownikami - mówi szef zespołu badawczego w jednej z dużych firm z Łodzi.

Na szczęście tym razem wszystko potoczyło się inaczej. Telekomunikacja Polska od dłuższego czasu współpracuje z łódzką nauką.

- W 2007 roku TP SA otworzyła u nas laboratorium - mówi dyrektor Anna Kardasz-Jóźwicka z Regionalnego Parku Naukowo-Technologicznego w Łodzi. - Zapraszaliśmy doktorantów i studentów naszych uczelni, którzy w ramach praktyki pisali i testowali programy. Później Telekomunikacja Polska przeniosła laboratorium do swoich budynków w Łodzi, ale współpracowaliśmy dalej. Zakontraktowaliśmy Aleksandrę Król i pomagających jej studentów, którzy latem tego roku napisali program bLink. To wspaniale, że całość powstała w Łodzi - dodaje Kardasz-Jóźwicka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki