Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź:dla pieniędzy pobił matkę na śmierć?

Wiesław Pierzchała
Ja nie zabiłem matki. Jak teraz tego słucham, to jestem przerażony. Nie przyznaję się do żadnego zabójstwa - oznajmił wczoraj w sądzie 56-letni Jacek W. Mężczyzna oskarżony jest o pobicie ze skutkiem śmiertelnym swojej 81-letniej matki.

W jednym ma rację: sprawa jest przerażająca. Według prokuratury, pijany mężczyzna tak skatował matkę, że ta zmarła wskutek ciężkich obrażeń. Pytany w śledztwie, dlaczego to zrobił, Jacek W. odparł, że nie chciała mu dać pieniędzy na alkohol. I że była w stosunku do niego agresywna, ponieważ... kazała mu iść spać.

Już podczas pierwszego przesłuchania w prokuraturze przyznał się do winy. Oznajmił, że gdy wychodził z mieszkania, matka jęczała, a więc jeszcze żyła. Jednak podczas następnego przesłuchania wycofał zeznania i stwierdził, że jest niewinny.

I tej wersji trzymał się w środę w sądzie. Przed aresztowaniem W., który mieszkał z matką, był bez pracy i utrzymywał się z prac dorywczych. Nigdy wcześniej nie był karany.

Tragedia rozegrała się 19 października 2009 roku. Z ustaleń śledczych wynika, że tego dnia Jacek W. wypił na mieście litr wódki i piwo. Gdy przyszedł do domu przy ul. Felsztyńskiego, zażądał od matki pieniędzy na alkohol. Usłyszał zdecydowane: "nie". Wtedy wpadł w furię. Zaczął się awanturować, a w końcu rzucił się z pięściami na schorowaną kobietę, która narzekała na serce (miała wmontowany rozrusznik) i na nogi, które miała kiedyś złamane w wypadku samochodowym. Bił ją pięściami po twarzy, głowie i całym ciele. Potem nie zadzwonił po pogotowie, ale zostawił nieprzytomną matkę samą w domu. Zamknął drzwi tylko na klamkę i poszedł w odwiedziny do swojej znajomej Teresy O. na Bałutach. Idąc ulicą zauważył, że ma krew na rękach, więc umył je w kałuży.

Nazajutrz wyprał ubranie i zajął się gipsowaniem ściany w kuchni Teresy O., po czym oboje poszli kupić telewizor. Gdy wracali i weszli do klatki schodowej, na Jacka W. już czekali policjanci. Wkrótce usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Zakrwawione ciało kobiety na podłodze odkryły sąsiadki.
W środę w sądzie mężczyzna powiedział jeszcze, że feralnego 19 października był pijany, dlatego nie wszystko dokładnie pamięta. Ale upiera się, że rany na ciele staruszki to głównie efekt tego, że kobieta spadła z wersalki.
Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi do 10 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki