Łodzianin chciał karmić wróble, stanie przed sądem

Matylda Witkowska
Janusz Fatyga walczy o prawo do karmienia ptaków
Janusz Fatyga walczy o prawo do karmienia ptaków Paweł Wojtaszek
68-letniemu emerytowi z Łodzi grożą trzy lata więzienia za naruszenie nietykalności cielesnej strażnika miejskiego, który zatrzymał go przy próbie karmienia ptaków.

W przyszłym tygodniu emeryt ma stanąć przed sądem, choć jest przekonany, że to strażnik przekroczył swoje uprawnienia. A zakaz dokarmiania uważa za niezgodny z prawem.
Mieszkający na łódzkim osiedlu Retkinia Janusz Fatyga jest miłośnikiem ptaków: wróbli, sikor i szpaków. Dlatego regularnie je dokarmia. Niestety zwykle zlatują się wtedy także gołębie, których karmić zabrania regulamin utrzymania czystości w Łodzi. Zakaz dokarmiania gołębi wprowadziła także spółdzielnia.

Pan Janusz, z zawodu prawnik, jest przekonany, że regulaminu nie łamie. - Dokarmiam inne ptaki, a nie gołębie. Nie moja wina, że się zlatują pierwsze - tłumaczy.

Jego wyjaśnienia nie przekonują jednak sąsiadów, którzy regularnie wzywają straż miejską. Jedna z tych interwencji była poważna.

8 sierpnia pan Janusz chciał nakarmić swoje ulubione wróble. - Po powrocie z kościoła wziąłem wiaderko z namoczonym chlebem oraz drugie z suchym i poszedłem karmić ptaki - opowiada pan Janusz.

Drogę zagrodziło mu dwóch funkcjonariuszy straży miejskiej. - Chcieli mnie wylegitymować, ale nie zgodziłem się, bo nie popełniam żadnego wykroczenia. Nie chciałem karmić gołębi, ale inne ptaki - wyjaśnia.

Wtedy jeden ze strażników miał go złapać i zatrzymać wykręcając ręce. - Mam chory kręgosłup, po tym zdarzeniu przez dwa tygodnie czułem bóle - wspomina pan Fatyga.

Dlatego wkrótce złożył na policji zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez strażnika miejskiego. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, ale emeryt odwołał się od tej decyzji.
Zupełnie inaczej sytuację zapamiętali strażnicy miejscy, którzy... także złożyli zawiadomienie o przestępstwie popełnionym przez mieszkańca Retkini.

Jak można wyczytać z aktu oskarżenia, Janusz Fatyga ubliżał funkcjonariuszom słowami powszechnie uznanymi za obelżywe, a potem popychał jednego z nich, chwycił go za bluzę na wysokości klatki piersiowej i ją szarpał.

- Miałem powiedzieć sp..., bandyto - precyzuje miłośnik ptaków.

Pierwsza rozprawa przeciwko emerytowi ma się odbyć w przyszłym tygodniu. Grozi mu do trzech lat więzienia.

Co na to straż miejska? - O tym, kto miał rację, rozstrzygnie sąd. Poczekajmy najego decyzję - mówi Leszek Wojtas, z biura prasowego łódzkiej straży miejskiej.

Jak zapewnia, w ciągu ostatnich 18 lat w łódzkiej straży nie było potwierdzonego przez sąd przypadku przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza, choć takich skarg wpływa kilka rocznie. Za to wniosków, że to obywatele naruszyli nietykalność cielesną funkcjonariuszy jest po kilka tygodniowo.

- Zazwyczaj dochodzi do nich podczas interwencji związanych z zakłócaniem porządku publicznego, wobec młodzieży i osób pijanych - mówi Wojtas. - Jednak czasem zdarzają się ataki od osób, których nie podejrzewa się o takie zachowanie - dodaje.

Kłopoty z prokuraturą nie zniechęcają jednak Janusza Fatygi. Zapowiada walkę o zmianę regulaminu utrzymania czystości w Łodzi i wykreślenie z niej zakazu dokarmiania gołębi.

Najpierw emeryt dopatrzył się niezgodności przepisu z ustawą o ochronie praw zwierząt, która nakazuje opiekę nad zwierzętami. Gdy rada miejska odmówiła zmiany regulaminu, skierował sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Sprawa jest w toku.

W tym czasie Fatyga wymyślił już nowy sposób na obalenie regulaminu. Jego zdaniem, ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach pozwala na regulowanie kwestii zwierząt domowych i hodowlanych.

- Zwierzęta domowe to naprzykład koty, hodowlane to krowy. A gołąb do żadnej z tych kategorii nie należy - podkreśla emeryt.

- Jeżeli nasz regulamin byłby niezgodny z prawem, zostałby zakwestionowany przez wojewodę. Ale poczekajmy na decyzję sądu - mówi łódzki radny Jan Mędrzak, przewodniczący Komisji Gospodarki Mieszkaniowej i Komunalnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 14

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
10 listopada 2010, 10:46, Urszula:

Tylko oszołomom przeszkadza dokarmianie ptaków!!!W takim przypadku powinno się wybić wszystko co brudzi, kruszy, rzuca papierki, pety itp.Jak coś się zabrudzi to trzeba sprzątać i tyle.Tak to jest jak ludzie nie mają większych problemów i nie mają się gdzie wykazać.

Życzę Ci takiej sąsiadki jaką ja mam...Balkon mam zasrany i zalany gnojowica po umyciu swojego

a
adren
z tym, że przylatują sójki, wrony, nawet, jak nie widzę. Jestem całkowicie przeciwko takim przepisom, bo dotyczą one wolnych zwierząt i jednostek., Nie mam takich urojeń, że to złe, to dobre.
M
Mariusz
Zaraski to mit. Nie istnieją. Co innego zarazki. Te istnieją. Ale ty też je roznosisz. Trzeba cię utylizować. A przede wszystkim nie można cię już dokarmiać.
A
Anzem
Skurwysyny
w
wróbelek
Zabraliscie ptakom ich miejsca legowe teraz zakazujecie ŻYĆ, co z wami "ludzie" ??
M
Marcin z Poznania
Dokarmianie ziarnem, nie chlebem!!! !
m
mŁodzianin
Nie wiadomo po co to robią. Chcąc może i dobrze krzywdzą je. Po pierwsze chleb gołębiom szkodzi i wywołuje grzybice i choroby układu pokarmowego. A po drugie otępia się ich instynkt. Ptaki radziły sobie tysiące lat. Nie trzeba ich dokarmiać!

A faceta niech zamkną, albo skierują na prace publiczne, bo najwyraźniej mu się okrutnie nudzi.

A Pani z Ł.T.O.N.Z. to już dziękujemy. Może zajmij się śpiewaniem karaoke do kamery w internecie. Jakie mordowanie ptaków? Tu jest mowa o bezmyślnym dokarmianiu i naruszeniu nietykalności osobistej funkcjonariusza!
Ł
Ł.T.O.N.Z.
Ptaki nalerzy dokarmiać i chronić przde wyginięciem ponieważ grozi nam plaga, owadów które będa zrzeraly nsa. Pozatym chronmy prawa zwierząt kóre mają jak i my chęć do godziwego życia.Gratujuje panu Januszowi który uparcie dąrzy do zmiany ustawy o ochronie zwierząt może nareszcie, zaprzestanie się mordować nie winne ptaki oraz inne zwierzęta.Walczymy z tym od lat ze spóldzielniami mieszkaniowymi żeby nie mórować ptasich gnazd. Ptaki są porzytecznymi wrogami owadów,ale jesienią i zimą trzeba je dokarmiać.Ten kto wymyślil tą ustawe onie legalnym dokarmianu ptaków, nie przemyślal co nas czeka, gdy zabraknie nam śpiewu ptaków. Kto nie pojmuje tego, grubo się mylii karanie za takie blachostki to skandal w bialy dzień.Ja zostalam pobita we wlasnym domu z udzialem pracownika schroniska i jakoś prokurator nie uznal naruszenia cielesności dziwne, ateż dzialam na rzecz ratowania zwierząt.Pozdrawiam Panie Januszu i życzę powodzenia w zmianach ustawy.
Ł
Łodzianin
Ptaki brudzą chodniki roznoszą zaraski,które wnosi się do naszych mieszkań.Ptaszki same się wyżywią a miasto będzie czyściejsze.Każdy ma swoje miejsce w świecie.
U
Urszula
Tylko oszołomom przeszkadza dokarmianie ptaków!!!W takim przypadku powinno się wybić wszystko co brudzi, kruszy, rzuca papierki, pety itp.Jak coś się zabrudzi to trzeba sprzątać i tyle.Tak to jest jak ludzie nie mają większych problemów i nie mają się gdzie wykazać.
P
Pogromca bytów
reszta na bruk.
E
Emeryt
A gdzie w tym wszystkim są ekolodzy mają tutaj pole do popisu wszak ekologia to nie tylko Dolina Rozpudy. W Chinach także wychodzili z założenia ze ptaki brudzą i musieli sprowadzać z zagranicy bo brak wróbli naruszył równowagę ekologiczną czyściochu.
a
agre
Ptaki brudzą, ale ich odchody niczyjemu życiu i zdrowiu nie zagrażają. Niech straż miejska skutecznie interweniuje tam, gdzie takie zagrożenie występuje. Wtedy ludzie zaczną strażników szanować i skończą się ataki łodzian :-) na funkcjonariuszy.
e
ekler
A to ciekawe. Straż Miejska nie ma nic do roboty i bierze się za staruszków. Brawo ! Tymczasem w innych miejscach robione są przestępstwa a straży nie ma. Jeżeli ten człowiek dokarmiał ptaki to w określonym miejscu a nie na balkonie. W takim układzie sąsiedzi nie mieli prawa prosić o interwencję. Był już taki przypadek w Chinach gdzie pozbyli się wróbli i po kilku latach okazło się że musieli je importować z zagranicy. Tak więc panowie urzędnicy trochę więcej rozsądku bo staniemy przed takim samym dylematem jak chinczycy. Ciekawe czy tego pana by nie ukarano gdyby robił coś odwrotnego.
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki
Dodaj ogłoszenie